Zaniewski wraca z Okocimskiego do Jagiellonii
Łukasz Zaniewski miał dać Okocimskiemu Brzesko nową jakość. Jesienią strzelił pięć bramek, ale to nie wystarczyło, żeby zostać w klubie. Przygoda wypożyczonego z Jagiellonii Białystok napastnika z "Piwoszami" trwała tylko pół roku
fot. Piotr Kłeczek - Yogi
Do Brzeska 21-latek trafił z Dolcanu Ząbki (tam też był wypożyczony). Atutem Zaniewskiego były warunki fizyczyne, a także gra tyłem do bramki. Zawodnik, trafiając do Brzeska, zaznaczał, że chce dalej się rozwijać i podnosić swoje umiejętności. Zaznaczał, że mimo młodego wieku ma pierwszoligowe doświadczenie. W tej klasie rozgrywkowej w poprzednim sezonie występował również w Olimpii Elbląg.
Początek w nowych barwach to prawdziwe "wejście smoka". Zaniewski w dwóch meczach pucharowych strzelił aż trzy bramki. W lidze "smok" zmienił się w pokorne zwierzątko. Strzelił wprawdzie dwa gole, pierwszego dopiero w siódmej kolejce. To pokazuje, że zawodnikowi brakowało regularności. Pojawiały się też opinie, że był chimeryczny i nie miał odpowiednich umiejętności.
- W pierwszej lidze potrzeba zawodników, którzy wejdą na boisko i zaprezentują określony poziom. Łukasz w kilku meczach grał ambitnie, strzelił bramki, ale na pierwszoligowych przeciwników to jednak było za mało - opisuje "studium przypadku" Zaniewskiego trener Okocimskiego Krzysztof Łętocha.
Czy napastnik zaprezentowałby się lepiej, gdyby otrzymał więcej szans? A takich opinii nie brakowało. Trener Łętocha się z tym nie zgadza. - Łukasz grał dużo na początku sezonu. Gdy jednak kontuzję wyleczył Paweł Smółka, to przegrał z nim rywalizację. Potem już jej nie wygrał - twierdzi szkoleniowiec.
Wpływ na formę Zaniewskiego mogła mieć runda wiosenna, którą spędził w pierwszoligowym Dolcanie Ząbki. W jego barwach na boisku pokazał się tylko przez 143 minuty. W tym czasie rozegrał pięć meczów i strzelił jedną bramkę.
- To na nim się odbiło. Do nas przyszedł nieprzygotowany. Potrwało trochę czasu, zanim osiągnął swoją normalną dyspozycję. Później grał, ale mimo to więcej po nim się spodziewałem. Stąd też decyzja o rozstaniu z nim. Obecnie w kadrze mamy kilku napastników. A w systemie, który preferuję, wystawiam zawsze jednego - dodaje trener Łętocha.