menu

Plizga: Nawet w Niemczech zdarzają się pucharowe sensacje

17 sierpnia 2013, 11:34 | Jakub Seweryn

Piłkarz Jagiellonii Białystok, Dawid Plizga, jest świadom 'niebezpieczeństwa', jakie stoi przed jego zespołem w konfrontacji z niżej notowaną Puszczą Niepołomice w Pucharze Polski. Zdaniem byłego gracza GKS Katowice i Zagłębia Lubin białostoczanie w niedzielę muszą dorównać rywalom wolą walki, żeby awansować do kolejnej rundy.

Dawid Plizga liczy na dobry występ swojej drużyny w Pucharze Polski
Dawid Plizga liczy na dobry występ swojej drużyny w Pucharze Polski
fot. Maciej Gilewski/jagiellonia.pl

Piłkarz Jagiellonii zarówno w Białymstoku (1:3 z Ruchem Zdzieszowice), jak i wcześniej w Lubinie (1:3 z Piastem Kobylin), miał okazję uczestniczyć w pucharowych kompromitacjach swoich ekstraklasowych drużyn. Co, jego zdaniem, decydowało o porażkach ze znacznie niżej notowanymi rywalami?

- Ciężko podać jedną główną przyczynę. Na pewno przed takim meczem jest problem z koncentracją, ale nie można sobie na coś takiego pozwolić. Nie tylko w Polsce się jednak takie mecze zdarzają, bo nawet w Pucharze Niemiec zdarza się, że zespoły z Bundesligi odpadają w pierwszej rundzie. Przy takim meczu trzeba po prostu wyjść i pokazać swoją wyższość, bo piłkarsko na pewno jesteśmy drużyną dużo lepszą od Puszczy. Oni mogą nam zagrozić jedynie większą wolą walki i chęcią zwycięstwa. Pod tym względem musimy im dorównać, a wtedy z naszymi umiejętnościami piłkarskimi sobie poradzimy - mówił Plizga, który przyznaje, że zespół jest świadom, że nie może zlekceważyć przeciwnik.

- Każdy zdaje sobie sprawę, że w przypadku przegranej w takim meczu, będzie wstyd i wszyscy będą o tym mówić. Nie ma żadnych żartów z przeciwnika, to jest dla nas poważna sprawa. Trzeba to potraktować jak normalny mecz ligowy o punkty, podejść do przeciwnika z odpowiednim nastawieniem i po prostu wygrać. Nie można myśleć o tym, że jest to beniaminek I ligi – trzeba wyjść na boisko, wygrać i wrócić do domu.

Po porażce z Ruchem Zdzieszowice, ówczesny trener Jagiellonii, Czesław Michniewicz, zafundował swoim zawodnikom bardzo specyficzny trening - piłkarze musieli stać w określonych miejscach przez 90 minut: - To było odzwierciedlenie tego, jak wyglądał nasz mecz. W Zdzieszowicach staliśmy cały mecz, to i następnego dnia też sobie trochę postaliśmy. To już jednak historia i nie ma co do tego wracać. Wszyscy na pewno zapamiętaliśmy tę porażkę i odbyliśmy za to jakąś karę - szczerze przyznawał pomocnik Jagiellonii.

Czy trener Stokowiec szykuje podobną karę po ewentualnej porażce w niedzielę? - Na razie nie było mowy o czymś takim, ale zobaczymy, co będzie po meczu.

Tak jak wszyscy piłkarze "Jagi", Dawid Plizga nie może się już doczekać występu przed własną publicznością. 27-letni zawodnik zaznacza jednak, że teraz najważniejszy jest niedzielny pucharowy mecz z Puszczą: - To będzie już nasz piąty wyjazd z rzędu. Czekamy z niecierpliwością, żeby wreszcie zagrać u siebie, przed własną publicznością. Bardziej koncentrujemy się jednak na tym niedzielnym meczu, a dopiero po nim możemy myśleć o pojedynku z Pogonią w Białymstoku.