Bezbramkowy remis w Bielsku-Białej. Podbeskidzie i Zagłębie zapomniały jak się celnie strzela
Zajmujące dwa ostatnie miejsca w ligowej tabeli drużyny Podbeskidzia i Zagłębia Lubin nie wykorzystały szansy na odniesienie pierwszego zwycięstwa w sezonie, dzieląc się punktami. Rozgrywany Bielsku-Białej mecz z pewnością nie był najlepszą promocją T-Mobile Ekstraklasy.
Zobacz więcej zdjęć z meczu Podbeskidzie - Zagłębie!
Początek spotkania to dość wyrównana gra z obu stron. Obie ekipy nie forsowały przesadnie tempa, czekając na ruch rywala i wzajemnie się "badając". Ta bierna postawa mogła się skończyć fatalnie dla gospodarzy już w 9. minucie, ponieważ goście mogli, a nawet powinni objąć prowadzenie, ale doskonałego, prostopadłego podania nie wykorzystał Cotra. Znakomicie w tej sytuacji zachował się bramkarz Podbeskidzia Ladislav Rybansky, który w porę wybiegł z bramki, skrócił kąt i zażegnał niebezpieczeństwo. Po chwili gospodarze odpowiedzieli strzałem z dystansu, ale na posterunku pozostał Gliwa. W tym fragmencie gry na murawie królował przede wszystkim wszędobylski chaos w poczynaniach obu zespołów. W 27. minucie z dobrej strony pokazał się Chmiel, który zwodem zwiódł obrońcę rywala, zdecydował się na uderzenie, ale raz jeszcze górą okazał się bramkarz Zagłębia.
Po chwili swojej szansy szukał Wodecki, ale po raz trzeci na przeszkodzie stanął bardzo dobrze dysponowany tego dnia Michał Gliwa. Podbeskidzie stwarzało coraz groźniejsze akcje, natomiast lubinianie prezentowali się całkiem nieporadnie. Tymczasem to właśnie goście w 42. minucie mieli znakomitą szansę na objęcie prowadzenia. Po dośrodkowaniu z prawej strony niepewnie interweniował bramkarz gospodarzy, ale nieporozumienie dwóch zawodników Zagłębia spowodowało, że piłka ostatecznie nie znalazła drogi do bramki. Kilka minut później arbiter zakończył pierwszą część spotkania, w której lepsze wrażenie sprawiali podopieczni Czesława Michniewicza.
Po przerwie gospodarze kontynuowali swoje natarcie, ale niczym w transie bronił Michał Gliwa. Potwierdzeniem tego instynktowna interwencja z 56. minuty, kiedy to z pięciu metrów uderzał Fabian Pawela. Chwilę później przed dobrą okazją mógł stanąć Chmiel, ale podanie Wodeckiego zostało zablokowane w ostatniej chwili. Podbeskidzie z każdą minutą wyglądało coraz lepiej, natomiast goście nie byli w stanie stworzyć żadnej, dobrej okazji. Do czasu. W 72. minucie świetnym uderzeniem z narożnika pola karnego popisał się Cotra, ale czujny pozostał Rybánsky, który nie bez problemów zatrzymał futbolówkę.
W ostatnim kwadransie goście zaatakowali nieco odważniej, przez co gra się wyrównała, ale nieźle spisywała się defensywa Podbeskidzia. Trzeba jednak podkreślić, że poziom gry niewiele miał wspólnego z tym, jakiego należałoby oczekiwać na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Dobrym podsumowaniem boiskowych wydarzeń był fatalny kiks Slobody, który strzelał sprzed pola karnego, a piłka wylądowała na... aucie. W 86. minucie w dobrej sytuacji znalazł się Cotra, który zdecydował się na uderzenie z dystansu, ale futbolówka poszybowała wysoko nad bramką. To była ostatnia, godna odnotowania sytuacja. Ostatecznie Podbeskidzie bezbramkowo zremisowało z Zagłębiem Lubin. Na pierwsze zwycięstwo w tym sezonie obie ekipy muszą jeszcze poczekać.