menu

Po co Fornalikowi rozkapryszeni pseudogwiazdorzy?

12 września 2012, 20:04 | Robert Zieliński/Polska The Times

Zagrajmy w październiku na Stadionie Narodowym z Anglią bez Szczęsnego, Obraniaka i Lewandowskiego.

Zremisowaliśmy na poligonie z Czarnogórą, wygraliśmy u siebie "z zawsze groźną" Mołdawią. Kopanina ta została przez Sportfive, TVP i PZPN dość skrzętnie ukryta przed ogółem społeczeństwa i oglądali ją tylko nieliczni, którzy zdecydowali się nabijać kieszeń pośrednikom i platformom, aby Andrzej Placzyński odzyskał choć trochę z tego co stracił, gdy nie dogadał się z TVP.

Na meczu z Anglią w systemie pay-per-view pewnie dałoby się zarobić kilka milionów złotych, bo październikowe spotkanie na Stadionie Narodowym będzie niezwykle atrakcyjne. Po pierwsze jednak jest prawdopodobne, że pobieranie opłat za mecze łamie ustawę o radiofonii i telewizji i nadawcy muszą liczyć się z karami.

Po drugie w pay-per-view może się opłacać mecz z Anglią, ale 20 innych spotkań do 2014 roku niekoniecznie. Poza tym sponsorzy i kibice mają dość ukrywania orzełka i reklam w pokazach dla garstki ludzi. Dlatego Sportfive skazany jest na to, by dogadać się z TVP i pewnie wkrótce sprzeda 21 meczów za 20-25 mln zł. Anglię prawie na bank zobaczymy w Publicznej.

Mamy na starcie cztery punkty i teoretycznie dobrą sytuację, by zagrać na mundialu w Brazylii w 2014 roku. Wawrzyniak i Glik na Maracanie - futbol ma swój specyficzny urok. Teoretycznie - bo skończyły się żarty, a zaczęły się schody, jak rzekł generał Bolesław Wieniawa-Długoszowski, wjeżdżając na koniu na pierwsze piętro hotelu Bristol, by wygrać zakład z kolegą (cytował napoleońskiego generała Lasalle, który wjechał konno na piętro pałacu Cezarinich w Perugii). Te schody będą angielskie, a kadra Fornalika, to na razie leniwie stępująca szkapa, a nie ognisty rumak.

Przed Euro 2012 nikt nie wyobrażał sobie kadry bez Ludovica Obraniaka, a zwłaszcza Wojciecha Szczęsnego i Roberta Lewandowskiego, którzy mieli po tym turnieju stać się gwiazdami światowego formatu. Zostali wielkimi przegranymi. Dziś wygląda na to, że najlepiej dla nas by się stało, gdyby Obraniak, Szczęsny i Lewandowski z Anglią nie zagrali.

Szczęsny przed Euro uwierzył już, że jest lepszy od Zamory, Planiczki, Jaszyna i Tomaszewskiego razem wziętych. Wyszedł z tego... Buffon i twarde lądowanie na cztery litery. Po dobrych występach Przemysława Tytonia z Czarnogórą i Mołdawią, Fornalik nie zdecyduje się już chyba po raz kolejny osłabiać drużyny wystawieniem Szczęsnego, który póki co musi wyleczyć kontuzję (podobnie jak Fabiański, który ma moim zdaniem największe możliwości z tej trójki). Jak coś się jeszcze złego wydarzy, to niespodziewanie człowiekiem, który ma zatrzymać Anglię będzie niechciany do niedawna i odkurzony Tomasz Kuszczak.

Obraniak z kadry wyeliminował się chyba sam. Nie dość, że przez trzy lata nie nauczył się mówić po polsku, że bezsensownie osłabił zespół w Podgoricy, to na dodatek jest taki mały szkopuł, że... słabo gra w piłkę. No i podpadł "nad-trenerowi" Błaszczykowskiemu, a to już jego prawdziwy gwóźdź do trumny.

Osobny rozdział to Lewandowski. Odpłynął zupełnie i głowę ma gdzieś w okolicach Księżyca, jak Rosjanie, którzy chcą stamtąd ściągać hel-3, zwany księżycowym skarbem. Nasz skarb piłkarski od ponad 500 minut nie strzelił gola (z Mołdawią zrobił to nawet Wawrzyniak, czyli mógł każdy). O kadrze to Herr Robert nawet nie za bardzo ma czas myśleć, chyba, że miałby kogoś porozstawiać po kątach. We Wrocławiu był łaskawy pogadać nie tylko z mołdawskimi mediami, ale nawet z Polsatem. I najbardziej martwił się nie o swoją słabą grę z Mołdawią, tylko o mecz Borussii Dortmund z Bayerem Leverkusen i gole w Bundeslidze. Tam też ich na razie nie strzela, w przeciwieństwie do Artura Sobiecha, który rozwija nam się pięknie. Sobiech bardzo dobrze gra głową i to on powinien być dziś numerem 1 do gry w kadrze z Anglią, a nie Lewandowski.

"Lewy" ze swoim menedżerem na razie mają na głowie sprawy transferowe (puszczanie w świat wieści, jakie to kluby chcą kupić Polaka - Manchester United chciał kupić w Dortmundzie piłkarza i kupił, Kagawę) i targowanie się z klubem o maksymalną podwyżkę dla Roberta, bo 3,5 mln euro to podobno za mało. Za rok mogą i tyle nie dostać, bo drugiego takiego sezonu jak 2011-2012 Lewandowski nigdy już pewnie nie będzie miał. Pazerność i woda sodowa mogą nie popłacać, a zaszkodzić. Także finansowo, bo sportowo już zaszkodziły.

Zobacz koniecznie: Nikt nie chce pay-per-view. Mecz z Anglią zobaczymy w telewizji otwartej?

Polska The Times


Polecamy