menu

Irlandia - Gruzja. Jedni muszą, drudzy mogą

7 września 2015, 12:28 | Adam Bochenek

Opromienieni niespodziewanym zwycięstwem nad reprezentacją Szkocji, Gruzini wyruszają do Dublina bić się z walczącą o awans Irlandią. Czy zespół z Kaukazu stać na jeszcze jeden wybryk?

Reprezentacja Irlandii nie zamierza powielać błędów Szkotów i przed meczem z Gruzją w irlandzkim obozie panuje maksymalna koncentracja. Piątkowe zwycięstwo Gruzinów nad drużyną z wysp 1:0, tyleż ucieszyło Irlandczyków, co przestrzegło przed jakąkolwiek próbą odpuszczania i lekceważenia rywala. Trener Martin O’Neill zdaje sobie sprawę, że dziś wieczorem na Aviva Stadium jego zespół czeka ciężki bój.

- To nie będzie łatwy mecz, ponieważ Gruzja znajduje się na fali wznoszącej. Odnieśli wspaniałe zwycięstwo nad Szkocją, czym odnowili ducha w swoim zespole. Będziemy musieli sobie z tym poradzić – analizuje szkoleniowiec Irlandii.

W piątkowym spotkaniu z Gibraltarem w drużynie O’Neilla nie wystąpił podstawowy obrońca i jedna z czołowych postaci reprezentacji, Seamus Coleman. Defensor Evertonu zmaga się z kontuzją uda, jednak w Dublinie wszyscy mają nadzieję, że 26-letni zawodnik postraszy na boisku lewą stronę zespołu z Kaukazu.

Po siódmej kolejce spotkań eliminacyjnych Irlandczycy, dzięki delikatnej demolce nad reprezentacją Gibraltaru i niespodziewanej klęsce Szkotów w Tbilisi, awansowali na trzecie miejsce w tabeli grupy D – znajdując się dwa punkty za podopiecznymi Adam Nawałki i jeden przed swoimi wyspiarskimi współbratymcami. By zachować realne szanse na bezpośredni awans z miejsc 1-2, przeciwko ekipie Kachabera Cczadzadze nie mogą sobie pozwolić na nawet najmniejsze manko punktowe. Szczególnie, że ostatni akord eliminacji to dla nich dwa bardzo trudne pojedynki: z mistrzami świata, Niemcami i reprezentacją Polski w Warszawie.

Z naszej (patriotycznej) perspektywy idealnym rezultatem tego dublińskiego starcia byłaby jeszcze jedna grabież punktowa w wykonaniu Gruzinów, która niemal wpuściłaby „Orły Nawałki” w strefę powietrzną Francji. Czy Robbie Keane i spółka pozwolą na to ambitnym Gruzinom?


Polecamy