menu

"Z punktu widzenia wyniku to kompromitacja", czyli opinie po meczu Motor Lublin - Chełmianka Chełm

29 maja 2019, 08:40 | KK

Lubelski Motor uległ w półfinałowym meczu Regionalnego Pucharu Polski na szczeblu wojewódzkim Chełmiance Chełm aż 0:4. Przedstawiamy komentarze przedstawicielu obu stron po tym spotkaniu.


fot. fot. Łukasz Kaczanowski

Artur Bożyk (trener Chełmianki):
Ten mecz mógł wyglądać inaczej, bo mieliśmy bardzo dużo szczęścia w pierwszej połowie. Oczywiście temu szczęściu bardzo pomagaliśmy pracą wykonywaną na boisku. Potem byliśmy bardzo skuteczni i bardzo szybcy w przeprowadzaniu akcji. Fundamentem do tego, żeby móc odnieść zwycięstwo były działania destrukcyjne. W zasadzie to między każdą formacją, a i wewnątrz nich, było bardzo dużo poświęcenia i zaufania. Nawet gdy dochodziło do sytuacji, że zawodnik opóźniał działania przeciwnika, to doskonale wiedział, że za chwilę partner przyjdzie mu w sukurs i akcje będą podwojone. Szczególnie miało to miejsce w bocznych sektorach. W pierwszej połowie robiliśmy to nienależycie w środkowej strefie, jeśli chodzi o podwajanie naszych środkowych pomocników do stoperów. Doszło wówczas do dwóch spóźnień. Były trudne momenty, ale je przetrwaliśmy. Chełmianka to drużyna, którą stworzyliśmy latem. Przechodziła ona różne burze. Mamy za sobą bardzo wiele kryzysów. W tym sezonie zawodnicy się docierali i poznawali w bardzo trudnych sytuacjach. Sformowała się grupa ludzi, w której widać dużą rywalizację o to, by móc występować na boisku. Po tym, co widziałem w Ostrowcu Świętokrzyskim, gdy przyszedł trudny moment i bardzo dobrze sobie z nim poradziliśmy, muszę powiedzieć, że nie jestem wielce zaskoczony. Stopień trudności mógł być o wiele większy, ale o tym wspominałem już na początku tej wypowiedzi. Grupa się sformowała i jest gotowa do takich sukcesów. Drużyna Chełmianki pokazała w tym meczu, że w jej szeregach występuje bardzo wielu zawodników, którzy są gotowi grać o wyższe cele. Bardzo cieszę się z tego progresu, bo w przestrzeni sezonu nastąpił bardzo fajny rozwój bardzo wielu ludzi. W meczu z Motorem z przyjemnością patrzyło się na dynamikę przeprowadzanych akcji i wiarę w to, że razem można bardzo wiele zdziałać.

Robert Góralczyk (trener Motoru):
Czasem jednym meczem można bardzo dużo wygrać, jak np. finałem czy innym spotkaniem o dużą stawkę. Natomiast można także jednym meczem wiele przegrać. Myślę, że z Chełmianką był właśnie taki mecz, w którym straciliśmy dużo z tego, co do tej pory z zespołem udało się wypracować przez osiem miesięcy wspólnej pracy. Takich momentów do tej pory nie doświadczaliśmy. Chociaż po drodze przydarzyły się porażki w meczach ligowych, to nigdy nie wyglądały one w ten sposób. Patrząc przez pryzmat wyniku to nie da się ukryć, że jest to kompromitacja. Z przebiegu gry, pierwsza połowa na to nie wskazywała, natomiast wiadomo, że liczy się to, co w siatce. Przeciwnik strzelił dwie bramki, my nie wykorzystaliśmy sytuacji i tak się to potoczyło. Później rywale wypunktowali nas bardzo skutecznie. Teraz musimy się szybko zebrać, bo za kilka dni czeka nas następny mecz i nie wyobrażam sobie, że porażka z Chełmianką miałaby wszystko całkowicie wywrócić do góry nogami. Trzeba powiedzieć, że mimo wszystko walczymy o jedną z najlepszych rund w najnowszej historii Motoru, choć wiadomo, że ona nie pozwoli realizować celów, które zakładaliśmy. Należy jednak podkreślić, że wygraliśmy 12 ligowych meczów. Natomiast spoglądając na bliższą i dalszą przyszłość, w mojej ocenie klub musi z tego jak najwięcej wyciągnąć. Miejmy nadzieję, że takich momentów słabości długo już tutaj w Lublinie nie będzie.

Mateusz Kompanicki (kapitan Chełmianki):
Kluczem do zwycięstwa było to, że realizowaliśmy nakreślone założenia taktyczne i zaprezentowaliśmy się bardzo mądrze w obronie. W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo defensywnie. Wiadomo, że oczekiwaliśmy trochę więcej spokoju przy rozgrywaniu akcji, bo tego było za mało. Po przerwie „naszego grania” było zdecydowanie więcej, ale wynikało to z faktu, że przeciwnik bardzo się otworzył. My natomiast wyprowadzaliśmy kontrataki, mieliśmy więcej spokoju i gra nas cieszyła. Przyjeżdżając do Lublina spodziewaliśmy się każdej ewentualności. Cieszy fakt, że konsekwentnie graliśmy swoje i zostaliśmy za to nagrodzeni. Czekamy już na finał i powoli o nim myślimy, ale najpierw trzeba się skupić na kolejnym meczu ligowym.


Polecamy