Kolejna bomba Garetha Bale nastraszyła Anglię, ale Vardy i Sturridge przyszli jej na ratunek
Walijczyk znów trafił z rzutu wolnego, a Anglia była w fatalnym położeniu. Roy Hodg-hson zrobił jednak świetne zmiany i wygrał ten mecz 2:1.
fot. Kirsty Wigglesworth
Wyspiarski pojedynek Walii i Anglii był prawdziwym świętem piłki i sygnałem w stronę świata, że Brytyjczyk na stadionie, nie równa się chuligan. Wobec oświadczenia wydanego przez Football Supporters Federation, kibice obu reprezentacji wspólnie śpiewali i bawili się jeszcze przed wejściem na stadion w Lens, aby udowodnić wszystkim, że to piłka nożna jest na Euro najważniejsza. Co jakiś czas, pewnym grupkom wyrywał się okrzyk „Fuck Russia”, ale na szczęście mecz rozpoczął się bez ekscesów.
Co ciekawe, obaj trenerzy zaskoczyli. Chris Coleman nie działał w myśl zasady, że zwycięskiego składu się nie zmienia i od pierwszej minuty na boisku pojawił się bohater meczu ze Słowacją: Robson-Kanu. Roy Hodgson zachował się odwrotnie. Nie dokonał żadnej zmiany, mimo że prawie cała angielska opinia publiczna wywierała na nim presje, by na boisku pojawił się mistrz Anglii Jamie Vardy. Turniejowych debiutantów straszyć miało ofensywne trio: Raheem Sterling, Adam Lallana i Harry Kane.
Od początku gra na boisku była bardzo twarda i intensywna, przypominająca mecz Premier League. W obu jedenastkach tylko Gareth Bale nie występuje obecnie na angielskich boiskach, ale dwa lata temu opuszczał wyspy jako największa gwiazda, stając się najdroższym piłkarzem świata. Czy był wart swojej ceny? Po raz kolejny udowodnił, że tak w 42. minucie, strzelając piękną bramkę z rzutu wolnego. Anglia, mimo że była lepsza, pierwszą połowę kończyła z bramkowym deficytem i sporymi kłopotami.
Na drugą odsłonę Hodgson wytoczył więc wszystkie działa. Za Sterlinga na boisku pojawił się Daniel Sturridge, a Ka-ne’a zastąpił Vardy. Opłacało się, bo dwójka zmienników odmieniła grę i co najważniejsze wynik. Najpierw dośrodkował Sturridge, a napastnik Leicester z najbliższej odległości zdobył gola po błędzie obrońcy. Gdy operator skierował kamerę na uradowanego trenera Synów Albionu, każdy kibic pomyślał: „a nie mówiłem...?”.
W 90. minucie, gdy wydawało się, że mecz zakończy się remisem, tym razem Sturridge wystąpił w roli egzekutora - świetnie odnalazł się w polu karnym, pokonał bramkarza i zatańczył taniec zwycięstwa. Był to kluczowy gol dla ułożenia tabeli grupy B. Teraz przywodzi jej Anglia, a Walia z Rosją powalczą w poniedziałek o awans.