menu

Jan Tomaszewski: Wystawienie na Austrię Piątka obok Lewandowskiego będzie samobójstwem

25 lutego 2019, 08:06 | Mateusz Skrzyński

Już 21 marca reprezentacja rozpocznie eliminacje mistrzostw europy 2020. W swoim pierwszym meczu piłkarze Jerzego Brzęczka zagrają w Wiedniu z Austrią. - Wystawienie na Austrię Piątka obok Lewandowskiego będzie samobójstwem - mówi legendarny bramkarz, Jan Tomaszewski.

Robert Lewandowski ma niepodważalną pozycję w kadrze.
Robert Lewandowski ma niepodważalną pozycję w kadrze.
fot. Lucyna Nenow / Polska Press

Gdyby mecz z Austrią odbywał się w tym tygodniu, to nadal bylibyśmy faworytem?

Naturalnie, że tak. Na ten moment mamy tylko problemy z lewym obrońcą. Maciej Rybus co chwile boryka się z jakimiś urazami. Arkadiusz Reca nie gra w klubie, ale to nie oznacza, że nie może grać w reprezentacji. Jeśli zagramy normalnie bez żadnych fanaberii, to na pewno nie przegramy.

Problemów nie ma za to w ofensywie. Krzysztof Piątek podbija Serie A, strzelając kolejne gole w Milanie. Spodziewał się pan?

Oczywiście, że się spodziewałem. Jest to jednak trochę złożona sprawa. Wszystko zaczęło się od momentu kiedy Zbigniew Boniek został prezesem PZPN. Wówczas otworzył on szkołę trenerów w Białej Podlaskiej. Dzięki temu nasi trenerzy cały czas się doszkalają i mamy teraz tego efekty. O tym, że mamy takich Krzysztofów Piątków było wiadomo od dawna. Był tylko jeden problem, który został zaniedbywany.

Mianowicie? Co było nie tak?

Jeszcze nie tak dawno polscy piłkarze potrzebowali czasu na aklimatyzację. Weźmy za przykład chociażby Roberta Lewandowskiego, czy Kubę Błaszczykowskiego. Najnowszym przykładem jest Bartosz Kapustka. Oni wszyscy nie potrafili wejść z marszu do nowej drużyny. W tej chwili to wszystko jest prawidłowo monitorowane. Dzięki współpracy naszych trenerów z młodzieżą wiele się zmieniło i teraz mamy tego efekty. Takich Piątków będzie coraz więcej. On jest najlepszym przykładem na to, że nowa szkoła trenerska przynosi świetne rezultaty. Otworzył niesamowitą granicę dla naszych piłkarzy.

W głowie też trzeba mieć wszystko poukładane. Nie każdy ma jednak takie podejście jak Krzysztof Piątek.

No ale właśnie o to chodzi. Trenowanie zawodnika nie polega tylko na przebiegnięciu 50 razy sto metrów, zrobieniu kilkunastu pompek i wykonaniu setek kopnięć. Nowoczesna szkoła trenerska stawia na przygotowanie mentalne. Nie tylko w kwestii piłkarskiej, ale także życiowej. To jest właśnie prawdziwa szkoła i tak powinno to wyglądać.

Prawdziwy ból głowy ma selekcjoner Jerzy Brzęczek. Nasi trzej napastnicy są w znakomitej formie. Ciężko będzie znaleźć miejsce na całej trójki od pierwszych minut.

Nie ma dziobania. W ataku w drużynie nie ma podziałów. Na boisku gra „9”, „10”, jest dwóch pomocników ofensywnych, bądź defensywnych, obrońcy i bramkarz. Tak gra cały świat. Nie możemy tu mówić o żadnym podziale tej trójki. Mam nadzieję, że Jurek wreszcie zrozumiał po tych błędach, które popełnił na Stadionie Śląskim, że powinniśmy zagrać systemem 1-4-4-1-1. Tę pierwszą „jedynkę” wypracował sobie Piotr Zieliński, który nie ma prawa grać niżej, ponieważ jest kompletnym zerem w grze defensywnej. Zieliński udowodnił już, że świetnie rozumie się z napastnikiem. Tak było chociażby w Portugalii, gdy grał za plecami Arkadiusza Milika.

W takim razie Arkadiusz Milik i Krzysztof Piątek powinni usiąść na ławce? Są w znakomitej formie, lecz pozycja Lewandowskiego jest niepodważalna.

Gdy słyszę tych pseudoekspertów, którzy mówią o tym, żeby cała trójka znalazła się w pierwszym składzie na spotkanie z Austrią, to już teraz mogę powiedzieć, że do przerwy będziemy przegrywać 0:3. Współczuję trenerowi Brzęczkowi, że musi wybrać jednego z tych trzech. Pseudoeksperci boją się powiedzieć cokolwiek przeciwko Lewandowskiemu, czy Milikowi, dlatego mówią, żebyśmy grali trójką. Ja im na to odpowiadam: to dlaczego nie zagra dwóch bramkarzy? Ich też mamy przecież równorzędnych. Wystawienie na Austrię Piątka obok Lewandowskiego będzie samobójstwem.

A w meczach ze słabszymi rywalami? Z Łotwą także nie możemy zaryzykować gry dwójką z przodu?

Niezależnie z kim gramy, będzie to samobójstwem. Czy widział pan, żeby reprezentacja Francji zmieniła styl gry? Niezależnie czy grają z Brazylią, czy z Wyspami Owczymi, to zawsze grają tak samo, bo to przynosi skutek. Jedyny powód dla którego można zagrać na dwie, bądź nawet trzy „dziewiątki”, to mecz, w którym będziemy przegrywać. Wtedy w końcówce można zaryzykować. Każdy rozsądny trener na świecie stara się jednak grać na zero z tyłu.

Chyba nie ma takiej możliwości, żeby Lewandowski usiadł na ławce? Może jakiś rozsądny podział, tak jak było to w przypadku bramkarzy?

Moim zdaniem Robert Lewandowski jest najlepszym napastnikiem na świecie. Piątek jest dobry, ale to melodia przyszłości. To już jest sprawa trenera Brzęczka. Zagrał przecież dwoma napastnikami w Chorzowie przeciwko Portugalii. Skompromitował się, a mogliśmy przegrać jeszcze wyżej. Musimy grać tak jak nam to odpowiada, czyli 1-4-4-1-1, czyli z dwoma defensywnymi pomocnikami i z nominalnymi skrzydłowymi.

Z tymi mamy problem. Kuba Błaszczykowski, który wrócił do Wisły, wciąż może być realnym wzmocnieniem dla kadry?

Po mistrzostwach świata zaapelowałem do Łukasza Piszczka i Kuby Błaszczykowskiego, żeby nie kończyli z reprezentacją. Przy swoim doświadczeniu mogą okazać się bardzo przydatni. Niekoniecznie na cały mecz, ale żeby weszli chociażby na podmęczonego przeciwnika. Nie możemy wylewać pomyj na najbardziej wartościowy miot polskiego futbolu, który grał w Rosji. Niestety tego nie wykorzystaliśmy.

Kłopot bogactwa mamy również w bramce. Poprzedni selekcjoner miał słabość do Wojciecha Szczęsnego. Do tej pory Brzęczek rotował naszymi bramkarzami.

Nigdy nie byłem tchórzem. Zawsze jasno mówiłem, że pierwszym bramkarzem powinien być Wojtek Szczęsny. W razie, czego możemy liczyć na Fabiańskiego. Szczęsny jest w tej chwili jednym z najlepszych bramkarzy na świecie i musi mieć komfort psychiczny. Przez cztery lata apelowałem do Adama Nawałki, który robił swoje i do końca nie było wiadomo kto zagra w bramce. U Brzęczka bardzo podobał mi się ten podział miedzy bramkarzami, ale powiedziałem mu także, że przed eliminacjami musi wybrać numer jeden i jasno to zakomunikować. Weźmy za przykład Niemców. Na pół roku przed mundialem w Niemczach Jurgen Klinsmann powiedział, że będzie bronił Jens Lehmann, a nie legendarny Oliver Kahn. Tak samo było przed ostatnimi mistrzostwami. Niemcy mają świetnych bramkarzy, jednak pozycja Neuera jest niepodważalna.

Teraz Adam Nawałka jest trenerem Lecha Poznań, który w dwóch pierwszych meczach na wiosnę, prezentował się jak reprezentacja na boiskach w Rosji.

Adam prowadził tę reprezentację fenomenalnie przez cztery lata...

A może miał dużo szczęścia trafiając na piłkarzy, którzy byli w życiowej formie...

Zgadza się. Nieszczęściem tej drużyny w Rosji był Adam i cały sztab szkoleniowy. Pan Kazimierz Górski, Jacek Gmoch, czy Andrzej Strejlau nie mieli takich piłkarzy jak miał Nawałka. W kadrze grali mistrzowie swoich krajów na czele z Robertem Lewandowskim. W Rosji niestety to wszystko zostało roztrwonione.

W Lechu również nie wygląda to dobrze.

Jak ja słyszałem, że w Lechu jest jak w Barcelonie, to śmiech mnie ogarniał. Prezesi Lecha zapomnieli o jednej rzeczy. Przez pięć lat Adam Nawałka był na boku klubowego futbolu. w kadrze miał zawodników tylko na parę dni. Nie jest to jednak moja sprawa. To ich pieniądze i mają prawo robić z niego co chcą.

Legia wcale nie jest lepsza. Przegrała z Lechem, a jej gra nie napawa optymizmem.

Nie ma skutków bez przyczyny. Właściciele klubów mogą robić, to co im się podoba. Nie rozumiem dlaczego z klubu został zwolniony Jacek Magiera. Moim zdaniem miał szanse zostać Sir Alexem Fergusonem polskiej ligi.

Prezes Dariusz Mioduski zdecydował się zaufać trenerowi z Portugalii. Zachowania Ricardo Sa Pinto chociażby w meczu z Cracovią jest niezrozumiałe...

Mówi pan o człowieku, który uderzył trenera reprezentacji Portugalii w twarz. Ten człowiek niemal za każdym razem rozstawał się w skandalicznych okolicznościach z klubami, w których pracował. Pytanie o Sa Pinto jest retoryczne. Jeszcze raz podkreślam, że za swoje pieniądze prezes Mioduski może robić co chce. Kiedyś jeden z cesarzy rzymskich ze swojego konia zrobił senatora. Po tym co stało się w okresie przygotowawczym zarówno w Legii jak i w Lechu, życzyłem sobie, żeby mecz zakończył się walkowerem.

Rozmawiał Mateusz Skrzyński


Polecamy