menu

Konrad Nowak (Motor Lublin): Nasze marzenia prysły

13 czerwca 2018, 08:59 | KK

- Wszyscy wiemy, że różnie może być z tym zespołem w przyszłym sezonie. Nie wykonaliśmy planu, który sobie zakładaliśmy - mówi Konrad Nowak, napastnik i kapitan Motoru Lublin, który kolejny sezon z rzędu nie awansował do II ligi.


fot. fot. Tomasz Lewtak / motorlublin.eu

W ostatniej kolejce pokonaliście u siebie Avię Świdnik, ale i tak straciliście już szanse na awans do II ligi. W szatni po meczu panowała straszna "stypa"?
Tak, bo ostatni tydzień przed tym meczem ciężko pracowaliśmy i nakręcaliśmy się, że wszystko jest możliwe. A teraz wszystko się skończyło. Wszyscy wiemy też, że różnie może być z tym zespołem w przyszłym sezonie. Nie wykonaliśmy planu, który sobie zakładaliśmy. Myślę jednak, że rozgrywki były całkiem niezłe. Wywalczyliśmy 70 punktów. W tym momencie mamy po 16 kolejkach więcej punktów, niż po 17 seriach gier w poprzedniej rundzie. A to pokazuje, że wykonaliśmy ciężką pracę. Niestety, w kluczowych momentach, czyli meczach z Wiślanami Jaśkowice i Wisłą Sandomierz trzeba było nie przegrać. To zaważyło i nasze marzenia prysły.

Rundę wiosenną zaczynaliście jako lider tabeli z niewielką przewagą. Czego zabrakło, by cieszyć się z awansu?
Dużo ciężej jest być liderem i bronić tego pierwszego miejsca. Myślę, że zabrakło właśnie lepszych wyników w kilku meczach. Wszystko zaczęło się od nieszczęsnego spotkania z Unią Tarnów. To był moim zdaniem początek naszej złej passy. Później Wiślanie i Wisła Sandomierz. Można sobie policzyć, ile punktów straciliśmy. A Resovia wykorzystywała te nasze potknięcia. Na wiosnę nie przegrała żadnego spotkania i naprawdę grała jak klasowa drużyna.

Jak można podsumować derbową potyczkę z Avią?
Wiedzieliśmy, że Avia mimo czterech porażek z rzędu i jednego remisu nastawi się na kontry i będzie chciała pokazać się z dobrej strony. My chcieliśmy zagrać bardzo wysoki i szybko strzelić bramkę, bo nie ukrywaliśmy, że nadal wierzyliśmy w awans. Pierwsza połowa to bardziej badanie się, chyba bez większych sytuacji. Po przerwie już więcej osób rzuciliśmy do ataku. Strzeliliśmy bramkę, ale nic nam to nie daje, bo Motor kolejny sezon spędzi w III lidze. Nie udało się...

W trakcie gry znaliście wynik meczu Resovia – KSZO, który decydował o losach awansu?
Przyznam szczerze, że usłyszałem, że jest 1:0 dla KSZO i wtedy jeszcze bardziej coś we mnie zabuzowało. W drugiej części, nie wiem, czy sędzia chciał, żebyśmy grali do końca, bo powiedział mi, że jest w Rzeszowie 3:3. W takiej sytuacji wszystko mogło się jeszcze różnie potoczyć. Jak schodziłem z boiska usłyszałem jednak, że jest 4:1 i było już wiadomo, że nic z tego nie będzie.

Gdzie widzi pan siebie w kolejnym sezonie? Chciałby pan zostać w Motorze?
Zdecydowanie tak. Jeżeli klub uzna, że jestem w dalszym ciągu potrzebny, to nigdzie się nie wybieram. Mam jeszcze rok umowy i chcę być dalej w Motorze.