Forma Błękitnych rośnie? "Idzie nam lepiej"
Pewne zwycięstwo w Rybniku nad miejscowym ROW 1964 wywindowało Błękitnych na piąte miejsce w tabeli II ligi. Ich poczynania z ostatniego meczu, to dobry prognostyk przed nadchodzącą fazą rozgrywek.
fot. ANDRZEJ BANAŚ/GAZETA KRAKOWSKA
Od pierwszego gwizdka, goście ze Stargardu „usiedli” na zielono-czarnych, co chwilę wjeżdżając w ich pole karne. Wynik mógł zostać otwarty już wcześniej, ale Błękitni trafili do siatki i tak niedługo po rozpoczęciu zawodów. - Mogliśmy wygrać większą różnicą bramek, ale ROW też miał swoje sytuacje. Cieszymy się ze zwycięstwa, bo ono jest najważniejsze - mówi Wojciech Fadecki.
Piłkarze ze Stargardu przypominali drużynę, która w minionym sezonie gładko rozprawiła się z rybniczanami, zdobywając cztery gole. - Wiedzieliśmy, że ROW będzie chciał zrewanżować się za tamtą bolesną porażkę. Przystąpiliśmy do tego meczu równie skoncentrowani jak w poprzednim sezonie. Efekt jest taki, że zdobyliśmy komplet punktów - podkreśla zawodnik, który tym razem nie wpisał się na listę strzelców. Jeszcze w majowym spotkaniu obu ekip, zrobił to dwukrotnie
- W pierwszej połowie przeważaliśmy. Na drugą wyszliśmy zmotywowani, żeby strzelić jeszcze jednego gola - potwierdza 23-latek. W drugiej odsłonie starcia goście nie byli już tak przebojowi. - Może właśnie to się zemściło i dlatego padła bramka na 1:1. Wprowadziło to trochę zamieszania w naszych szykach, ale szybko odpowiedzieliśmy i udało się wygrać - dodaje pomocnik.
W następnej kolejce Błękitni staną przed szansą zadomowienia się w górnej połówce tabeli. W meczu z Siarką Tarnobrzeg będą chcieli zmazać plamę po zeszłorocznej porażce przed własną publicznością. - Spokojnie, już w Stargardzie przeanalizujemy sobie Siarkę i zobaczymy jak na nią wyjdziemy - enigmatycznie odpowiada Fadecki, licząc tym samym na podtrzymanie dobrej formy.
- Mecz meczowi nierówny. Z ROW-em mieliśmy dużo okazji, ale czasami takich sytuacji strzeleckich mamy mało. Może lepiej gra się nam w godzinach wieczornych, gdy jako drużyna spędzamy ze sobą więcej czasu. Później, na boisku lepiej nam idzie - zastanawia się podopieczny trenera Kapuścińskiego.