Kuras: W Szczecinie narodziłem się jako piłkarz i trener
- Mam w Szczecinie wielu przyjaciół i spędziłem tam mnóstwo wspaniałych chwil. Czuję się tam bardzo dobrze i z sentymentem tam wracam - mówi przed dzisiejszym meczem trener Sandecji, Mariusz Kuras. W jego zespole jest jednak sportowa złość i żądza zwycięstwa.
fot. Jan Hubrich
Po meczu z Gryfem Sandecja została na Pomorzu, ale z kadry na mecz z Pogonią wypadli Petar Borovicanin, Wojciech Trochim i Michał Trzeciakiewicz, którzy wrócili do Nowego Sącza. W Sączu zostali wcześniej Paweł Zwoliński, Sebastian Fechner, Sebastian Szczepański i Mateusz Wilk.
- W drużynie jest sportowa złość po przegranych meczach - mówi kierownik drużyny Maksymilian Cisowski. - Potrzeba nam więcej szczęścia, a będzie dobrze. Walczymy o trzy punkty. Słyszeliśmy, że idzie fama, jakoby Wejherowo miało ogromną przewagę. To totalne bzdury. Nasz zespół jest zmobilizowany, gotowy do walki i nikt nie narzeka na kontuzje.
Wśród podopiecznych Mariusza Kurasa jest dwóch zawodników, którzy realia tamtejszej piłki znają nieźle, bo niedawno reprezentowali dumę Pomorza. W Sandecji gra Marcin Dymkowski, który spędził w Szczecinie jeden sezon, a teraz z Jano Frohlichem tworzy parę stoperów Sandecji. Marcin Woźniak w Pogoni grał ponad dwa sezony.
Pogoń Szczecin jest dumą Pomorza, a dumą Pogoni jest... Mariusz Kuras. - W Szczecinie narodziłem się jako piłkarz i jako trener - mówi trener Sandecji. - Mam w Szczecinie wielu przyjaciół i spędziłem tam mnóstwo wspaniałych chwil. Czuję się tam bardzo dobrze i z sentymentem tam wracam.
Mariusz Kuras do klubu, w którym spędził ogromną część piłkarskiego życia, ma szczęście jako trener, bo ani razu nie przegrał z Pogonią, gdy był szkoleniowcem zespołu jej przeciwnika. Kuras pięciokrotnie rywalizował ze szczecińską drużyną: trzy razy remisował i dwa razy zwyciężał. W ostatnim pojedynku Sandecji z Pogonią padł remis. Gola zdobył Dariusz Gawęcki.