Arboleda został biznesmenem, Tonew się pogubił. Byłym stranierim z Lecha różnie się wiedzie
Kasper Hamalainen szuka klubu i pewnie wkrótce opuści Poznań, tak jak wcześniej wielu obcokrajowców. Byli lechici nie wszędzie radzą sobie dobrze...
fot. Roger Gorączniak
Sportowiec Amator 2015: Mariusz Kąkol rywalizuje z zawodowcami, ale wspiera amatorów
Manuel Arboleda, Luis Henriquez, Hernan Rengifo, Semir Stilić, Aleksandar Tonew, odnosili z Lechem wielkie sukcesy. Po tym jak wygasły ich kontrakty lub tak, jak w przypadku Tonewa, zostali sprzedani za granicę, musieli mierzyć się z nowymi wyzwaniami. Jak sobie radzą byłe gwiazdy Lecha? Nie wszyscy tak jak Manuel Arboleda zostali biznesmenami.
Kolumbijczyk choć w Lechu rozegrał 153 mecze i strzelił 12 goli walnie przyczyniając się do zdobycia Pucharu Polski (2009) i mistrzostwa 2010) oraz świetnej postawie w Pucharze UEFA i Lidze Europy, nie był żegnany jak wielki bohater.
„Maniek” był najlepiej zarabiającym w historii piłkarzem Kolejorza (420 tys. euro rocznie), ale po podpisaniu tego kontraktu lukratywnego na dobrym poziomie grał w niewielu spotkaniach. Choć rozmienił swoją sławę na drobne, pieniędzy zarobionych w Polsce jednak nie roztrwonił. Już grając w Lechu inwestował w ziemię, kupił ranczo, hodował bydło. Rok temu chwalił się, że chce jeszcze wrócić do piłki. Na łamach „SE” twierdził, że choć ma 35 lat interesują się nim kluby z Argentyny, Kolumbii i... Polski. Ostatecznie jednak pochłonął go biznes. Na jednym z portali społecznościowych chwalił się, że jest właścicielem centrum handlowego, wraz ze wspólnikami buduje też luksusowy hotel. Zdjęcia, które publikuje na swoim profilu pokazują, że radzi sobie bardzo dobrze. Ubiera się w znane światowe marki, spędza wakacje na Karaibach, chwali się posiadłością z basenem. „Mańkowi” powodzi się bardzo dobrze.
Do ojczyzny wrócił też Luis Henriquez. Panamczyk zwany w swoim kraju „Coco” starał się latem o angaż w amerykańskiej MLS. Choć regularnie gra w reprezentacji ma na koncie już 72 mecze, do żadnego poważnego klubu nie trafił. 16 września podpisał kontrakt z Tauro FC. - „Byki” zawsze były w moim sercu, były moim domem nawet, gdy grałem w Polsce - mówił po podpisaniu kontraktu. Wraz z napastnikiem Edwinem Aguilar i Kolumbijczykiem Carlosem Mosquerą mieli pomóc Tauro wydobyć się z kryzysu. Ostatecznie jednak byłemu lechicie nie udało się przebić do wyjściowego składu, a jego zespół zakończył rozgrywki w środku tabeli, co dla 12-krotnego mistrza Panamy jest klęską. Może przyszły sezon będzie dla Luisa bardziej udany?
Świetne pieniądze zarabia nadal Aleksandar Tonew, ale sportowo stacza się po równi pochyłej. W 2013 roku Bułgar został sprzedany do Aston Villi za 3,5 mln euro. Teraz fachowy „transfermarkt.de” wycenia go na 1 mln. Premier League nie podbił, został wypożyczony do Celtiku Glasgow, gdzie szybko został ukarany za rasistowskie zachowanie wobec Shay’a Logana z Aberdeen. Federacja po wnikliwym śledztwie podjęła decyzję o zdyskwalifikowaniu Tonewa na siedem spotkań. W sierpniu Aston Villa zdecydowała się sprzedać pomocnika, który dwuletni pobyt na Wyspach zakończył z bilansem zero goli (w 17 meczach w barwach klubu z Birmingham i sześciu dla Celticu Glasgow) do beniaminka Serie A Frosinone.
Tonew pięć razy zagrał w podstawowym składzie, cztery razy był rezerwowym, ma na koncie 369 minut (bez gola). Gra „w kratkę”, ale ostatnio wszedł na boisko w przegranym przez Frosione 1:4 meczu z Palermo.