menu

Pięć powodów dla których Legia pokona Steauę. A może LM to za wysokie progi?

27 sierpnia 2013, 11:35 | Tomasz Dębek/Polska The Times

Po remisie 1:1 w Bukareszcie Legia jest o krok od upragnionej Ligi Mistrzów. Losy awansu rozstrzygną się we wtorek przy Łazienkowskiej. Zobacz jakie szanse na awans ma Legia.

Czy Miroslav Radović i Jakub Kosecki poprowadzą Legię do Ligi Mistrzów?
Czy Miroslav Radović i Jakub Kosecki poprowadzą Legię do Ligi Mistrzów?
fot. sylwester wojtas

DLACZEGO LEGIA POKONA STEAUĘ?

1. Bo ile można czekać?

Legia grała w Lidze Mistrzów w sezonie 1995/1996, Widzew Łódź rok później. Od tamtego czasu żaden polski klub nie dostąpił podobnego zaszczytu. Z awansu do fazy grupowej cieszyli się mistrzowie Białorusi, Słowacji, Słowenii, Bułgarii, Finlandii czy Cypru. Dlaczego teraz nie miałoby paść na Polskę? W teorii Legia ma wszystko, by wejść do europejskiej elity. Duży jak na polskie warunki budżet, długą ławkę i oddanych kibiców. Czego chcieć więcej?

2. Bo jest mieszanką rutyny z młodością.

Trener Urban odważnie stawia na młodych zawodników z wielkimi ambicjami (Łukasik, Furman, Żyro, Mikita, Cichocki), którzy nie boją się wielkich wyzwań. Kiedy na mundialu w 1990 r. Paul Gascoigne podbijał piłkarski świat, myślał, że Rijkaard to kraj, z którym zmierzy się jego Anglia. Młodych legionistów nie podejrzewamy o podobną ignorancję, liczymy jednak, że mają coś wspólnego z "Gazzą" - brak kompleksów i pewność siebie.

3. Bo w Bukareszcie Steaua nie zachwyciła.

W pierwszej połowie imponowała co prawda przygotowaniem fizycznym i zgraniem, po przerwie wszystko się jednak posypało. Legia zachowała więcej sił, karciła Rumunów groźnymi kontrami. Jakub Kosecki strzelił dwa gole, ale przy drugim był na minimalnym spalonym i sędzia bramki nie uznał. W Warszawie nie powinno być gorzej, prawda?

4. Bo, nawet bez Żylety, kibice zgotują gościom gorące przywitanie.

Nieraz udowodnili już, że wszelkie zakazy mają w głębokim poważaniu. Niezależnie od tego, czy doping będzie prowadzony z innej trybuny, czy spod stadionu, piłkarze Steauy będą mogli poczuć się jak zawodnicy Widzewa w 2002 r. Wtedy, jeszcze na "starej" Żylecie, przywitano ich oprawą "Witamy w piekle". Ostatnia przeszkoda na drodze do upragnionej Ligi Mistrzów nie ma co liczyć na taryfę ulgową. Tym bardziej że legioniści nie zapomną ich kibicom deszczu zapalniczek, jaki spadł w Bukareszcie na Dušana Kuciaka.

5. Bo Legia ma bramkarza, który potrafi w pojedynkę uratować mecz.

Dušan Kuciak dobrze zna rumuńską piłkę, w końcu przez trzy sezony grał w FC Vaslui. W pierwszym spotkaniu radził sobie z napastnikami Steauy znakomicie. Jeśli przy Łazienkowskiej zachowa czyste konto, zapewni swojej drużynie awans do piłkarskiego raju.

DLACZEGO LIGA MISTRZÓW TO ZA WYSOKIE PROGI?

1. Bo Rumuni mają o wiele większe doświadczenie w europejskich pucharach.

W poprzednim sezonie dotarli aż do 1/8 finału Ligi Europy, gdzie przegrali z późniejszymi zwycięzcami rozgrywek Chelsea. Nie tak dawno, w sezonie 2005/2006, Steaua grała w półfinale Pucharu UEFA. Natomiast legioniści od pamiętnego sezonu 1995/1996 byli w fazie grupowej pucharów tylko raz - dwa lata temu. W 1/16 Ligi Europy nie dali jednak rady Sportingowi Lizbona.

2. Bo Legia nie potrafi ustabilizować formy.

Ze swoim budżetem, wzmocnieniami i długą ławką rezerwowych podopieczni Jana Urbana mieli nie tylko mocno powalczyć o Ligę Mistrzów, ale też zdominować ekstraklasę. Tymczasem z pięciu meczów ligowych przegrali dwa. Fatalnie spisują się zwłaszcza w pierwszych połowach spotkań. Właśnie wtedy tracili bramki ze Steauą, Molde, a nawet z walijskim The New Saints. Jeśli legioniści nie rozpoczną dobrze rewanżu z mistrzem Rumunii, awans może się mocno oddalić.

3. Bo część drużyny jest kompletnie bez formy.

Helio Pinto miał być zbawicielem środka pola Legii, tymczasem nie wkomponował się w zespół, myślami jest poza boiskiem (jego żona wkrótce spodziewa się dziecka). Wladimer Dwaliszwili jest cieniem zawodnika. Michał Żyro gra piach, jego imiennik Kucharczyk przeplata dobre zagrania z żenującymi. Jakub Kosecki dopiero niedawno przestał rozczarowywać. Bez Inakiego Astiza brakuje pewności na środku obrony. Jeśli Legia ma osiągnąć korzystny wynik, Urban musi wycisnąć z zespołu maksimum.

4. Bo presja wyniku już daje się we znaki piłkarzom.

Kapitan drużyny Ivica Vrdoljak w wywiadzie udzielonym "Przeglądowi Sportowemu" nie widział żadnych wad w dotychczasowej grze zespołu. Uznał też, że krytykujący go dziennikarze... zazdroszczą Legii sukcesów. Nerwowo zachowują się też jego koledzy. Cytując klasyka: "Chłopakom przydałoby się chyba trochę luzu".

5. Bo polska piłka znaczy tyle co nic.

W rankingu UEFA zajmujemy 21. miejsce (za Izraelem i Białorusią), w FIFA 72. (strach pisać, jakie potęgi nas wyprzedzają). Przekonanie o tym, że rywale powinni klękać przed polskimi klubami, jest zupełnie bezzasadne. Steaua nie położy się na murawie, by czekać na najniższy wymiar kary. Awans trzeba będzie jej wyszarpać.

MECZ LEGIA - STEAUA:

Polska The Times