Abbott: Nie jestem jak Frankowski
- Znalazłem się tam, gdzie trzeba i mogłem cieszyć się z trzeciego gola w tym sezonie, ale nie ma mnie co porównywać do Frankowskiego. On osiągnął w piłce znacznie więcej ode mnie - mówił po meczu z Jagiellonią napastnik Ruchu, Paweł Abbott.
To dzięki pana bramce Ruch pokonał wczoraj Jagiellonię Białystok...
Wiedzieliśmy, że w poprzednim ligowym meczu z Lechem zagraliśmy słabo, więc teraz chcieliśmy się zrehabilitować w oczach kibiców i walczyliśmy z ogromną determinacją.
Po pańskim golu na trybunach słychać było zdanie, że zachował się pan pod bramką rywali niczym Tomasz Frankowski.
Faktycznie, znalazłem się tam, gdzie trzeba i mogłem cieszyć się z trzeciego gola w tym sezonie, ale nie ma mnie co porównywać do Frankowskiego. On osiągnął w piłce znacznie więcej ode mnie i chociaż w Chorzowie nie strzelił rzutu karnego, to jest przecież jednym z najskuteczniejszych polskich napastników w historii.
Ruch zdobył wczoraj tylko jedną bramkę i do końca musieliście drżeć o wynik, choć okazji strzeleckich nie brakowało. Czemu kolegom brakowało skuteczności?
Na ich usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć, że oni mieli znacznie trudniejsze pozycje ode mnie, bo ja strzeliłem praktycznie do pustej bramki.
Rywalizacja w ataku Ruchu jest bardzo wyrównana, a pan zaczął ten mecz na ławce rezerwowych.
Na szczęście trener wykazał się nosem i wpuścił mnie na boisko, a ja odpłaciłem się bramką. Rywalizacja o miejsce w ataku jest zdrowa. W tej chwili walczę o nie z Maćkiem Jankowskim i Arkiem Piechem, ale będzie jeszcze trudniej, bo przecież do formy wraca Sebastian Olszar.