menu

Kamil Majkowski (Motor Lublin): Dużo ludzi tylko czeka na nasze potknięcie

9 października 2017, 11:00 | Karol Kurzępa

- Bardzo chciałbym, żeby w Lublinie wszyscy byli za tym, żebyśmy awansowali. Prawdziwi kibice zawsze są z nami, nawet pomimo wywieszonego ostatnio transparentu. Jednak dużo ludzi tylko czeka na nasze potknięcie i po przegranej od razu dochodzi do strasznej nagonki - mówi Kamil Majkowski, zawodnik trzecioligowego Motoru Lublin.


fot. Fot. Łukasz Kaczanowski

W ostatniej kolejce pokonaliście Wiślan Jaśkowice 3:0. Wynik obrazuje waszą przewagę, ale trzeba przyznać, że rywale zaprezentowali się ambitnie i też mieli swoje sytuacje bramkowe.
Zgadza się. Widać po ich wynikach, że to dobry zespół. Przyjechali do nas z zaledwie jedną porażką w dziesięciu meczach, więc spodziewaliśmy się ciężkiego meczu. Rywale stworzyli sobie kilka okazji, ale my zagraliśmy mądrze. Myślę, że kontrolowaliśmy spotkanie i zasłużenie wygraliśmy.

Po golu na 2:0 dostałeś żółtą kartkę za prowokowanie kibiców gości. Co się właściwie wówczas wydarzyło? Za bardzo się „zagotowałeś” ?
Nie, nie zagotowałem się. Kibice z Jaśkowic prowokowali mnie tym, co śpiewali na lubelskim stadionie. Po prostu pokazałem im, co to jest Motor, że jesteśmy dużo lepsi i niech się tak nie podniecają (śmiech).

A jak skomentujesz transparent lubelskich kibiców i brak dopingu podczas ostatniego meczu?
Mi osobiście jest bardzo przykro. Wygraliśmy pięć meczów z rzędu, a potem daliśmy ciała w Oświęcimiu. Każdy to wie, że zagraliśmy tam bardzo słabo i dostaliśmy kary, choć nie będę mówił czy finansowe czy jakieś inne. Było nam bardzo przykro i chcieliśmy się zrehabilitować. Uważam, że się zrehabilitowaliśmy, ale szkoda, że kibice nie byli z nami. Mam nadzieję, że w następnych meczach będą. My w każdym spotkaniu dajemy z siebie wszystko. Bardzo chciałbym, żeby w Lublinie wszyscy byli za tym, żebyśmy awansowali. Prawdziwi kibice zawsze są z nami, nawet pomimo wywieszonego ostatnio transparentu. Jednak dużo ludzi tylko czeka na nasze potknięcie i po przegranej od razu dochodzi do strasznej nagonki. My robimy swoje. Chcemy i musimy awansować. W tej kolejce dobrze ułożyły się dla nas inne mecze i mamy tylko punkt straty do lidera. Teraz jedziemy po trzy punkty do Sandomierza i w końcu – mam nadzieję – wrócimy stamtąd będąc na pierwszym miejscu w tabeli.

Sobotnie zwycięstwo musiało być dla was dużą ulgą, biorąc pod uwagę atmosferę wokół klubu po porażce 0:6 z Sołą.
Tak jest. Dużo lepiej będzie się w tym tygodniu pracowało. Teraz czeka nas w środę mecz okręgowego Pucharu Polski i trener na pewno będzie chciał rozłożyć siły, żeby w niedzielę wyjść w stu procentach przygotowanym. Naprawdę cieszymy się z ostatniej wygranej. Tworzymy z resztą chłopaków jedność w szatni i mam nadzieję, że to przetrwa do końca, bez względu na to, co się będzie działo. Naszym celem jest awans i tylko na to patrzymy.

Z pewnością analizowaliście mecz w Oświęcimiu wielokrotnie. Zdiagnozowaliście główną przyczynę tej klęski?
Na pewno wyszliśmy wówczas na boisko zbyt pewni siebie. Myśleliśmy, że po pięciu kolejnych zwycięstwach spokojnie odniesiemy kolejną wygraną. Zagraliśmy też za wysoko. To był nasz najsłabszy mecz, a rywalom wszystko wpadało. To był fatalny występ i zdajemy sobie z tego sprawę. Trzeba też przyznać, że Soła jest dobrym zespołem, choć nie przystoi nam przegrywać tak wysoko. Jednak teraz wygraliśmy kolejny mecz i kompletnie zapominamy o meczu w Oświęcimiu.

Czy jak dotąd liga jest bardziej wyrównana w trwającym sezonie niż w poprzednim?
Tak, ale gdybyśmy nie tracili głupio punktów, to moglibyśmy już odjechać reszcie stawki. W tej rundzie nie skupiamy się na miejscu w tabeli. Bardziej patrzymy na punkty, których musimy zdobyć ponad 30. Wtedy będziemy zadowoleni, nawet jak skończymy jesień na drugiej czy trzeciej pozycji. Teraz naszym celem jest wywalczenie jak największej ilości oczek, by później wygrać ligę na wiosnę.

Okręgowy Puchar Polski jest chyba w tym sezonie mniej ważny dla klubu niż liga?
Wiadomo, że tak. Liga jest najważniejsza. Przecież jak nie awansujemy, to nikt nie wie, co tu się będzie działo. Całe nasze siły kładziemy na rozgrywki ligowe, ale nie ominiemy też Pucharu, więc w najbliższym meczu chcemy wygrać i awansować dalej.

Z szatni po sobotnim meczu dobiegały dźwięki muzyki. Jakiego repertuaru słuchacie po zwycięstwach? Jest jakaś określona playlista?
Z tym jest różnie. Dużo chłopaków lubi disco-polo, także głównie leci ten rodzaj muzyki.


Polecamy