Wielkie oczekiwania wobec młodych Anglików
„Synowie Albionu” ostatni raz zagrali w pólfinale wielkiej imprezy w 1996 roku podczas mistrzostw Europy w... Anglii. Najwyższa pora to zmienić
fot. Steven Paston
W eliminacjach do Euro 2016 Anglicy zachwycili swoich kibiców. W 10 spotkaniach zgarnęli komplet punktów, tracąc zaledwie 3 gole, strzelając 31. Od dawna przed wielką imprezą Anglia nie wyglądała na tak mocną. Nawet podczas „Złotej Ery” pomocników z Frankiem Lampardem, Paulem Scholesem i Stevenem Gerrardem na czele, Anglia nie prezentowała się tak dobrze w meczach o stawkę.
Nie można jednak popadać w samozachwyt. Obecny skład nie ma zawodników w połowie tak dobrych jak drużyny w latach 2002- 2010. W fazie eliminacyjnej najtrudniejszym rywalem Anglików była Szwajcaria. Słaba grupa z pewnością była jednym z powodów udanych kwalifikacji, ale na Wyspach panują dobre nastroje. Już na początku maja rozpoczęło się tradycyjne „pompowanie balonika”.
- Jest to grupa młodych, utalentowanych piłkarzy. Dajmy im szansę, aby nabrali doświadczenia. Zdejmijmy z nich presję - napisał na Twitterze były napastnik Gary Lineker.
Wielkie nadzieje Anglików przed każdą imprezą stały się tradycją - bardziej niż Polsce. Kibice wierzą w ostateczny sukces kadry, by potem się zawieść, odpadając w ćwierćfinale lub nawet nie wychodząc z grupy. Ale w tym roku ma być inaczej. Roy Hodgson ma być odpowiedzią na bolączki fanów. Trener Anglików wydaje się być jednak jedyną zmianą na lepsze w porównaniu do innych drużyn w XXI wieku. Hodgson oglosił 16 maja szeroki skład na turniej we Francji i nie brakuje niespodzianek.
Powołanie dostał gracz Manchesteru United Marcus Rashford. O 18-latku świat usłyszał dopiero w lutym tego roku, kiedy w meczu Ligi Europy zdobył dwie bramki. Hodgson już w marcu starał się powołać zawodnika, ale szef sztabu juniorów United Nicky Butt odrzucał połączenia, mówiąc że tak wczesny debiut w kadrze może źle wpłynąć na rozwój zawodnika. Powołanie Rashforda stanowi wielką niespodziankę i niewiadomą. Przecież atak reprezentacji Anglii nie jest w potrzebie - w końcu tworzą go Harry Kane (król strzelców Premier League), Jamie Vardy, Wayne Rooney i Daniel Sturridge.
Kolejną niespodzianką szerokiego składu jest obecność Jacka Wilshere’a. Pomocnik Arsenalu rozegrał zaledwie trzy mecze w obecnym sezonie. Problemy ze zdrowiem i formą nie przeraziły jednak Hodgsona. W wywiadze powiedział, że nie powołał skrzydłowego „The Gunners” Theo Walcotta, gdyż ten nie gra regularnie w lidze. Walcott rozegrał 28 meczów w Premier League w obecnym sezonie - 9 razy więcej niż Wilshere! W dodatku powołanie dostało zaledwie dwóch skrzydłowych - Raheem Sterling i Andros Townsend. W środku pola Anglicy mają długą listę zawodników- James Milner, Jordan Henderson, Ross Barkley, Delle Alli, Danny Drinkwater, Adam Lallana, Fabien Deph i Eric Dier. Tym bardziej dziwi nominacja Wilshere’a.
Bolączką Anglików jest blok defensywny. Zaledwie siedmiu zawodników dostało powołanie. W składzie nie ma obrońców z najwyższej półki. Gary Cahill jest bez formy, a Chris Smalling i John Stones dopiero stabilizują swoją pozycję w światowej piłce. Niewiadomo kto zagra na lewej stronie formacji. Rywalizacja będzie zapewne trwała do końca pomiędzy Dannym Rosem, a Ryanem Bertrandem.
Oczekiwania Anglików na Euro są wielkie jak zawsze. Ćwierćfinał jest absolutnym minimum, ale po drodze jedną z drużyn na którą mogą trafić w 1/8 jest... Polska.