Nadchodzi czas "Lewego" [KOMENTARZ]
Robert Lewandowski w najważniejszej części sezonu doszedł do wysokiej formy i najbliższy miesiąc powinien należeć do niego. Stopniowo zyskuje coraz większe zaufanie Guardioli i kolegów z zespołu, stając się kluczowym zawodnikiem Bayernu Monachium.
Pep do "Lewego": Strzelaj kolego!
„W najważniejszej części sezonu mamy najlepszego możliwego Lewandowskiego” - mówi Pep Guardiola i to właśnie w Polaku pokłada największą nadzieję na wygranie Ligi Mistrzów.
Przełom w Dortmundzie
Zaczęło się od wyśmienitego występu na Signal Iduna Park przeciwko swoim byłym kolegom z Borussii Dortmund. Wracając na stadion swego poprzedniego klubu Lewandowski nie miał litości – zagrał znakomicie i zdobył decydującego gola. W czasie gry nie było miejsca na sentymenty, warto jednak podkreślić eleganckie zachowanie Roberta, który po strzeleniu bramki powstrzymał się od celebrowania radości w wyrazie szacunku dla Borussii. Lewandowski udowodnił, że może być prawdziwym liderem zespołu, a nie tylko zawodnikiem z konieczności wstawianym do składu. Napędzał ataki Bawarczyków, schodził do skrzydła, rozgrywał i co najważniejsze wywiązał się świetnie ze swojego nadrzędnego zadania – wykończenia akcji. Na fali entuzjazmu w wielu mediach można było przeczytać, że otrzymał od Kickera notę „1”, jednak faktycznie otrzymał „2” (http://www.kicker.de/news/fussball/bundesliga/vereine/1-bundesliga/2014-15/bayern-muenchen-14/51570/spieler_robert-lewandowski.html), będąc obok Jerome’a Boatenga i Manuela Neuera najlepszym zawodnikiem Bayernu w „Der Klassiker”.
Więcej naszych materiałów z tego meczu
Cudowny gol w meczu z Eintrachtem
Nie udało mu się powtórzyć równie dobrego meczu z ćwierćfinale Pucharu Niemiec. Mecz z Bayerem był w jego wykonaniu bezbarwny, podobnie jak gra całego Bayernu, który jednak zdołał awansować po rzutach karnych. Jako drugi do jedenastki podszedł Lewandowski i bardzo pewnie spełnił swoją powinność. W weekend "Lewy" ponownie zagrał kapitalnie, strzelił Eintrachtowi dwie bramki i został wybrany nie tylko graczem meczu, ale i całej kolejki, a Kicker ocenił go na „1,5”. Pierwsza z tych dwóch bramek to był istny majstersztyk, który udowadnia, że kapitan reprezentacji Polski odzyskał pewność siebie i czuje się obecnie znakomicie.
Otwarta droga do korony
Dodatkowo otwiera się szansa dla Lewandowskiego na obronę korony króla strzelców Bundesligi. Polak jest obecnie trzeci z szesnastoma bramkami na koncie, jedną więcej ma Arjen Robben, a prowadzi Alexander Meier z dziewiętnastoma golami. Jednakże napastnik Eintrachtu doznał ostatnio kontuzji kolana, wykluczającej go z gry do końca sezonu, więc z marzeniami o zostaniu najlepszym strzelcem może się chyba pożegnać. Robben co prawda wróci do gry, ale dopiero w połowie maja. To wszystko sprawia, że to Lewandowski jest obecnie głównym faworytem do tytułu, którego nie udało się obronić nikomu od 17 lat. A jeszcze nie tak dawno mówiono o słabym sezonie Polaka i trudnościach z wpasowaniem się w styl Bayernu.
Czas snajperów
Forma przyszła w idealnym momencie – Champions League wchodzi w decydującą fazę. Po wylosowaniu w ćwierćfinale FC Porto z pewnością niejeden kibic mistrza Niemiec oszalał z radości, dziękując niebiosom za uniknięcie Realu czy Barcelony. Bayern jest oczywiście faworytem i odpadnięcie na tym etapie będzie sensacją, jednak Smoki to groźny zespół, zawsze zdolny do niespodzianek. Do ćwierćfinału awansowało przecież Monaco, a wszyscy pamiętają, co te dwie drużyny wyczyniały 11 lat temu. Chciałoby się też napisać, że nadchodzi czas rozstrzygnięć w Bundeslidze. Jednakże tylko niepoprawni optymiści z Wolfsburga wierzą jeszcze, że losy mistrzostwa nie są przesądzone. Faktycznie szanse, że Bayern nie obroni mistrzostwa są czysto matematyczne. 10 punktów przewagi na 6 kolejek przed końcem daje podopiecznym Pepa Guardioli pełen komfort.
Na najważniejsze mecze Ligi Mistrzów Lewandowski będzie Bayernowi niezbędny. Przy całej finezji Bayernu grającego bez klasycznego napastnika, w kluczowych momentach znajdujący się w dobrej dyspozycji napastnik światowej klasy jest na wagę złota (patrz Lewandowski vs Real). Jeszcze do niedawna Guardiola trzymał się kurczowo swojej taktyki i w niektórych meczach dla Lewandowskiego brakowało miejsca w składzie. Liczne kontuzje zmusiły go do zmiany przyzwyczajeń. Niemożliwa była taka kontrola środka pola bez Lahma, Thiago i Alaby, a kontuzje Robbena i Ribery’ego spowodowały, że Bayern musiał pogodzić się ze znacznym spadkiem ilości wygranych dryblingów. To wszystko spowodowało, że Bayern również powrócił do czerpania korzyści z gry z klasyczną „9”. I póki co dobrze na tym wychodzi. O tym trendzie więcej pisałem w poprzednim wpisie: Wielki powrót napastników.
Lepiej bez skrzydłowych?
Mówi się, że pod nieobecność Robbena i Ribery’ego Lewandowski odżył i gra znacznie lepiej. Faktycznie, jego rola w drużynie znacznie wzrosła, a ciężar gry przeniósł się do środka i Robert nie jest już tylko graczem, który ma wykańczać akcje, a w kreowaniu raczej przeszkadza. W ostatnim okresie to on, w duecie z Thomasem Muellerem decyduje o obliczu Bayernu. Potwierdzają to statystyki Spieltaganalyse, przytaczane na Twitterze przez Tomasza Urbana:
Robert z pewnością tego nie przyzna, ale kontuzje kolegów z zespołu sprawiły, że wreszcie mógł rozwinąć skrzydła i udowodnić swoją wartość. Teraz już wszystko zależy tylko od niego, miejsce w historii światowej piłki nożnej już na niego czeka.
Obserwuj na Twitterze @WojtekAdamczak
Polub na Facebooku Z pominięciem drugiej linii