Szału nie ma. Tak eufemistycznie można napisać o pierwszych trzech kwadransach. Mecz toczony w dość sennym tempie, chociaż większe zagrożenie było ze strony gospodarzy. Bardzo ofensywnie usposobiony Marcin Rackiewicz dwukrotnie zagroził Grzegorzowi Wnukowi, ale brakowało celności. Także przy okazji Maksymiliana Banaszewskiego.
Niewiele można napisać o grze kluczborczan. Akcje fajnie wyglądają do ok. 30. metra bramki Znicza.
Liczmy na to, że druga połowa będzie ciekawsza. Bo gorzej raczej być nie może.