Piłkarze Arki Gdynia po derbach Trójmiasta z Lechią Gdańsk: Jest niedosyt, mogliśmy wygrać
Derby Trójmiasta pomiędzy Arką Gdynia i Lechią Gdańsk zakończyły się remisem 2:2. Choć to gdynianie gonili wynik i wyrównali w doliczonym czasie gry to żałowali, że nie wygrali tego spotkania.
fot. Fot. Przemysław Świderski
- Wierzyliśmy do końca, że uda się odwrócić ten wynik – mówi Damian Zbozień, obrońca Arki. - Nie ukrywam, że powrót z 0:2 do 2:2 w takim meczu to przyjemna sprawa. Chwała też kibicom, że nas wspierali do ostatniej minuty. Było ich niemal 14 tysięcy i nie chcieliśmy ich zawieść. Mimo takich okoliczności i remisu w doliczonym czasie gry czuję jednak niedosyt, bo ciągle nie udało mi się wygrać derbów z Lechią. Jest to mój nie zrealizowany cel i marzenie, zresztą, jak całej Arki.
CZYTAJ TAKŻE: Arka Gdynia - Lechia Gdańsk. Zdjęcia kibiców
Damian Zbozień jest zdania, że Arka zagrała przeciwko Lechii w niedzielę dobre spotkanie.
- Nastąpiło jednak feralne pięć minut, w trakcie których mecz wymknął nam się spod kontroli – mówi popularny „Zboziu”. - Ciężko powiedzieć, o co chodzi i dlaczego tak się stało. W dwie minuty straciliśmy dwie bramki. Tak na pewno nie powinno być.
Według Damiana Zbozienia Arka powinna prowadzić co najmniej jedną bramką już po pierwszej części spotkania, a wtedy mecz mógłby potoczyć się inaczej.
- Mieliśmy sytuacje w pierwszej połowie, których nie wykorzystaliśmy – mówi obrońca Arki. - W tak specyficznym spotkaniu, jak derby, tego typu okazje trzeba zamieniać na bramki. Dusan Kuciak stanął jednak na wysokości zadania.
CZYTAJ TAKŻE: Paixao znowu z golem, Arka wyrwała punkt w derbach
Strzelec pierwszej bramki dla Arki, Michał Nalepa, podkreśla, że podniesienie się żółto-niebieskich z takiej sytuacji w pojedynku derbowym może mocno pobudować psychicznie zespół. Dotychczas w tym sezonie arkowcy nie potrafili odrabiać strat i często załamywali się już po pierwszej, straconej bramce, nie mogąc „wrócić” do meczu.
- Fakty są takie, że traciliśmy bramki i często nie potrafiliśmy się podnieść – mówi Michał Nalepa. - Tym razem się to udało, i to po dwóch straconych golach. Gratulacje należą się całej drużynie. Wkład w to ma też trener Rogić, który bardzo dużo mówił nam przed derbami o „głowie” i przygotowaniu mentalnym.
Michał Nalepa ocenił, że mecz derbowy był emocjonującym widowiskiem, które mogło podobać się kibicom.
- Dużo się działo, a już do przerwy mogliśmy prowadzić nawet 2:0 – mówi Michał Nalepa. - Taka jednak właśnie jest piłka. Los się odwrócił i straciliśmy szybko dwie bramki. Znowu stało się to po naszych błędach. Było w tym momencie ciężko, jednak wyrównaliśmy i drużyna pokazała charakter. A mogliśmy nawet wygrać.
Michał Nalepa odniósł się też do znakomitej sytuacji z pierwszej połowy, kiedy stanął oko w oko z Dusanem Kuciakiem. Wydawało się, że gdyby nie strzelał, tylko przepuścił piłkę, to Hiszpan Nando Garcia „wjechałby” z nią do pustej już bramki.
- Nie widziałem Nando i zabrakło komunikacji – mówi Michał Nalepa. - Gdybym go dostrzegł, na pewno bym przepuścił piłkę. Uderzyłem w krótki róg, ale nie ukrywam, że chciałem podnieść piłkę wyżej. Dusan Kuciak zdołał strzał obronić. Szkoda tej sytuacji, bo to my mogliśmy, a nawet powinniśmy w derbach objąć prowadzenie.
Podział punktów w Gdyni. Arka zremisowała z Lechią 2:2
Press Focus