Tomasz Brzyski (Motor Lublin): Nie gra nam się łatwo, bo drużyna jest budowana od podstaw
Po ośmiu ligowych kolejkach piłkarze Motoru Lublin zajmują w tabeli trzeciej ligi 12. miejsce. Do prowadzącej drużyny z Kielc tracą dziewięć punktów, ale mają jeden mecz zaległy. O formie zespołu, atmosferze w szatni i nadziejach na dalszą część sezonu mówi Tomasz Brzyski, kapitan lubelskiej ekipy.
fot. Tomasz Leftak / Motor Lublin
Wasza pozycja w tabeli jest mocno rozczarowująca. Jak słabe wyniki wpływają na drużynę?
Ciśnienie faktycznie jest duże, ponieważ nie mamy takich wyników, na jakie wszyscy liczyli. Mieliśmy nadzieję, że Motor od początku będzie punktował. Ale spokojnie. Myślę, że wszystko się stabilizuje. Jesteśmy znowu nową drużyną, doszło jedenastu zawodników, w tym sześciu czy siedmiu z podstawowego składu. Potrzebujemy trochę czasu, chociaż rozumiem, że nikt nam tego czasu nie daje. W Lublinie chcą awansu i ja zdaję sobie z tego sprawę. Nikogo nie interesuje, czy przychodzą nowi piłkarze i to nie może być naszym usprawiedliwieniem. Myślę jednak, że wszystko idzie w dobrym kierunku. W drużynie dobrze się dzieje, chociaż wiadomo, że atmosferę budują wyniki, a tych nie ma. Ale staramy się „trzymać” szatnię. Mam nadzieję, że wygrane będą nam teraz przychodzić łatwiej. A nie gra nam się łatwo, bo jesteśmy drużyną, która jest budowana, można powiedzieć, że od podstaw. Trenera musi nas odpowiednio poukładać.
[polecane]19181683;1 [/polecane]
Gdy do zespołu dochodzi tak wielu nowych zawodników, to trudno pewnie o konsolidację drużyny. Jak wpływa to na samą grę?
To było widać w poprzednim sezonie. W pierwszej rundzie mieliśmy dziewięć remisów. A w następnej zdobyliśmy 40 punktów. Wystarczy więc porównać te dwie rundy. Jeżeli obie zagralibyśmy tak samo, dzisiaj nie bylibyśmy wciąż w trzeciej lidze, tylko już w drugiej. Na pewno kilka punktów straciliśmy, bo w pierwszej rundzie brakowało nam właśnie zgrania. Dziewięć remisów to trochę za dużo.
Historia może się powtórzyć?
Wtedy były dwie drużyny, które walczyły z nami, jak równy z równym – Stal Rzeszów i Podhale Nowy Targ. Obie nie traciły punktów. My wygraliśmy osiem meczów z rzędów, ale oni tak samo. I nie zmniejszyliśmy straty do nich. Gdy przydarzyła nam się porażka, okazało się, że jest po awansie. Stal tego już nie odpuściła. Teraz chcemy zacząć wygrywać, bo w tym sezonie nie ma drużyn, które tak mocno napinałyby się na awans. Wszyscy tracą punkty i jeśli zaczniemy wygrywać, to będziemy odrabiać straty do rywali.
Teoretycznie więc w tym sezonie może być łatwiej, bo nie ma przeciwnika, u którego byłoby podobne ciśnienie na awans?
Po tym, co zaobserwowałem w dotychczasowych ośmiu kolejkach, to tak. Na początku drużyny z czołówki wygrały trzy, cztery spotkania, ale potem zaczęły gubić punkty. Wszystko zaczęło się więc wyrównywać. My z kolei początek mieliśmy słaby, ale mam nadzieję, że końcówka rundy będzie dużo lepsza i zaczniemy regularnie wygrywać.
[polecane]19176827;1 [/polecane]
Młodzi zawodnicy mają problem z presją, jaka towarzyszy grze w Motorze?
Nie można mówić, że tylko młodzi. Doświadczeni piłkarze, którzy przychodzili do Motoru też nie zawsze radzili sobie z presją. Z każdej strony odczuwamy duży nacisk na awans. Młody czy starszy, może nie taki jak ja (Brzyski ma 37 lat – red.), ale w wieku np. 28 lat, mogą tę presję odczuwać. Robimy jednak wszystko, żeby było jej jak najmniej, a młodzi zawodnicy, którzy wchodzą do drużyny, dawali z siebie wszystko i nie przejmowali się presją. Bo stres towarzyszy każdemu człowiekowi, w życiu prywatnym i zawodowym. Jeżeli ktoś chce osiągnąć sukces, to musi sobie z nim poradzić.
Jest pan dobrej myśli przed dalszą częścią sezonu?
Tak, aczkolwiek wiem, że kibice nie są zadowoleni z wyników. W wielu meczach mieliśmy jednak naprawdę dużo sytuacji strzeleckich. Ostatnio w Sandomierzu może nie graliśmy super, ale zagraliśmy na zero z tyłu i strzeliliśmy dwie bramki. Trzeba się z tego cieszyć, ponieważ to podbuduje drużynę i pozwoli spokojniej dalej pracować. Myślę, że kolejne mecze też będziemy wygrywać.