menu

Adam Mójta: Szanujemy punkt z Legią

29 listopada 2015, 20:36 | Przemysław Drewniak

- Samobój Lewczuka? Nie, uważam, że to ja strzeliłem tę bramkę. Nie mam jednak wpływu na to, jak to ludzie odbiorą. A różnie odbierają, bo jak trafiam do bramki, to potem słyszę, że wrzucałem, że mi zeszła, albo jest samobój. No cóż, życie… - mówił po meczu z Legią (2:2) obrońca Podbeskidzia Bielsko-Biała, Adam Mójta.

Adam Mójta
Adam Mójta
fot. Dariusz śmigielski/Dziennik Łódzki

Nie da się już być bliżej pierwszego zwycięstwa u siebie… Macie poczucie, że zrobiliście wszystko, by pokonać Legię?
Nie, bo gdybyśmy zrobiliśmy wszystko, to schodzilibyśmy z boiska z trzema punktami. Trzeba jednak szanować ten punkt, bo jest dla nas bardzo ważny. Zdobyliśmy go nie z byle kim, i to grając w osłabieniu.

Znów strzelił pan bramkę, choć oficjalnie zapisano ją jako samobójcze trafienie Igora Lewczuka. Zgadza się pan z taką interpretacją?
Nie, uważam, że to ja strzeliłem tę bramkę. Nie mam jednak wpływu na to, jak to ludzie odbiorą. A różnie odbierają, bo jak trafiam do bramki, to potem słyszę, że wrzucałem, że mi zeszła, albo jest samobój. No cóż, życie…

Nie byliście trochę przemotywowani? Taki wniosek można wyciągnąć po sytuacji z faulem Kristiana Kolcaka.
Przyznaję, że byliśmy. Wiadomo, że przeciwko Legii każdy chce zaprezentować się z jak najlepszej strony. Nam się to udało, choć nie sięgnęliśmy po komplet punktów.

Kibice mają prawo być niezadowoleni, ale w grze Podbeskidzia dziś było chyba więcej pozytywów?
Tak, bo jako drużyna czujemy się coraz mocniejsi, brakuje nam tylko tego zwycięstwa u siebie. Musimy sobie na spokojnie przeanalizować, dlaczego nie udało się dziś wygrać. Wciąż zdarzają się nam błędy w obronie, choć nie wiem, kto zawinił przy golu na 2:2. Trzeba wyciągnąć wnioski i uzbierać do końca roku jak najwięcej punktów. Zaczynając od następnego meczu z Cracovią.

Zdążycie przed zimą wygrać u siebie?
Zostały nam jeszcze tylko dwa mecze, ale jestem przekonany, że tak.


Polecamy