Oprawa 2013 roku. „Coraz bliżej mistrza” (10)
Jak na szlagierowy wyjazd, to najlepiej z oprawą. I tu często pojawia się problem, choćby ze względu na możliwości, jakie daje sektor gości. Przez lata były to klatki z najgorszą widocznością na stadionie, najlepiej za bramką, na niskiej trybunie. Wraz z pojawieniem się nowych stadionów sytuacja znacznie się poprawiła, co fantastycznie wykorzystali choćby legioniści w Krakowie, prezentując niesamowitą wręcz potrójną kartoniadę „Coraz bliżej mistrza”.
PODOBA CI SIĘ TA OPRAWA? ZAGŁOSUJ W PLEBISCYCIE!
Oprawa na wyjeździe, to zawsze dla ultrasów wyzwanie. Problem często przysparza sam transport materiałów do choreografii, możliwość ewentualnego wymieszania ich czy uszkodzenia. Gorąco robi się jednak naprawdę, gdy delegat czy ochrona nie pozwalają prezentacji wnieść na stadion, mętnie się przy tym tłumacząc. O samym już projekcie w głównej mierze decyduje metryka sektora. Co zaprezentować na powierzchni 5% pojemności stadionu rywala? Możliwości zwykle są dwie: proste choreo na motywie swoich barw (np. flagowisko) bądź oparte na jakimś zmyślnym haśle, zapadające w pamięć i wykonane w najdrobniejszych szczegółach. Legioniści postawili przy Reymonta na to drugie.
Kartoniada na wyjeździe? Brzmi jak wyzwanie, ale sporadycznie zdarzają się takie sytuacje. Świetną mozaikę zaprezentowali choćby w Łodzi kibice Lecha, na całej trybunie za bramką (2-3 tys. fanów) układają z kartonów napis „Poznań”. Warszawiacy mieli w Krakowie do dyspozycji 1,5 tys. krzesełek, a ich projekt był … trzy razy większy, więc zdecydowali się na potrójną kartoniadę. Najpierw goście utworzyli herb klubu, następnie jego górną część z charakterystyczną „eLką”, a na koniec samą „eLkę”. Do tego transparent „Coraz bliżej mistrza”. Efekt przerósł oczekiwania nawet chyba samych ultrasów, oprawa udała się niemal w 100%, pomyłki przy podnoszeniu kartonów były dosłownie pojedyncze. Kapitalnie świadczy to o organizacji warszawiaków, każdy z przyjezdnych dokładnie musiał wiedzieć co ma zrobić, co wbrew pozorom wcale nie jest takie zawsze oczywiste. Tym bardziej, że przecież był to wyjazd. Jeszcze większe słowa uznania dla samych ultrasów, którzy musieli przecież ułożyć na każdym krzesełku po trzy kartony… Krótko mówiąc: oprawa skok milowy, poprzeczka na wyjazdach „podniesiona w kosmos”.