menu

Podbeskidzie w doliczonym czasie gry pokonało Jagiellonię! Bohaterem Robert Demjan

22 marca 2015, 17:24 | Przemysław Drewniak

W niedzielnym meczu 25. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Podbeskidzie Bielsko-Biała wygrało z Jagiellonią Białystok 1:0 w doliczonym czasie gry. Gola na wagę zwycięstwa gospodarzy zdobył Robert Demjan.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Jagiellonia Białystok
fot. Jacek Drost/Dziennik Zachodni
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Jagiellonia Białystok
fot. Jacek Drost/Dziennik Zachodni
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Jagiellonia Białystok
fot. Jacek Drost/Dziennik Zachodni
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Jagiellonia Białystok
fot. Jacek Drost/Dziennik Zachodni
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Jagiellonia Białystok
fot. Jacek Drost/Dziennik Zachodni
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Jagiellonia Białystok
fot. Jacek Drost/Dziennik Zachodni
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Jagiellonia Białystok
fot. Jacek Drost/Dziennik Zachodni
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Jagiellonia Białystok
fot. Jacek Drost/Dziennik Zachodni
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Jagiellonia Białystok
fot. Jacek Drost/Dziennik Zachodni
1 / 9

Przed przyjazdem do Bielska-Białej trener oraz piłkarze Jagiellonii zgodnie powtarzali, że pod Beskidami czeka ich niełatwy pojedynek. I mieli rację, bo podopieczni Leszka Ojrzyńskiego postawili wiceliderowi z Podlasia trudne warunki. „Górale” od pierwszych minut byli agresywni, starali się przejąć inicjatywę i dłużej utrzymywali się przy piłce.

W spotkaniu przy Rychlińskiego nie brakowało intensywnej gry, która jednak niekoniecznie przekładała się na liczbę sytuacji podbramkowych. Na boisku nie brakowało ostrej walki, przez co długimi momentami gra była szarpana i przerywana faulami. W pierwszej połowie więcej strzałów oddali bielszczanie, którzy groźniej zaatakowali w ostatnim kwadransie przed przerwą. „Górale” próbowali szczęścia głównie strzelając z dystansu. Piłkę w światło bramki zdołali skierować w ten sposób skierować Adam Deja i Damian Chmiel, ale ich uderzenia nie zaskoczyły Bartłomieja Drągowskiego.

Jagiellonia, tak jak to zwykle bywa, starała się przedostać w pole karne gospodarzy przeprowadzając kontrataki. W grze drużyny Michała Probierza brakowało jednak płynności i ryzyka – momentami wydawało się, że goście traktują Podbeskidzie z respektem, atakując zbyt małą liczbą zawodników. Przed przerwą ekipie z Białegostoku tylko kilka razy udało się przechytrzyć dobrze spisującą się defensywę „Górali”, ale po dobrze rozegranym kontrataku niecelny strzał oddał Karol Mackiewicz, a po uderzeniach z dystansu Mateusza Piątkowskiego i Giorgiego Popchadze efektownymi interwencjami popisał się Richard Zajac.

Na początku drugiej połowy do ofensywy znów przystąpiło Podbeskidzie, jednak główka Macieja Korzyma i strzał Macieja Iwańskiego z rzutu wolnego nie przysporzyły Drągowskiemu większych kłopotów. Przebłyski lepszej gry przejawiała również Jagiellonia, która nieco poukładała swoją grę w ofensywie i przeprowadziła kilka niebezpiecznych akcji. Po jednej z nich fatalne pudło zaliczył Maciej Gajos. Reprezentant Polski po akcji i podaniu Piątkowskiego otrzymał piłkę na trzecim metrze i mając przed sobą pustą bramkę trafił… w poprzeczkę. Na szczęście dla pomocnika Jagiellonii, sędzia dopatrzył się w tej sytuacji spalonego.

Lepszy moment gry gości potrwał jednak tylko kilkanaście minut. W końcówce tempo znów podkręcili bielszczanie. Na trybunach stadionu przy Rychlińskiego rozległ się głośny jęk zawodu, gdy po strzale rezerwowego Krzysztofa Chrapka kapitalnym refleksem popisał się Drągowski, parując piłkę na słupek. W polu karnym gości często się kotłowało, Podbeskidzie przejawiało większą ochotę na zdobycie trzech punktów, a Jagiellonia od czasu do czasu wyprowadzała kontrataki. W 87. minucie po groźnej szarży Piątkowskiego obrońcy gospodarzy zdołali lekko zblokować jego strzał, a kolejną solidną interwencję zaliczył Zajac.

Wydawało się, że mimo przewagi w liczbie oddanych strzałów Podbeskidzie zaliczy swój pierwszy w tym sezonie bezbramkowy remis. W końcówce gospodarze jeszcze raz uwierzyli jednak w to, że uda im się zgarnąć komplet punktów. W 88. minucie drugą żółtą kartkę za faul na Chrapku otrzymał Michał Pazdan. Grająca w osłabieniu Jagiellonia nie zdołała wybronić remisu, bo w doliczonym czasie gry bohaterem Bielska-Białej okazał się Robert Demjan. Po strzale Dei piłka dosyć przypadkowo znalazła się pod nogami Słowaka, który w sytuacji sam na sam z Drągowskim popisał się dużym spokojem i zapewnił gospodarzom drugie ligowe zwycięstwo w tym roku.


Polecamy