Korespondencja z Tirany. Jakub Kamiński: Jest mi wstyd. Nie szukajmy usprawiedliwień, po prostu dobrze grajmy w piłkę
Po porażce w Tiranie z Albanią Jakub Kamiński nie ukrywał emocji. Pomocnik VfL Wolfsburg zdawał sobie sprawę, że Polska zawiodła na całej linii. – Zagraliśmy źle i jest mi wstyd, ale wierzę, że awansujemy do finałów Euro 2024 – mówi specjalnie dla nas Jakub Kamiński.
fot. PAP/Leszek Szymański
Korzystny wynik w Tiranie był do ugrania?
Jakub Kamiński: W pierwszej połowie mieliśmy ten mecz pod kontrolą, lecz po strzale życia zawodnika Albanii zrobiło się 1:0. Nie możemy się załamywać w takich momentach, ale w drugiej połowie nie dość, że dostaliśmy kolejne trafienie, to sami nic nie wskóraliśmy w ofensywie. Każdy z nas powinien wziąć za to odpowiedzialność, bo to jest reprezentacja Polski.
Skąd się wzięły u was opuszczone w dół głowy po golu na 1:0?
Próbowaliśmy. Początek drugiej połowy był niezły w naszym wykonaniu, powinniśmy zdobyć gola. Zabrakło właściwej reakcji na boisku.
A jaka była reakcja selekcjonera w szatni w przerwie?
Fernando Santos mówił, żeby się nie załamywać. Skoro oni strzelili jednego gola, my mogliśmy przecież dwa.
Trzy wyjazdowe porażki w eliminacjach Euro świadczą o aktualnych możliwościach reprezentacji Polski?
Tak nie powinno być. Nie ważne od kogo byśmy zaczęli, od trenera, czy zawodników to każdy z kadry ponosi odpowiedzialność za to co się dzieje. Eliminacje się jeszcze nie skończyły, ale nasze położenie pogorszyło się na maksa.
Dlaczego tak słabo gracie?
Trudno mi powiedzieć. Mi jest wstyd, że brałem udział w tym co zdarzyło się w Tiranie. Nie wiem czy to moment by szukać kolejnych problemów. My to sami musimy ocenić, bo przecież przegraliśmy trzeci mecz w eliminacjach w niedobrym stylu. Czas na rozliczenia przyjdzie po ostatnim meczu kwalifikacyjnym, a nadal mamy matematyczne szanse na awans.
Jesteś zadowolony ze swojej postawy w Tiranie?
Na pewno próbowałem. Starałem się być aktywny, wychodzić za linię obrońców. Dostałem dwie piłki w drugiej połowie, szkoda jednej sytuacji. Mogłem to lepiej rozegrać, technicznie.
Spodziewałeś się takiej gry Albańczyków?
Chłopaki, którzy tu wcześniej grali wiedzieli, że to gorący teren. Czuć było wsparcie ich kibiców, a Albańczycy grali bardzo agresywnie. To był mecz walki, w pewnym aspekcie dorównywaliśmy gospodarzom, ale strzał życia z pierwszej połowy uniósł Albanię.
Po meczu w polskiej szatni była cisza?
Każdy z nas sobie zdaje sprawę jak trudna jest nasza sytuacja, ale finały Euro 2024 nie są jeszcze przegrane. Nie szukajmy usprawiedliwień, po prostu dobrze grajmy w piłkę.
Rozmawiał w Tiranie Jaromir Kruk