Wojciech Robaszek po ostatnim meczu sezonu: Wiosną zaprezentowaliśmy się lepiej
Łódzki Klub Sportowy zakończył swoją przygodę z czwartą ligą zwycięstwem nad Widokiem w Skierniewicach. Jako lider awansował do wyższej klasy rozgrywkowej. Czas więc nie tylko na podsumowanie ostatniego spotkania, ale i pierwsze oceny całego sezonu. Jak przyznał szkoleniowiec łodzian, Wojciech Robaszek, jego zespół lepiej zaprezentował się w rundzie wiosennej.
fot. Jareczek
Dwie nierówne połowy mogliśmy zobaczyć w wykonaniu pana podopiecznych. W pierwszej części meczu nie poszło to chyba tak, jak powinno...
Nie do końca, mieliśmy przecież chyba cztery sytuacje, po których mogliśmy się pokusić o strzelenie gola, raz trafiliśmy w słupek, do tego dwa fragmenty gry jak dobrze kojarzę. Nie była najgorsza, ale zapamiętana przez straconą po, wydaje mi się, niegroźnej akcji bramkę.
W drugiej połowie zaprezentowaliście się już znacznie lepiej.
W przerwie dokonałem czterech zmian i na murawę wyszedł całkowicie inny zespół. Udało się zdobyć trzy bramki i zwycięstwo, które nas bardzo cieszy. Chciałbym pogratulować strzelcom, zwłaszcza Łukaszowi Adamskiemu, dla którego był to pierwszy gol w tym sezonie. Jest to zawodnik, który jako jedyny nie pobiera żadnego pensji, ponieważ po prostu chce być przy odbudowie Łódzkiego Klubu Sportowego i się w to zaangażować. To jest przyjemność, że spotkałem takiego człowieka i mogłem z nim przez ostatni rok pracować.
No właśnie, to już rok gry za wami. Uważa pan, że runda wiosenna była lepsza od jesiennej?
Już zimą uważałem, że ten zespół będzie znacznie lepszy niż jesienią, kiedy to potrafiliśmy grać, ale był problem, żeby obronić się przed przeciwnikami. Odnieśliśmy przed przerwą trzy porażki, zaś z kolei wiosna pokazała, że nikomu nie udało się nas pokonać, staliśmy się groźniejsi przy stałych fragmentach gry, umieliśmy wywrzeć presję na przeciwnikach, gdzie jesienią raz nam to wychodziło, raz nie. Sądzę, że czym dłużej byśmy grali, wyglądałoby to jeszcze korzystniej. Bezapelacyjnie na wiosnę zaprezentowaliśmy się lepiej.
Wyróżniłby pan któregoś z piłkarzy po tym czasie?
Jeżeli chodzi o zawodnika najlepszego w meczach rozgrywanych przed własną publicznością, stanowczo Dawida Sarafińskiego. Jeżeli chodzi o całość sezonu... cały zespół.
A Michał Zaleśny? Zabłysnął w rundzie wiosennej...
Michał przede wszystkim przechodząc przez grupy młodzieżowe grał na pozycji środkowego obrońcy. Potem zaczęliśmy szukać rozwiązań, by znajdował się jak najbliżej bramki przeciwnika i okazuje się, że nie był to zły pomysł, wręcz przeciwnie, powiedział bym że udany. Nawet nie wiem ile goli strzelił, ale wydaje mi się, że ta liczba może podchodzić pod dwadzieścia.
Jeżeli mógłby pan coś zdradzić na temat kadry na trzecią ligę, bo zaprosił pan na trening wszystkich zawodników z rocznika '95, który zapewnił sobie ostatnio miejsce w Centralnej Lidze Juniorów. Uważa pan ich za realne wzmocnienie?
Według filozofii klubu podstawowym założeniem jest danie szansy wychowankom, by mogli zawalczyć o miejsce w pierwszym zespole, w drużynie seniorów. Czy im się to uda i ją wykorzystają zależy tylko i wyłącznie od nich.
Zawodnicy do dziewiątego lipca mają urlopy, a pan? Też czas wolny, czy praca nad skompletowaniem kadry na przyszły sezon?
Po części praca, po części wypoczynek, bo trzeba się także zregenerować przed wysiłkiem, jaki nas czeka już niedługo.
Czyli sprawa pana umowy już jest jasna?
Ta kwestia podczas rozmów z działaczami jest jasna i klarowna. Nie ma żadnych znaków zapytania.
Zostaje pan?
Zostaję.
Niedzielne spotkanie rozpoczęliście z dziesięciominutowym opóźnieniem...
Był to akcent solidarności z kibicami. Wyszliśmy na niego dziesięć minut później, ponieważ uważamy, że powinni oni zostać wpuszczeni na stadion, móc oglądać naszą grę, a więc uczestniczyć w widowisku sportowym. Jest im to zabierane w sposób dla nas niezrozumiały i jak najbardziej się z nimi solidaryzujemy.
Notowała Monika W.
Czytaj także: Wmurowano kamień węgielny pod budowę stadionu ŁKS [ZDJĘCIA]