40 tys. pensji dla Treli w Lechii? To budzi niepokój! (KOMENTARZ)
Dariusz Trela od lipca będzie bronić w Lechii Gdańsk. Za łapanie i wykopywanie piłek ma inkasować nawet 40 tys. złotych miesięcznie. Czy rynek zwariował, żeby przeciętnemu bramkarzowi płacić aż takie pieniądze?
fot. sylwester wojtas
Kształt kontraktu został już ponoć określony i zaakceptowany przez obie strony. Umowa ma obowiązywać przez trzy lata. I jeśli wierzyć informacjom „Faktu”, to Trela zostanie najlepiej opłacanym piłkarzem w klubie lub przynajmniej będzie w wiodącej trójce. W Lechii na ten moment 40 tys. dostaje tylko Maciej Makuszewski, którego wypożyczono z Tereka Grozny. Wcześniej 55 tys. co miesiąc wypłacano Abodu Razackowi Traore, ale on na takie pieniądze zwyczajnie zasługiwał. Dla niego chciano zresztą stworzyć jeszcze większy komin płacowy. Burkińczyk zdecydował jednak o kontynuowaniu kariery w Turcji.
Skąd pomysł na to, by Treli płacić tak dużo? Możliwe, że to zasługa obrotnego menedżera piłkarza, który potrafił twardo negocjować. Jeśli jednak zerknąć na listę zawodników, jakich ma pod swoimi skrzydłami agent Ireneusz Hurwicz, bo o nim mowa, to nietrudno dojść do wniosku, że godne warunki mógł wypracować co najwyżej Damianowi Zbozienowi. I nie w Polsce, a w Rosji - w Amkarze Perm. Niewykluczone więc, że to z ramienia Lechii ktoś wyszedł przed szereg i rzucił hasło: „40 tys. dla Treli”.
Nie sposób wytłumaczyć, co kierowało decydentami, kiedy godzili się na wysokość zarobków dla Treli (wciąż wierzymy jednak, że doniesienia "Faktu" to ponury żart). Do Lechii 24-latek nie przyjdzie jako gwiazda. Co więcej nawet nie może być pewien, że od razu wskoczy do bramki! Dobre recenzje zbiera przecież Mateusz Bąk, który zdążył już pogonić z placu boju i Bartosza Kanieckiego, i Sebastiana Małkowskiego. Wiele znaczą też same statystyki. A w nich Bąk bije Trelę na głowę. Może się więc okazać, że w nachodzącym sezonie pierwszym bramkarzem ciągle będzie wychowanek Lechii, a nie jej nowy nabytek (pytanie tylko czy Bąka w Gdańsku nie wyhuśtają, skoro w czerwcu kończy mu się umowa).
Pensja Treli powinna stać się tematem debaty z jeszcze jednego powodu. Oto grube pieniądze chce płacić klub, któremu czkawką odbijają się wcześniejsze nieprzemyślane kontrakty. Trenerowi Bogusławowi Kaczmarkowi ciągle wypłacana jest sowita pensja. Michałowi Probierzowi trzeba było na „do widzenia” wręczyć odszkodowanie. Przykłady niegospodarności można mnożyć. Półtora miliona złotych trafiło bowiem do kieszeń Bediego Buvala, Borisa Radovanovicia, Frane Cacicia i trenera Rafała Ulatowskiego.
Lechia długo odchorowywała źle sformatowane kontrakty. Przewidywane wynagrodzenie dla Treli brzmi więc dla wytrawnych obserwatorów dość niepokojąco, coś jak zapowiedź kolejnej finansowej lawiny, choć o nieco innym kształcie niż było to w historiach Buvala czy Ulatowskiego.
LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net