Odra Opole nie sprostała Jagiellonii Białystok w Pucharze Polski
Nie było niespodzianki w ćwierćfinale Pucharu Polski z udziałem naszego zespołu, który na tym etapie zmagań mierzył się z wicemistrzem kraju. Odra jednak w starciu z Jagiellonią zagrała ambitnie i wynik długo był sprawą otwartą.
Od początku bowiem gospodarze starali się pokazać, że stać ich na wyeliminowanie faworyta. Co prawda jakoś specjalnie nie przeważali, ale starali się utrzymywać na jego połowie. Aż wreszcie w 7. minucie Rafał Niziołek bardzo sprytnie podał do Rafała Brusiły, a ten oddał bardzo kąśliwy strzał po ziemi, ale Marian Kelemen uporał się z tą próbą, choć nie bez problemów.
Po kwadransie gry obudzili się gracze „Jagi”. Wtedy to choćby mieli rzut wolny ustawiony tuż za „szesnastką”, ale skończyło się na strachu po kiepskim uderzeniu Arvydasa Novikovasa. Później tempo gry mocno spadło i żadnej z drużyn długo nie udawało się stworzyć większego zagrożenia.
Gdy jednak zegar pokazywał niemalże pół godziny meczu goście z bocznej strefy boiska mieli rzut wolny. Do dośrodkowania najwyżej wyskoczył Ivan Runje i choć piłka raczej nie szła w stronę bramki to Artur Krysiak na wszelki wypadek sparował ją na „róg”. Po tym wydarzeniu przyjezdni próbowali pójść za ciosem i mieli parę stałych fragmentów gry. Po jednym z nich defensywę opolan wyręczył Sebastian Bonecki, bo pod bramką już czaił się jeden z rywali tylko by dołożyć nogę.
W końcówce z kolei znowu rękawicę podjęli podopieczni Mariusza Rumaka. 100 sekund przed końcem mieli najlepszą okazję w pierwszej odsłonie. Ivan Martin świetnie wystawił na 16 metr futbolówkę Mateuszowi Czyżyckiemu, ale ujmijmy to tak: w tej akcji było wszystko oprócz wykończenia. Młodemu pomocnikowi opolan piłka bowiem zupełnie zeszła z nogi i fatalnie przestrzelił.
Tuż po zmianie stron miejscowi ładnie rozprowadzili akcję, piłkę po lewej stronie otrzymał Mariusz Rybicki podciągnął parę metrów i huknął z całych sił, a Kelemen z trudem przeniósł piłkę nad poprzeczkę. To ewidentnie podziałało na gości niczym „zimny prysznic”. Od tego momentu przejęli inicjatywę i coraz częściej próbowali przedostawać się pod bramkę strzeżoną przez Krysiaka. Co ciekawe jednak to nasz golkiper sam sprokurował największe zagrożenie dla siebie gdyż przy kornerze rywali na trzy raty łapał futbolówkę bitą w jego „piątkę”.
Aż wreszcie w 73. minucie piłkę w polu karnym otrzymał Patryk Klimala i miał mnóstwo czasu by zrobić z nią co chce, bo zdążył ją przyjąć, obrócić się i kropnąć z całych sił. Krysiak był bliski sparowania strzału, ale niestety nie udało mu się to.
Niebiesko-czerwoni jednak nie poddali się i parli do wyrównania. Najbliżej tego byli dwaj młodzieżowi reprezentanci Polski (patrz ramka). 200 sekund przed końcem szansę miał Jakub Moder, ale po dobrej wrzutce przed bramkę „Jagi” zabrakło mu kilku centymetrów by dobrze zamknąć akcję. Z kolei tuż przed końcem regulaminowego czasu gry piłkę meczową miał Serafin Szota, ale ta spadła mu na „gorszą” nogę i stoper Odry z pięciu metrów posłał futbolówkę wysoko nad poprzeczką. To się zemściło, gdyż opolan dobił w kolejnej akcji Klimala i było po meczu.
- Nie ma usprawiedliwienia czy to była gorsza noga czy fakt, że nie jestem napastnikiem - nie krył Szota. - Powinienem taką okazję wykorzystać, tym bardzie, że lepszej w meczu chyba nie mieliśmy. A gdybym to zrobił to byłaby dogrywka, gdzie już wszystko mogłoby się zdarzyć - dodawał.
Odra Opole - Jagiellonia Białystok 0-2 (0-1)
Bramki: 0-1 Klimala - 73., 0-2 Klimala - 90.
Odra: Krysiak - Mikinic, Szota, Baranowski, Brusiło - Czyżycki (74. Moder), Trojak, Bonecki (64 Błanik), Niziołek, Rybicki (51. Janus) - Ivan Martin.
Jagiellonia: Kelemen - Kadlec, Mitrović, Runje, Guilerheme - Klimala, Kwiecień, Poletanović (69. Pospisil), Romańczuk, Kostal (72. Bodvarsson) - Novikovas.
Żółte kartki: Kadlec, Kostal, Kwiecień.