Zawodnicy Motoru Lublin zapłacą za porażki w lidze
Zarząd Motoru Lublin wyciągnął konsekwencje wobec piłkarzy za słabe wyniki w trzeciej lidze. Prezes klubu, Waldemar Leszcz, jest do dyspozycji Rady Nadzorczej, ale do dymisji się nie podaje.
fot. know
Sobotnia porażka piłkarzy Motoru Lublin w Trzebini/Siersza 1:3 przelała szalę goryczy po nieudanym początku sezonu. Za słabe wyniki w lidze część piłkarzy została ukarana finansowo. Kto dokładnie? Tego prezes klubu, Waldemar Leszcz, nie chciał powiedzieć. Zdyscyplinowanych w ten sposób zawodników jest kilku.
Zespół stracił także, do momentu aż wróci na „podium” trzecioligowej tabeli, premie meczowe. Po dziewięciu kolejkach lublinianie zajmują 7. miejsce z dorobkiem czterech zwycięstw, jednego remisu i czterech porażek.
Celem na dwa najbliższe spotkania, z Podhalem Nowy Targ i Avią Świdnik, jest zdobycie sześciu punktów. - Jeżeli drużyna nie zrealizuje tego celu, wtedy wyciągniemy kolejne konsekwencje. Jakie? W tej chwili nie wiem, ale na pewno będzie dalsza reakcja. Nie możemy pozwolić, żeby strata do lidera nadal rosła – zapowiada prezes Motoru.
Finansowe kary wobec zawodników, to jedyne konsekwencje ligowych porażek. - Decyzję o ukaraniu drużyny zarząd podjął na wniosek sztabu szkoleniowego. Ja natomiast jestem do dyspozycji Rady Nadzorczej. Zdaję sobie sprawę z odpowiedzialności, ale nie ja jestem tu problemem - twierdzi sternik lubelskiego klubu.
Ze słabych wyników tłumaczył się także Damian Falisiewicz, obrońca żółto-biało-niebieskich. - Mamy komfortowe warunki do pracy i nie możemy mówić, że czegokolwiek nam brakuje. Staramy się wykonywać naszą pracę rzetelnie i solidnie. Porażki bolą tym bardziej, że przegrywamy z miejscowościami, od których jestem dużo lepiej przygotowani organizacyjnie – dodaje kapitan Motoru.
W weekend lubelska drużyna ma wolne, ponieważ spotkanie z Podhalem Nowy Targ zostało przełożone na 28 września. Ten czas trener chce wykorzystać na krótkie, trzy, czterodniowe zgrupowanie poza Lublinem. - Chcemy potrenować i popracować nad stworzeniem z zespołu większego monolitu - mówi Jacek Magnuszewski.
Wyciszenie i spokój na treningach są teraz Motorowi bardzo potrzebne. Nie tylko ze względu na słabe wyniki, ale również atmosferę po słowach trenera, który po sobotniej porażce określił drużynę “zespołem pseudopiłkarzy”.
– Tę sprawę wyjaśniliśmy już sobie w szatni. W emocjach może powiedziałem za dużo, bo byłem zdenerwowany. Ale nie będę tego komentować – stwierdził Magnuszewski.
Artur Gieraga, obrońca Motoru, przyznał, że zaskoczyły go tak mocne słowa trenera. – W mojej krótkiej karierze pierwszy raz zdarzyło mi się, że z mediów dowiedziałem się, jacy są zawodnicy – stwierdził.
Prezes Motoru zaapelował także do kibiców. – Wiemy, że zawiedliśmy, ale prosimy kibiców o wsparcie. Prosimy, żeby się od nas nie odwrócili – mówił Waldemar Leszcz.
Trener natomiast obiecuje, że w następnych meczach jego zespół zaprezentuje się już dużo lepiej.
- Do następnego meczu mamy 10 dni. W tym czasie będziemy mocniej pracować nad formą, nad przygotowaniem motorycznym i indywidualnie. Skupimy się nad mentalnością, nad konsekwencją w grze, bo ostatnie mecze pokazały, że tego nam brakuje. Nie wykluczam roszad w zespole i może następni zawodnicy dostaną swoją szansę. Zespół potrzebuje mocniejszego kopa, żeby ruszył do przodu i jako trener będę nad tym czuwał – dodaje Magnuszewski.
Zachodnia obwodnica Lublina już na finiszu (ZDJĘCIA)
Liceum im. Unii Lubelskiej świętowało 95-lecie [ZDJĘCIA]
Lekki, zwinny i cichy. Ursus zaprezentował nowy samochód elektryczny (ZDJĘCIA, WIDEO)
Festiwal Nauki: menzurki i roboty na stadionie
Jesteśmy też w serwisie INSTAGRAM. Obserwuj nas! [/b]"]