menu

Liverpool FC klubowym mistrzem świata, z Flamengo wygrał dopiero po dogrywce

21 grudnia 2019, 21:10 | AIP

Liverpool odczarował trofeum dla najlepszej drużyny świata i wygrał w Doha finał KMŚ z Flamengo 1:0. Zwycięską bramkę dla The Reds w ósmej minucie dogrywki strzelił Roberto Firmino.


fot. AP/Associated Press/East News

fot. AP/Associated Press/East News

fot. AP/Associated Press/East News
1 / 3

Liverpool przegrał w 2005 roku w japońskiej Jokohamie 0:1 z São Paulo. W 1981 i 1984 roku przegrywał finał Pucharu Interkontynentalnego - raz z Flamengo. The Reds w Katarze chcieli odczarować trofeum dla najlepszej klubowej drużyny świata. Flamengo (zwycięzcy Copa Libertadores) znowu chciało pokrzyżować plany Anglikom. Brazylijczycy postawili - spodziewany - opór zwycięzcom Ligi Mistrzów.

W pierwszej połowie to oni pilnowali piłki (58 proc. czasu posiadania piłki do 42 na ich korzyść), ale najlepszą sytuację do strzelenia gola miał Roberto Firmino. Już w 2. minucie znalazł się przed golkiperem przeciwnika Diego Alvesem. Wychowanek Figueirense przeniósł piłkę nad poprzeczką. Do siatki mógł trafić kilkadziesiąt sekund po rozpoczęciu drugiej połowy. Znakomicie przerzucił piłkę nad jednym z obrońców, ale z półwoleja trafił w słupek.

Brazylijczycy z Flamengo również próbowali tworzyć sytuacje. Długo ich strzały był niecelne, ale w 52. minucie Gabriel zwiódł Virgila vana Dijka i płaskim strzałem zagroził bramce Alissona. Ten jednak doskonale interweniował. Od tego momentu żadna z drużyn nie potrafiła stworzyć dogodnej sytuacji do objęcia prowadzenia. Na kolejny celny strzał trzeba było czekać do 85. minuty. Z dystansu w samo okienko przymierzył Jordan Henderson, ale świetnie interweniował Diego.

W ósmej minucie dogrywki nie miał już szans. Liverpool wyprowadził śmiercionośny kontratak, a pomógł mu w tym Rodrigo Caio, który nie przeciął podania Hendersona do Sadio Mane. Senegalczyk szybko dostrzegł wchodzącego w pole karne Firmino i w końcu zachował zimną krew w polu karnym.

Bobby Firmino. Cold as ice. [unicode_pictographs]%F0%9F%A5%B6[/unicode_pictographs] pic.twitter.com/7ws57HSoGl— Brian Paredes (@cuentistico_) December 21, 2019

Dogrywki mogło nie być. W czwartej minucie doliczonego czasu gry Rafinha zaryzykował wślizg w piłkę, którą już na linii szesnastego metra uderzał Sadio Mane. Po analizie VAR, karny nie został przyznany.

Liverpool nie ma zbyt dużo czasu na świętowanie, już w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia zagra kolejkę ligową. Piłkarze Juergena Kloppa wybiorą się na King Power Stadium na mecz z Leicesterem City. Lisy w 18. kolejce Premier League (mecz rozgrywany niemal równocześnie ze starcie LFC) przegrały z Manchesterem City 1:3. Wciąż są jednak wiceliderem, pierwszy jest Liverpool.

Liverpool wygrał właśnie 47. trofeum w swojej historii. To najwięcej spośród wszystkich angielskich klubów, o dwa więcej niż drugi Manchester United.


Polecamy