menu

Oceniamy Podbeskidzie za mecz z Lechem: Demjan i Śpiączka rozruszali "Górali"

8 listopada 2014, 01:46 | Przemysław Drewniak

Dzięki bramce w przedostatniej minucie doliczonego czasu gry Podbeskidzie Bielsko-Biała rzutem na taśmę wywalczyło remis w wyjazdowym meczu z Lechem Poznań (1:1). "Górale" nie zdołaliby wywieźć punktu ze stolicy Wielkopolski, gdyby nie świetne interwencje Michala Peskovicia oraz bardzo dobre zmiany Roberta Demjana i Bartosza Śpiączki. Obok debiutującego w Ekstraklasie Gracjana Horoszkiewicza, to oni zasłużyli naszym zdaniem na najwyższe oceny wśród podopiecznych Leszka Ojrzyńskiego.

Lech Poznań - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:1
Lech Poznań - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:1
fot. Roger Gorączniak

Michal Pesković – 6: W pełni zrehabilitował się za fatalny błąd z meczu przeciwko Piastowi. Kilkukrotnie w beznadziejnych sytuacjach ratował kolegów z opresji. Gdyby nie jego interwencje, Podbeskidzie nie miałoby szansy na wywiezienie punktu z Poznania.

Marek Sokołowski – 5: Momentami miał problemy z upilnowaniem Pawłowskiego, nie ustrzegł się też dwóch niebezpiecznych strat, ale ambitnie walczył o każdą piłkę. Ostatnio udowadnia, że w wieku 36 lat wciąż daje radę jako obrońca.

Bartłomiej Konieczny – 5: Bez fajerwerków, ale solidnie. Agresywnym pressingiem często utrudniał grę ofensywnym zawodnikom Lecha. Miał kilka momentów zawahania, ale i tak zagrał o niebo lepiej niż w poprzednim spotkaniu.

Gracjan Horoszkiewicz – 6: Debiut w Ekstraklasie może zaliczyć do udanych. Cały czas bardzo skupiony, ani na moment nie stracił koncentracji. W końcówce pokazał, że potrafi przydać się także w ofensywie, gdy przesunięty wyżej brał się nawet za rozgrywanie. Czasami nieco zbyt pochopnie wybijał piłkę daleko poza strefę obrony, ale ma jeszcze czas, by nad tym popracować.

Pavol Stano – 5: Ostoja defensywy Podbeskidzia. Pokazał, że potrafi być przydatny zarówno w odbiorze, jak i budowaniu akcji od tyłu.

Frank Adu Kwame – 5: Mało który lewy obrońca w naszej lidze czuje się tak dobrze z piłką przy nodze. Zaimponował kilkoma udanymi dryblingami, choć brakowało mu nieco większej dokładności w podaniach. Popełnił jeden poważny błąd, gdy pozwolił Jevticiowi na dojście do bramkowej sytuacji w pierwszej połowie. Ogólnie prezentował się jednak poprawnie i dziwne, że trener Ojrzyński zdecydował się zdjąć go z boiska już po godzinie gry.

Damian Chmiel – 5: Spośród zawodników Ojrzyńskiego ma chyba największy wpływ na jakość gry Podbeskidzia, co było widać w Poznaniu. Swoim zaangażowaniem i mądrym poruszaniem się po boisku Chmiel przydaje się drużynie nawet wtedy, kiedy nie wszystko mu wychodzi. W meczu z Lechem zaliczył jak na siebie dosyć sporo niedokładnych podań i zmarnował sytuację sam na sam z Gostomskim w pierwszej połowie (choć sposób, w jaki przyjął sobie wówczas piłkę, myląc obu stoperów rywali, był naprawdę imponujący).

Anton Sloboda – 5: Bardzo dobrze zamykał rywalom linie podań, skutecznie utrudniając im grę środkiem pola. Nieco gorzej szło mu kreowanie akcji ofensywnych. Popełnił prosty błąd, który sprokurował gola na początku spotkania, choć nie można go uznać za jedynego winowajcę tamtego trafienia.

Maciej Iwański – 5: Piłka nie leżała mu dziś na nodze, co było widać przy wielu niecelnych próbach podań do przodu czy też wykonywanych przez niego stałych fragmentach gry. Trzeba mu jednak oddać fakt, iż miał swój udział w akcji bramkowej Podbeskidzia, a w defensywie trzymał w ryzach środek pola „Górali”.

Adam Pazio – 3: To on rozpoczął akcję bramkową w końcówce meczu, za co należą mu się duże brawa. Wcześniej jednak wielokrotnie mógł sprawić, że Podbeskidzie wyjechałoby z Poznania bez punktów. Popełnił zdecydowanie za dużo błędów w defensywie, do której został przesunięty po zejściu z boiska Adu Kwame. Miał szczęście, że Lech nie potrafił ich wykorzystać. Zmarnował również stuprocentową okazję na bramkę w pierwszej połowie.

Maciej Korzym – 3: Jak zwykle nie można mu było odmówić chęci i woli walki, ale widać, że napastnik Podbeskidzia nie jest w formie. Zbyt łatwo przegrywał pojedynki z przeciwnikami i zwalniał akcje swojej drużyny. Po dobrym wejściu do bielskiego zespołu od dłuższego już czasu notuje spadek formy. Może ratunkiem będzie dla niego przerwa na reprezentację?

Robert Demjan – 6: Po raz kolejny pokazał Leszkowi Ojrzyńskiemu, że sadzanie go na ławce rezerwowych nie ma większego sensu. Demjan zmienił obraz gry ofensywnej „Górali”, doszedł do jednej groźnej okazji (wolej minimalnie nad poprzeczką), a przede wszystkim asystował przy trafieniu Śpiączki.

Sylwester Patejuk – 4: Z rezerwowych wypadł zdecydowanie najsłabiej. Momentami nie miał koncepcji na minięcie rywali, zepsuł kilka akcji, chociaż raz udało mu się stworzyć Demjanowi niezłą okazję na oddanie strzału w polu karnym.

Bartosz Śpiączka – 6: Zazwyczaj nie przyznajemy ocen piłkarzom, którzy przebywają na boisku niespełna 20 minut, ale swoim występem Śpiączka na to zasłużył. Nie tylko strzelił bramkę, która dała Podbeskidziu ważny punkt, ale rozruszał ofensywę „Górali”, a przed debiutanckim trafieniem w Ekstraklasie miał jeszcze jedną okazję na gola. Po wyrównaniu nie celebrował radości, bo pochodzi z Wielkopolski.


Polecamy