menu

Japonia przegrała z Koreą Południową w 1/8 finału Mistrzostw Świata do lat 20. Zobacz zdjęcia z meczu na Arenie Lublin

4 czerwca 2019, 20:44 | KK

W latach 90. dużą popularnością wśród polskiej młodzieży cieszył się serial animowany zatytułowany "Kapitan Hawk", który opowiadał o młodym japońskim piłkarzu, Tsubasie Ozorze. W kolejnych odcinkach przygód tego bohatera nie brakowało emocjonujących meczów, wirtuozerskich zagrań, przewrotek z połowy boiska i boiskowej magii. Niestety, nic ze wspomnianych rzeczy nie zobaczyliśmy w starciu 1/8 finału mistrzostw świata U-20, pomiędzy Japonią a Koreą Południową na Arenie Lublin.


fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski
1 / 23

Pierwsze w historii azjatyckie derby na lubelskim stadionie nie stały na wysokim poziomie. O pierwszej połowie śmiało można powiedzieć, że było to najnudniejszych 45 minut spośród wszystkich dotychczasowych ośmiu meczów "małego mundialu" rozgrywanych na Arenie Lublin.

Japończycy mieli przewagę w posiadaniu piłki, lecz gdy zbliżali się w okolice pola karnego rywali, to w żaden sposób nie potrafili zagrozić Koreańczykom. Z kolei w szeregach ekipy prowadzonej przez trenera Jung-yong Chunga wyróżniał się grający w hiszpańskiej Valencii Lee Kangin, który napędzał niemrawe ataki kolegów i próbował swoich sił ze stałych fragmentów gry. Robił to jednak bez większego powodzenia.

Do przerwy z murawy wiało nudą, lecz po zmianie stron było ciekawiej. Niedługo po wznowieniu gry, kibice doczekali się gola. W 50. minucie spotkania, na bramkę Korei uderzał Taisei Miyashiro. Strzał rywala odbił przed siebie stojący między słupkami Lee i piłka trafiła pod nogi nabiegającego Yuty Goke, który uderzeniem z woleja zapewnił swojej drużynie prowadzenie, ale tylko na chwilę. Po analizie VAR, sędzia nie uznał bowiem tego trafienia.

W kolejnych fragmentach Japończycy usilnie dążyli do zdobycia bramki i mieli ku temu dobre okazje. Między 70. a 80. minutą "Niebiescy samurajowie" stwarzali zagrożenie głównie dzięki stałym fragmentom gry. Swoich szans nie wykorzystali jednak Nakamura, Kobayashi oraz Miyashiro. Po strzale ostatniego z wymienionych, futbolówka obiła słupek koreańskiej bramki.

Japończycy zapłacili wysoką cenę za nieskuteczność. Gdy wydawało się, że będziemy świadkami dogrywki, zwycięskiego gola dość nieoczekiwanie zdobyły bowiem "Tygrysy Azji". Po dośrodkowaniu Choi Juna z prawego skrzydła, na listę strzelców wpisał się Se-Hun Oh, który pokonał japońskiego bramkarza strzałem głową z bliskiej odległości. Dzięki temu Koreańczycy awansowali do ćwierćfinału, w którym zmierzą się z Senegalem. Do tej potyczki dojdzie 8 czerwca o godzinie 20:30 w Bielsku-Białej.

- Bardzo nam przykro z powodu braku awansu i z faktu, że zawiedliśmy oczekiwania naszych fanów - przyznał na pomeczowej konferencji prasowej Masanaga Kageyama, selekcjoner drużyny z Kraju Kwitnącej Wiśni. - Nasi zawodnicy zrobili co w ich mocy, by wygrać to spotkanie, ale niestety to rywale strzelili jedynego gola. Przed przerwą dominowaliśmy na boisku, ale w drugiej połowie Koreańczycy zmienili swój styl gry i pomimo tego, że próbowaliśmy na to odpowiednio odpowiedzieć, to musimy się pogodzić z przegraną - dodał.

- Jestem bardzo dumny, że reprezentujemy naszych obywateli i cieszymy się, że będziemy mogli to robić również w ćwierćfinale - powiedział natomiast trener Koreańczyków, Jung-yong Chung. - Czuliśmy presję tego meczu i towarzyszącej mu otoczki. Nie mniej jednak, mówiłem zawodnikom, żeby nie dali się jej przygnieść. Japonia miała bardzo dużo okazji w pierwszej połowie, ale w drugiej części meczu zmieniliśmy nasz styl gry i moi gracze szybko zrozumieli, że ta taktyka jest właściwa. Przed przerwą staraliśmy się przetrzymać ataki rywala i chcieliśmy śmielej uderzyć po zmianie stron. Cieszymy się, że mogliśmy wówczas wykorzystać nasze atuty. Dziękujemy naszym kibicom za wsparcie. Moi piłkarze doskonale rozumieli, że musimy wygrać i robili wszystko, by to osiągnąć - podsumował.

Azjatycka konfrontacja na Arenie nie należała do zbyt ciekawych pod kątem sportowym, ale z pewnością była intrygująca pod względem socjologicznym. Po raz pierwszy na trwającym turnieju trybuna prasowa była aż tak szczelnie wypełniona dziennikarzami. Japońscy oraz koreańscy przedstawiciele mediów tłumnie przybyli na to spotkanie, ale to nie może dziwić biorąc pod uwagę, że ich państwa mają odpowiednio 125 i 51 milionów mieszkańców. Co ciekawe, niemal wszyscy Azjaci dość żywiołowo reagowali na wiele boiskowych zagrań, nawet tych zupełnie nieefektywnych. Zaś po zakończeniu konferencji prasowej bili brawo selekcjonerowi Japonii, który uprzejmie się z nimi pożegnał.

Japonia - Korea Południowa 0:1 (0:0)
Bramka: Oh Sehun 84

Japonia: Wakahara - Sugawara, Seko, Kobayashi, Suzuki (88 Hara), Goke (68 Nakamura), Fujimoto (88 Higashi), Saito, Yamada, Nishikawa, Miyashiro. Trener: Masanaga Kageyama

Korea: Lee Gwangyeon - Hwang, Lee Ji-Sol (46 Wonsang), Kim (87 Jaehyeon), Lee Jae-Ik, Jun, Jung-Min, Jeong, Cho (63 Sejin), Lee Kangin, Oh. Trener: Jung-yong Chung

Żółte kartki: Fujimoto - Lee Jae-Ik

Sędziował: Maugette N'Diaye (Senegal)

Widzów: 10 021


Polecamy