menu

Jarzębowski: Wraz z wiekiem coraz lepiej czuję się grając w defensywie

5 grudnia 2012, 10:58 | Janusz Woźniak/Dziennik Bałtycki

- Zderzenie z boiskową rzeczywistością bywało bolesne. W końcówkach kilku spotkań we frajerski sposób, łagodniej można napisać, że w pechowy, traciliśmy punkty - mówi Tomasz Jarzębowski, zawodnik Arki Gdynia.

Tomasz Jarzębowski coraz lepiej czuje się grając w obronie
Tomasz Jarzębowski coraz lepiej czuje się grając w obronie
fot. Michał Gąciarz

W rundzie jesiennej w słabszej formie był Tomasz Jarzębowski. To fragment mojej oceny twoich boiskowych występów. Zgadzasz się z taką opinią?
Nie zgadzam się, jeżeli mówimy o grze w całej rundzie. W zasadzie niewiele mam sobie do zarzucenia.

To może przypomnisz sobie mecz z Dolcanem Ząbki w Gdyni. Taka liczba niecelnych podań, jak przydarzyła ci się w tym meczu, nie przystoi zawodnikowi o dużych przecież możliwościach.
Trafiony, zatopiony. Tak, w tym meczu zagrałem wyjątkowo słabo. Uważam wręcz, że to był mój najsłabszy mecz w Arce. To było wówczas jak z środka obrony wróciłem do linii pomocy. Przyznam, że wraz z wiekiem coraz lepiej czuję się grając w defensywie. Jednak mecz z Dolcanem, to nie cała piłkarska jesień, to zaledwie jedno z 17 spotkań rozegranych przez Arkę w pierwszej części sezonu.

Wyznaczenie wam sportowego celu zajęcia miejsca 5-10 w tabeli, to nie było zbyt motywujące działanie.
Premii meczowych też nie mamy zbyt motywujących (śmiech). A już poważnie, to w każdym meczu wychodziliśmy na boisko z myślą o wygranej. Niestety, zderzenie z boiskową rzeczywistością bywało bolesne. W końcówkach kilku spotkań we frajerski sposób, łagodniej można napisać, że w pechowy, traciliśmy punkty. Gdy już po ostatnim meczu rundy jesiennej policzyłem sobie te straty wynikające głównie z indywidualnych błędów, to wyszło mi, że tak straciliśmy tej jesieni 6-7 punktów. Gdybyśmy je teraz mieli, to w przerwie zimowej Arki nikt by nie skreślał z grona drużyn walczących na wiosnę o awans do ekstraklasy.

Trener Petr Nemec - czy to był dla was piłkarzy problem?
Jeżeli chodzi o stronę czysto sportową, treningi - a te u Nemeca były wyjątkowo intensywne - to naszemu byłemu już szkoleniowcowi trudno coś zarzucić, czy zgłaszać pod jego adresem pretensje. Natomiast trener nie potrafił stworzyć atmosfery w szatni, przyczyn porażek dopatrywał się tylko w naszej słabości. A przecież razem tworzyliśmy drużynę. Zabrakło, szczególnie w ostatnim czasie, takich zwykłych ludzkich odruchów, rozmowy, czasami cieplejszego słowa. Zabrakło po prostu komunikacji.

I drużyna grała przeciwko trenerowi?
To takie dyżurne teorie dziennikarskie? Nikt w Arce nie grał przeciwko trenerowi. To bzdura. Jako kapitan nie pozwoliłbym na takie postępowanie. Zresztą grając w wielu klubach nie spotkałem się z takimi praktykami.

Dziewiąte miejsce w tabeli to nie jest szczyt marzeń, chociaż w dolnej strefie wyznaczonego celu, drużyny w tym sezonie.
Oczywiście, że nie. Myślę, że mamy zespół, który spokojnie mógłby być na miejscach 4-5, a przy odrobinie szczęścia nawet ciut wyżej.

Czy drużyna może grać bez typowego napastnika?
Tak, jeżeli to jest reprezentacja Hiszpanii lub Barcelona. W Arce ta taktyka się nie sprawdza. Kopie człowiek piłkę do przodu, a ona zaraz wraca. Przydałby się nam napastnik, który potrafiłby grać tyłem do bramki.

Czy jest szansa, że ktoś taki się w Arce objawi?
Nikt nam takiego napastnika na gwiazdkę nie podaruje. Może Janusz Surdykowski, który wrócił do treningów z drużyną, jak dostanie więcej szans na granie, to spełni takie oczekiwania. Bo na dzisiaj jego problem polega na tym, że tego co pokazuje na treningu, nie potrafi przełożyć na ligowe występy.

Trener Paweł Sikora nie zabrał Jarzębowskiego i Marcina Radzewicza na ostatni jesienny ligowy mecz do Łodzi. Moglibyśmy o tym nie rozmawiać, gdyby nie to, że Sikora został teraz pierwszym trenerem Arki.
A gdzie tu problem? Po powrocie zespołu z Łodzi, a więc jeszcze sporo przed decyzją o nominacji nowego szkoleniowca, obaj z "Radzą" rozmawialiśmy z trenerem Sikorą. Wyjaśniliśmy sobie pewne rzeczy i wszystko jest już w porządku. Jesteśmy na pokładzie tej samej Arki, od początku zimowych przygotowań do rundy rewanżowej żeglujemy w tym samym kierunku.

Twój kontrakt w Arce obowiązuje do czerwca 2014 roku. Zamierzasz wypełnić go w całości?
Zamierzam, bo fizycznie i psychicznie czuję się jeszcze na siłach, aby podołać ligowym obowiązkom. Powiem więcej, jeżeli Arka chciałaby już teraz przedłużyć ten kontrakt, to ja jestem gotowy (śmiech).

Galatasaray zbyt mocny dla Trefla

Dziennik Bałtycki


Polecamy