menu

Real traci punkty, Mourinho nerwy, a Perez traci... cierpliwość

28 listopada 2012, 17:26 | Hubert Zdankiewicz/Polska The Times

Szatnia Realu Madryt przed ligowym meczem z Betisem Sevilla. "Jak uważasz, dlaczego José Mourinho tak często zmienia kraje?" - pyta jeden piłkarz drugiego. "Bo jego sposób gry jest bardzo prosty i rywale w dwa lata chwytają ten system" - odpowiada mu kolega. Tak zaczyna się artykuł w hiszpańskim dzienniku "El Pais". Temat? Kryzys w zespole Królewskich.

Dla kogo Złota Piłka FIFA 2012? Nominowani: Andres Iniesta, Leo Messi i Cristiano Ronaldo

Autor twierdzi, że takie rozmowy są od pewnego czasu na porządku dziennym, w miarę jak rośnie niezadowolenie zawodników. Ile w tym prawdy? Oficjalnie ich relacje z trenerem są lepsze niż kiedykolwiek. W przeszłości faktycznie zdarzały się między nimi nieporozumienia (większe lub mniejsze). Teraz drużyna stoi ponoć murem za Mourinho, czemu dała wyraz po wspomnianym już meczu (przegranym 0:1). - Klub jest z trenerem, szatnia także i odczuwam, że również kibice. Sądzę, że to najlepszy trener, jakiego możemy mieć - zapewnia Xabi Alonso...

Nieoficjalnie za to aż huczy od plotek o możliwym odejściu Portugalczyka z Madrytu. Porusza ten temat nie tylko "El Pais". Padają też coraz to nowe argumenty na poparcie tej tezy. Niektóre lekko kuriozalne, np. hiszpański "AS" doszukuje się podtekstów w... opóźnieniach przygotowań do kolejnego sezonu. "Rok temu na koniec grudnia drużyna już znała plan przygotowań do obecnych rozgrywek. Teraz Portugalczyk wydaje się nie mieć pośpiechu" - pisze przychylna zazwyczaj Realowi gazeta, co jest tym dziwniejsze, że Portugalczyk mówił już we wrześniu, że pracuje ze swoim sztabem nad sezonem 2013/2014 i przygotowaniami do niego.

Trochę poważniej brzmią doniesienia angielskiego "Daily Star", którego reporterzy przyłapali niedawno żonę i córkę Mourinho w Londynie. Celem ich wizyty było zapisanie 16-latki na jeden z kierunków w artystycznej uczelni Camberwell. Gazeta nie omieszkała donieść, że szkoła znajduje się zaledwie pięć mil od stadionu Chelsea Londyn, dawnego klubu "The Special One".

Włoska "La Gazetta dello Sport" twierdzi z kolei, że następnym przystankiem w karierze Mourinho będzie Paris Saint-Germain.

Rządzący klubem katarscy szejkowie zagięli ponoć parol na Cristiano Ronaldo, za którego są gotowi zapłacić Realowi aż 100 milionów euro (piłkarz miałby zarabiać w Paryżu 18 mln rocznie - o cztery więcej niż teraz w Madrycie). Konsultant francuskiej stacji RMC podobno miał widzieć wiadomość wysłaną przez Portugalczyka jednemu z hiszpańskich dziennikarzy. Wynikało z niej jasno, że CR7 nie przedłuży umowy z Realem.

Razem z rodakiem do stolicy Francji miałby odejść również Mourinho... Znów można się zastanawiać, ile w tym prawdy, faktem jest jednak, że Ronaldo nie jest szczęśliwy w Madrycie. Sam niedawno to przyznał...

Powodów do zadowolenia nie ma ostatnio również jego trener. Powodem są oczywiście wyniki Realu w tym sezonie. Porażka z Betisem poważnie zredukowała szanse Królewskich na obronę tytułu mistrza Hiszpanii, bo tracą już 11 punktów do prowadzącej Barcelony. Działacze nie ukrywają co prawda, że priorytetem jest w tym sezonie Liga Mistrzów, której zespół z Madrytu nie wygrał od 2002 roku, ale nie wszystkich to przekonuje. Tym bardziej że w tych rozgrywkach Real też spisuje się na razie poniżej oczekiwań. Zajmuje drugie miejsce w swojej grupie, z trzema punktami straty do prowadzącej Borussii Dortmund. Tragedii niby więc nie ma...

Nie da się jednak ukryć, że nie jest to już zespół z poprzedniego sezonu, który pokonał w lidze Barcelonę na Camp Nou, a w fazie grupowej LM strzelił 19 goli, tracąc zaledwie dwa. Swoje trzy grosze dokłada osobiście Mourinho, który po udanej wiośnie (gdy jego wypowiedzi stały się bardziej wyważone) wrócił ostatnio do swojego ulubionego zajęcia - krytykowania wszystkiego i wszystkich.

Po meczu z Betisem narzekał na niepodyktowany rzut karny i nieuznanie gola Karima Benzemy. Skrytykował też madryckich kibiców za "oziębłość" i zasugerował, że "inne zespoły kontrolują kalendarz" Na myśli miał rzecz jasna Barcelonę. I nawet jeśli w przypadku karnego i gola mógł mieć rację, znów otarł się o śmieszność, co wytknęła mu prasa po obu stronach Atlantyku.

"Jemu wystarczy mucha brzęcząca w sali konferencyjnej do wysnucia teorii spiskowej i uniknięcia tym samym rozmowy o futbolu" - ironizuje Sid Lowe, mieszkający w Madrycie felietonista brytyjskiego "Guardiana", a hiszpańska "Marca" przeznaczyła niedawno aż trzy strony na wyliczenie wszystkich jego pretensji i wymówek.

"El Confidencial" twierdzi, że o ile Portugalczyk sam nie odejdzie, o posadę raczej obawiać się nie musi, bo prezydent Florentino Pérez nie myśli na razie o jego zwolnieniu. Dodaje jednak, że w klubie wszyscy są już zmęczeni zachowaniem Portugalczyka, a kolejna wpadka może być dla niego ostatnią. I znów można się zastanowić, ile w tym prawdy...

TVP przegrała z Eurosportem wyścig o Adama Małysza. Zdecydował Rajd Dakar

Polska The Times


Polecamy