menu

Konrad Nowak (Motor Lublin): Każdy facet w tej szatni powinien przyjąć falę krytyki na siebie, bo ona jest teraz uzasadniona

8 maja 2019, 07:28 | Marcin Puka

Rozmawiamy z Konradem Nowakiem, kapitanem trzecioligowego Motoru Lublin. Ekipa z Koziego Grodu po raz kolejny próbowała awansować szczebel wyżej i najprawdopodobniej po raz kolejny raczej będzie musiała obejść się smakiem.


fot. fot. Wojciech Szubartowski

Tak, jak w poprzednich latach, do drugiej ligi z grupy IV trzeciej ligi promocję do wyższej klasy rozgrywkowej wywalczy tylko jeden zespół. Na sześć kolejek przed końcem sezonu Motor Lublin zajmuje miejsce na najniższym stopniu podium. Do prowadzącego Podhala Nowy Targ tracicie dziesięć punktów, a Stal Rzeszów ma nad wami siedem oczek zapasu. Wierzycie jeszcze w awans, czy raczej jest już pozamiatane?
Ostatnie dwie porażki na wyjeździe z Sokołem Sieniawa i Wisłą Sandomierz naszą wiarę sprowadziły do liczenia tylko na cud. Nie czarujmy się, że nagle góra zacznie seryjnie gubić punkty, bo zapewne tak nie będzie. Błędy poprzedniej części sezonu sprawiły, że cała runda wiosenna była na minimalnej granicy błędu.

Ale po rundzie jesiennej traciliście do lidera, którym był Hutnik Kraków tylko pięć punktów...
I wiedzieliśmy, że przy wygraniu większości spotkań jesteśmy tę stratę w stanie odrobić. Zdawaliśmy sobie sprawę, że musimy dobrze zacząć i tak się stało. Wygraliśmy osiem meczów z rzędu, a strata do lidera została odrobiona tylko o punkt. Zdarzyła się porażka i praktycznie zminimalizowała naszą szansę na awans, druga już praktycznie przesądziła o wszystkim.

Czego zabrakło, żeby dalej liczyć się w walce o awans?
Zabrakło przede wszystkim punktów głupio zgubionych z poprzedniej rundy, a w tym roku skuteczności w naszych poczynaniach i chłodnej głowy w decydujących momentach meczów.

O co powalczycie w kolejnych potyczkach, bo przypomnijmy, że podejmiecie m.in. Podhale Nowy Targ i Stal Rzeszów? A już w najbliższą środę zmierzycie się na wyjeździe z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski.
Podejdziemy do tych meczów, jak do poprzednich, z chęcią wygrania. Nosimy koszulkę Motoru, a to zobowiązuje do tego, by w każdym spotkaniu dać z siebie wszystko. Można nie mieć umiejętności, ale serca do walki nigdy nie może zabraknąć.

Jesteś kapitanem lubelskiej drużyny, więc zapytam jak widzisz przyszłość Motoru? Należy budować skład od nowa, stawiać na swoją młodzież i piłkarzy z regionu, poczekać na awans kilka lat, czy może spróbować jeszcze raz rzucić wszystkie siły na wywalczenie awansu?
To nie jest pytanie do mnie, a do ludzi zarządzających tym klubem. Ze swojej perspektywy mogę tylko zauważyć, że Motor praktycznie co sezon przechodzi rewolucję i wątpię, żeby kolejna była dobra. Łatwo też jest mówić: ściągnijmy tylko zawodników z regionu i nimi grajmy. W szatni Motoru przewinęło się mnóstwo zawodników z regionu, którzy świetnie sobie radzili lub radzą w innych klubach, a zakładając koszulkę Motoru i wychodząc na mecz, nie poznawali samych siebie, bo mieli tak splątane nogi. Tu, dopóki będziemy grać w tej trzeciej lidze, zawsze będzie presja i nie ma się co temu dziwić.

Zostajesz w Motorze, kończysz z piłką nożną, czy masz inne plany?
Na pewno na razie nie kończę z piłką. Może szybkość już nie ta jak kiedyś, ale zdrowie i wydolność mam na dobrym poziomie. Czy zostanę w Motorze to już nie do mnie pytanie. Mogę tylko powiedzieć, że Motor jest klubem, któremu sporo zawdzięczam i leży mi ten klub na sercu.

Wielu kibiców żółto-biało-niebieskich chce żeby dać kolejną szansę trenerowi Robertowi Góralczykowi. Jak oceniasz jego pracę i czy uważacie, że potrzebna jest zmiana trenera, czy jednak nie?
Kolejne pytanie, które nie jest do mnie. Zawodnik nie może oceniać trenera, bo od tego nie jest. Każdy ma swoją robotę do wykonania i niech tak zostanie. To jest najzdrowsza sytuacja. Jedyne co powiem, to że wygranie dziewięciu z 11 meczów nie wzięło się znikąd.

Zawiedliście po raz kolejny swoich fanów. Coś chciałbyś im powiedzieć?
Choćbym w pięknych słowach zaczął przepraszać za dwie porażki, to i tak nic nie da. Nie cofnę czasu, nie doda nam to punktów. Nie uszczęśliwi kibiców, którzy czy to u siebie, czy na wyjeździe, zdzierali gardło, by nam pomóc. Każdy facet w tej szatni powinien przyjąć fale krytyki na siebie, bo ona jest teraz uzasadniona.

Krążą plotki, że macie pensje na poziomie klubów pierwszoligowych, po drugie macie dobrą bazę treningową i nic wam nie brakuje. Część niezadowolonych kibiców twierdzi, że nie chcecie awansować, bo po co, skoro możecie grać w trzeciej lidze za godziwe pieniądze, a awans sprawi, że zarząd klubu musiałby wzmocnić zespół, co wiązałoby się z utratą pracy przez wielu piłkarzy. Jak odniesiesz się do tych opinii?
Każdy ma prawo do swoich poglądów i wypowiadania swoich spostrzeżeń. Co do różnych "słuchów", to w większości mijają się z prawdą. Po pierwsze - pensji na poziomie pierwszoligowym nie mam, w Puławach w pierwszej i drugiej lidze miałem dużo lepszą. Inni podejrzewam, że też nie mają. Po drugie - zgadza się, że mamy bardzo dobrą bazę do trenowania. I po trzecie - każdy wie jak wyglądała wcześniej sytuacja w Motorze w przypadku niepowodzenia - wymiana praktycznie całej kadry. Ktoś musiałby być niespełna rozumu, żeby torpedować ambicje swojego klubu. Dodam tylko, że awans oznaczałby profity pieniężne z promocji do wyższej ligi, czy wyższe pensje.

Głównym udziałowcem, a zarazem sponsorem Motoru jest miasto Lublin. Nie obawiacie się, że w końcu włodarze miasta powiedzą dość i przykręcą kurek z pieniędzmi?
Są takie obawy, ponieważ wszystko na to wskazuje, że nie wykonaliśmy planu, jaki sobie wspólnie założyliśmy. Każdą decyzję trzeba będzie uszanować.

Masz swoją firmę, zaangażowałeś się w politykę, więc może odniesiesz się do kolejnych słów kibiców, którzy twierdzą, że ratunkiem dla Motoru, jeśli chodzi o awans, byłby prywatny inwestor?
To by było najlepsze rozwiązanie, w dużym stopniu odciążyłoby miasto w ciągłym dokapitalizowaniu spółki. Przy dobrej współpracy inwestora i miasta, klub by się rozwijał w bardzo szybkim tempie. Pamiętajmy jednak, że pomimo pięknego stadionu, rzeszy kibiców przychodzących na mecz, czy marki rozpoznawalnej w całej Polsce, to w dalszym ciągu jest to czwarty poziom rozgrywkowy. Nasz region, w którym możemy promować ewentualnego inwestora jest ograniczony strefowo. Dlatego każda firma pomagająca Motorowi zasługuje na wielkie słowa uznania, a gdyby znalazł się inwestor, który w większościowym lub w podobnym udziale partycypowałby w kosztach prowadzenia klubu, to byłby to kamień milowy w funkcjonowaniu Motoru.

Co ma Motor takiego, co zachęciłoby inwestorów. Trudno na razie takich znaleźć. Myślisz, że to kwestia czasu i czym zachęciłbyś ich do "wejścia" w lubelski klub?
Przede wszystkim tradycje piłkarskie, a tego nie można kupić w żadnym sklepie, czy stworzyć w przeciągu dwóch czy trzech lat. Motor to rozpoznawalna marka w całej Polsce. To kibice, którzy w liczbie czterech tysięcy przychodzą na czwarty poziom rozgrywkowy. To jest swego rodzaju ewenement. Dzień meczowy daje się odczuć od samego rana w mieście. Ludzie są spragnieni wyższego poziomu rozgrywkowego. Inwestor, który pomoże w tym, będzie miał ich wdzięczność na długie lata. To tak tylko w skrócie, bo temat jest oczywiście bardziej złożony. Przede wszystkim wkraczają cyferki, "excel" i wszystko musi się "spinać", ale potencjał jest ogromy. O infrastrukturze i stadionie już wspominałem wcześniej.

Czy to, że samorządy tak mocno wspierają kluby, jest pozytywne, czy pieniądze powinny być przekazywane na inne cele? Z drugiej strony wielu osób zapomina, że fundusze przeznaczane są także na dzieci i młodzież...
Pamiętajmy właśnie, że klub to nie tylko pierwsza drużyna. Oczywiście powinna być ona wizytówką klubu, ale to także szereg grup młodzieżowych. Kilkaset młodych adeptów, którzy poprzez sport spełniają swoje młodzieńcze ambicje, prowadzą sportowy tryb życia, uczą się funkcjonowania w grupie, jak reagować na zwycięstwa, ale i tez na porażki. Klub i trenerzy maja wielką rolę, ponieważ po części wychowują młodych ludzi, którzy w niedalekiej przyszłości będą decydować o różnych ważnych rzeczach. I tu nie chodzi o to, by wszyscy nagle byli piłkarzami, bo tak się nie da, ale o to, by poprzez sport z młodego chłopca wyrósł fajny i odpowiedzialny człowiek.


Polecamy