menu

Dokąd jedzie poznańska lokomotywa?

18 lutego 2012, 14:30 | Wojciech Maćczak

Nie tak miał wyglądać początek rundy wiosennej w wykonaniu Lecha Poznań. Mający włączyć się do walki o mistrzostwo Polski zespół przez dziewięćdziesiąt minut nie potrafił strzelić bramki przeciętnemu GKS-owi, a w dodatku w końcówce go stracił.

To zdjęcie mówi wszystko o grze Kolejorza...
To zdjęcie mówi wszystko o grze Kolejorza...
fot. Marek Zakrzewski

Bakero po meczu z GKS-em: Nie potrafiliśmy wejść w rytm meczowy

„Gramy o majstra” – od kilku lat tego typu zapowiedzi to już w Poznaniu norma. Lech ma bić się o najwyższą lokatę w lidze, a każde niższe miejsce odbierane jest jako porażka. Nie inaczej było i tym razem. Mimo 9-punktowej straty do liderującego Śląska Wrocław, prezes „Kolejorza” Karol Klimczak stwierdził, że obecna drużyna jest wystarczająco dobra, aby skutecznie walczyć o tytuł. Podobną opinię wyraził przed rozpoczęciem wiosennych rozgrywek Krzysztof Kotorowski. – Naszym celem jest oczywiście zdobycie Mistrzostwa Polski, Puchar Polski, ewentualnie gra w europejskich pucharach – mówił w wywiadzie dla naszego serwisu bramkarz Lecha.

Pewnie żaden pisany w Poznaniu scenariusz nie zakładał porażki już w pierwszym spotkaniu 2012 roku. „Kolejorz” był zdecydowanym faworytem pojedynku z trzynastym w tabeli GKS-em Bełchatów, ten mecz miał rozpocząć marsz w górę tabeli i pogoń za ekipą Oresta Lenczyka. Gdy w końcówce utrzymywał się bezbramkowy remis, z trybun coraz częściej słychać było gwizdy i okrzyki niezadowolenia. Kibice Lecha najwyraźniej nie przewidywali, że może być jeszcze gorzej, że jeden z ostatnich kontrataków zespołu z Bełchatowa zakończy się trafieniem Dawida Nowaka, zapewniającym zwycięstwo zespołowi gości.

Lech nie potrafił wczoraj poradzić sobie z defensywnie grającym rywalem. Ogromnym problemem poznaniaków była dziura w środku pola, powstała w związku z brakiem Rafała Murawskiego. Kontuzja stawu skokowego na miesiąc wyeliminowała z gry lidera linii pomocy „Kolejorza”. Tyle że nie widać kandydata, który przez ten czas zastąpiłby „Murasia”. Wobec tego poznaniacy próbowali przerzucić ciężar gry na skrzydła, co jednak dało dość przeciętne efekty. Trener Bakero liczył zapewne na Aleksandara Tonewa. Grający na lewej stronie pomocy Bułgar, który zbierał bardzo dobre recenzje w okresie przygotowawczym, zaliczył słaby występ, tracił sporo piłek i w zasadzie nie zaliczył ani jednego udanego dośrodkowania. Zdecydowanie pozostawał w cieniu starszego o 13 lat Kamila Kosowskiego. Były reprezentant Polski okazał się najlepszym zawodnikiem na boisku, prowadząc grę swojego zespołu. Aż dziw bierze, że 34-letni zawodnik występuje w Bełchatowie, zamiast grać w którymś z czołowych polskich klubów. Spokój, opanowanie, a do tego umiejętność rozegrania piłki i celnego dośrodkowania na głowę kolegi to ogromne atuty Kosowskiego, które zaprezentował na stadionie przy ulicy Bułgarskiej.

Kolejną bolączką Lecha była nieskuteczność pod bramką rywala. Kolejne próby kończyły się albo niecelnymi uderzeniami, albo skutecznymi interwencjami Sapeli. Kilka wyśmienitych okazji zmarnował Rudnev, słabo wypadli wchodzący z ławki Ubiparip i Ślusarski. Trzeba przyznać, że zmiany Jose Mari Bakero – może poza wprowadzeniem Semira Stilicia – wniosły w grę „Kolejorza” niewiele dobrego. Pod tym względem dużo skuteczniejszy od Hiszpana okazał się trener Kiereś. W 75. minucie w miejsce Marcina Żewłakowa wprowadził Nowaka i dzięki temu na ostatni kwadrans bełchatowianie zdołali przejąć inicjatywę, a ośmiokrotny reprezentant kraju zdobył decydującego gola.

Lech rozpoczął więc rundę wiosenną od falstartu. Co z tego, że przez blisko 75 minut prowadził grę, stwarzał sytuacje, skoro trzy punkty pojechały do Bełchatowa. Gracze Lecha narzekali po meczu na defensywną taktykę rywala, ale powinni już do tego przywyknąć. Jak po meczu słusznie zauważył Mateusz Możdżeń, podobnie będzie wyglądała większość ligowych spotkań. Albo więc poznaniacy znajdą sposób na wygrywanie takich spotkań, albo będą musieli odpuścić sobie walkę o wysokie lokaty. Coraz mniej pewna jest pozycja Jose Mari Bakero. Hiszpański szkoleniowiec wykorzystał już ogromny kredyt zaufania, który otrzymał od władz klubu i kolejne niepowodzenia zmiotą go z pozycji trenera „Kolejorza”. Tym bardziej, że cały czas domagają się tego kibice, a wobec kiepskiej frekwencji na poznańskim stadionie ich zdanie może okazać się bardzo istotne.

Widzieliście mecz Lecha z Bełchatowem? Jak oceniacie grę obu zespołów? Czy waszym zdaniem Lech ma szansę, by włączyć się do walki o mistrzostwo? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach.


Polecamy