Wiele pruszkowian liczyło na efekt nowej miotły, ale przy mokrej murawie pewne ślady pozostają. Mimo tego gospodarze stworzyli kilka groźnych sytuacji, z którym co najmniej jedna - szczególnie na początku i końcu pierwszej połowy - powinna zostać wykorzystana.
Tyszanom nieco większe problemy stwarzały warunki atmosferyczne, lecz nawet Łukaszowi Grzeszczykowi nie udało się strzelić z rzutu karnego.
Jak będzie w drugiej połowie? Przekonamy się niebawem.