menu

Sevilla po raz drugi bezlitosna dla Fiorentiny! Krychowiak sprokurował rzut karny

14 maja 2015, 22:51 | Michał Bezuch

W rewanżowym półfinale Ligi Europy Fiorentina po raz kolejny nie znalazła sposobu na Sevillę. Hiszpański zespół w pierwszej połowie zadał dwa ciosy, które rozstrzygnęły losy tego dwumeczu. Całe spotkanie rozegrał Grzegorz Krychowiak, który po przerwie sprokurował rzut karny.

„Najlepszą obroną jest atak” – zapewne taką dewizą kierował się przed spotkaniem rewanżowym trener gości Unai Emery. Zespół Sevilli wcale nie zamierzał na Artemio Franchi biernie bronić korzystnego wyniku z pierwszego spotkania (3:0), lecz zaatakował od pierwszego gwizdka. Groźną sytuację dla Sevilli już w 1. minucie stworzył Coke, a pięć minut później Aleix Vidal.

Podobnie jak w pierwszym spotkaniu, Fiorentina nie pozostawała bez odpowiedzi, przez pierwsze 20 minut rozgrywając naprawdę przyzwoite zawody. W 17. minucie po rzucie rożnym wykonywanym przez Borję Valero do znakomitej sytuacji strzeleckiej doszedł Gonzalo Rodriguez, jednak Sergio Rico w fenomenalny sposób, instynktownie prawą nogą sparował strzał głową Argentyńczyka z najbliższej odległości na rzut rożny. To powinna być bramka!

Niewykorzystana sytuacja bardzo szybko się zemściła. Tym razem zabójcze dla „Fiołków” okazały się stałe fragmenty gry. Po faulu Davida Pizarro w 22. minucie do rzutu wolnego z prawej strony, na wysokości pola karnego podszedł Ever Banega. Wrzutki Argentyńczyka nie przeciął skutecznie żaden z obrońców, a Carlos Bacca z dziecinną łatwością wygrał walkę o pozycję w polu karnym, dopadł futbolówkę na drugim metrze i wpakował ją tuż pod poprzeczkę bramki strzeżonej przez Neto.

To nie był koniec koszmaru Toskańczyków. Po faulu Savicia na Vitolo Sevilla w mistrzowski sposób rozegrała rzut wolny. Długa piłka Banegi z około 30 metrów trafiła na prawe skrzydło do Coke, kapitan gości podał wzdłuż bramki do Daniela Carrico, który nie miał problemów z umieszczeniem jej w siatce. Obrona zespołu Montelli została kompletnie rozmontowana, Coke i Carrico uciekli defensorom o ładnych kilka kroków, sprytnie unikając przy tym spalonego. Przed przerwą niezłe sytuacje wypracowali jeszcze Coke dla Sevilli i Salah dla Fiorentiny, lecz żaden z nich nie wpisał się na listę strzelców.

Gospodarze wyszli na drugą połowę wyraźnie podrażnieni chęcią zdobycia przynajmniej honorowego gola, jednak pomimo wysiłków razili nieskutecznością. Jedną z lepszych okazji podopieczni Montelli stworzyli w 52. minucie – strzał Salaha obronił Sergio Rico, a dobitka Ilicicia bardzo niefrasobliwa. Kulminacja bezradności gospodarzy nastąpiła w 66. minucie. Damir Skomina słusznie podyktował rzut karny po faulu Krychowiaka na Pizarro, ale Josip Ilicić z jedenastu metrów posłał piłkę wysoko ponad zaklętą dla piłkarzy „Violi” bramką Sevilli. Słoweniec mógł jeszcze wpisać się do protokołu na 10 minut przed końcem spotkania, ale w sytuacji sam na sam uderzył w rękę niezawodnego Rico, który ponownie wykazał się nadludzkim refleksem.

Sevilla drugą połowę rozegrała na pełnym luzie, mając awans w kieszeni, ale to wystarczyło do utrzymania czystego konta. Fiorentina pomimo wielu okazji bramkowych w dwumeczu doznała dotkliwej klęski 0-5. Piłkarze z Andaluzji byli skuteczni do bólu i 27 maja na Stadionie Narodowym zmierzą się w wielkim finale z czarnym koniem rozgrywek – ukraińskim Dnipro Dniepropietrowsk. Do Warszawy Sevilla z Grzegorzem Krychowiakiem w składzie zawita w roli faworyta, wygrywając 7 z 8 spotkań fazy pucharowej, remisując tylko raz przeciwko Zenitowi i eliminując po drodze tak uznane marki jak Borussia Moenchengladbach, Villarreal, Zenit czy Fiorentina.


Polecamy