MKS powinien prowadzić! Jak to nie wpadło? Trudno uwierzyć, ale po kolei. Najpierw Leszczyński odbił strzał Kwaśniewskiego, dobitkę Kojdera z linii bramkowej wybił obrońca, a próbującemu wpakować ją jednak do bramki Kowalczykowi odebrał ją Leszczyński. Niewiarygodne!