menu

Łukasz Adamski z ŁKS Łódź: Chcę dla ŁKS-u jak najlepiej

23 czerwca 2014, 21:59 | Monika W.

Ostatnie spotkanie Łódzkiego Klubu Sportowego w IV lidze było nie tylko uwieńczeniem osiągnięć całego zespołu. Swój indywidualny sukces odniósł też Łukasz Adamski, wprowadzony z ławki rezerwowych na drugą połowę pomocnik, który podczas pojedynku z Widokiem wreszcie zdobył pierwszą bramkę w rozgrywkach czwartej ligi w biało-czerwono-białych barwach.

Łódzki Klub Sportowy godnie pożegnał czwartą ligę! W wyjazdowym spotkaniu pokonał w Skierniewicach miejscowy Widok, w czym udział miał Łukasz Adamski, który strzelił wyrównującego i zarazem pierwszego swojego gola w biało-czerwono-białych barwach,.
Łódzki Klub Sportowy godnie pożegnał czwartą ligę! W wyjazdowym spotkaniu pokonał w Skierniewicach miejscowy Widok, w czym udział miał Łukasz Adamski, który strzelił wyrównującego i zarazem pierwszego swojego gola w biało-czerwono-białych barwach,.
fot. Jareczek

Szkoleniowiec łodzian, Wojciech Robaszek, po zakończeniu spotkania pogratulował Adamskiemu strzelonego gola. - Jest to zawodnik, który jako jedyny nie pobiera żadnego pensji, ponieważ po prostu chce być przy odbudowie klubu i się w to zaangażować. To jest przyjemność, że spotkałem takiego człowieka i mogłem z nim przez ostatni rok pracować - podkreślił. I rzeczywiście, 25-letni pomocnik myśli przede wszystkim o klubie, a nie o sobie. - Chcę dla ŁKS-u jak najlepiej i jeżeli ma on wywalczyć awans do drugiej ligi beze mnie, to nie widzę żadnych przeciwwskazań - przyznał, pytany, czy znajdzie się dla niego miejsce w składzie na wyższą klasę rozgrywkową, dodając także, że gra w Łódzkim Klubie Sportowym była spełnieniem jego dziecięcych marzeń.

Jak wszyscy zawodnicy, Łukasz Adamski zapewnił, że dla podopiecznych Wojciecha Robaszka nie ma znaczenia, przeciwko komu i w meczu o jakiej wadze wychodzą na boisko. Za każdym razem celem jest zwycięstwo. - Wiedziałem, że Widok musi wygrać, by mieć szansę na awans do trzeciej ligi, ale to było nieistotne. Zawsze i wszędzie walczymy o komplet punktów, bo do tego zobowiązuje przeplatanka na piersi. Nie ma żadnych kalkulacji, nie interesuje nas kto o co gra. Robimy swoje - powiedział po zwycięstwie nad prowadzonym przez swojego byłego trenera zespołem.

Pomocnik zespołu Łódzkiego Klubu Sportowego odniósł się także do niezrozumiałej dla większości decyzji o nie wpuszczeniu na obiekt przy Pomologicznej w Skierniewicach fanatyków z Miasta Włókniarzy. - To żadna nowinka, że ogólnie życie kibicowskie nie jest łatwe, dla nas, dla sympatyków ŁKS-u - przyznał bez ogródek. - Chciałbym wszystkich pozdrowić i podziękować, że byli z nami gdzie tylko mogli - dodał, życząc sobie i innym, by wszystko szło tylko w dobrym kierunku, ku lepszemu.

Jak na razie pod względem sportowym wszystko idzie zgodnie z planem. Czy w trzeciej lidze łódzko-mazowieckiej poprawi się sytuacja chcących wspierać piłkarzy kibiców, okaże się dopiero po rozpoczęciu kolejnego sezonu. Wszystko zależy od dobrej woli klubów, ale i policji, która już niejednokrotnie próbowała wpływać na decyzje podejmowane przez zarządy rywali łodzian.

Czytaj także: Wmurowano kamień węgielny pod budowę stadionu ŁKS [ZDJĘCIA]