menu

3 liga. Stal Rzeszów przegrała z Orlętami Radzyń Podlaski, a tym samym skończyła się zwycięska passa drużyny Taduesza Krawca

28 kwietnia 2018, 21:13 | Miłosz Bieniaszewski

Stal Rzeszów drugi raz w tej rundzie przegrała po golu w doliczonym czasie. Teraz tej sztuki dokonały Orlęta Radzyń Podlaski.

Stal Rzeszów przegrała z Orlętami Radzyń Podlaski i to goście mieli powody do radości
Stal Rzeszów przegrała z Orlętami Radzyń Podlaski i to goście mieli powody do radości
fot. Krzysztof Kapica

Rzeszowianie przystępowali do tego meczu po czterech wygranych z rzędu, do tego we wszystkich zachowywali czyste konto. Zapewne w miejscowej drużynie była również chęć zrewanżowania się Orlętom za mecz z rundy jesiennej, kiedy Stal wygraną straciła w doliczonym czasie. Jak widać historia lubi się powtarzać, bo znów biało-niebiescy dali się temu rywalowi zaskoczyć, kiedy minęło już regulaminowe 90 minut.

Podopieczni Tadeusza Krawca w ostatnim czasie prezentowali się bardzo pozytywnie i pewnie niewielu zakładało, że ich zwycięska passa może się skończyć na własnym boisku. Orlętom trzeba jednak oddać, że to nieobliczalny zespół, a o jego możliwościach przekonało się już wielu.

Wszystko zaczęło się jednak zgodnie z oczekiwaniami, czyli to Stal była stroną dominującą, a jej akcje naprawdę mogły się podobać. To atakowała prawym skrzydłem, to ciężar gry przerzucano na lewą stronę, gdzie wiele ochoty wykazywał Piotr Ceglarz. Lewoskrzydłowy rzeszowian dwukrotnie stanął przed szansą na gola, ale najpierw przegrał pojedynek oko w oko z Krzysztofem Stężałą, a następnie bramkarz gości poradził sobie z jego płaskim uderzeniem.

Na boisku cały czas niepodzielnie rządzili gospodarze, ale dali się zaskoczyć po rzucie wolnym i przegrywali. Trzeba tu oddać, że dośrodkowania Krystiana Putona w tym dniu były bardzo groźne, o czym miejscowi kibice mieli jeszcze okazję się przekonać w doliczonym czasie gry, gdy ponownie posłał idealną centrę, którą na gola zamienił Adrian Zarzecki.

Stracona bramka na 0:1 podcięła skrzydła gospodarzom i do 56. minuty nic w tym względzie się nie zmieniło. Dopiero stracona druga bramka jakby otrzeźwiła biało-niebieskich. Świetne zmiany dali Arkadiusz Gil i Maciej Maślany, którzy rozruszali grę swojej drużyny i bramka dla naszych wisiała w powietrzu.

Jeszcze z kolejną w tym dniu próbą Ceglarza Stężała do spółki z jednym z defensorów sobie poradzili, ale minutę później nic już przyjezdnych nie mogło uratować.

Na bramkę Orląt sunął atak za atakiem i w 69. minucie po sporym oblężeniu futbolówka wyszła poza pole karne, z dystansu przymierzył Sławomir Szeliga, piłka trafiła w rękę Rafała Kiczuka, pewnym wykonawcą jedenastki był Wojciech Reiman, a Stal wróciła do gry o pełną pulę.

Gospodarze bardzo chcieli zadać ten decydujący cios i mogli tego dokonać w doliczonym czasie, kiedy dwukrotnie uderzał Wojciech Reiman. Za drugim razem włożył w strzał za dużo siły i szansa przepadła. Po chwili mieliśmy do czynienia z dziwną sytuacją pod polem karnym Stali. Piłkę w ręce złapał Szymon Stanisławski, który twierdził, że był faulowany. Sędzia po krótkim namyśle najwyraźniej przyznał mu rację i podyktował rzut wolny dla gości. Resztę już wszyscy znamy...

Stal Rzeszów - Orlęta Radzyń Podlaski 2:3 (0:1)


Bramki: 0:1 Kot 35, 0:2 Korolczuk 56, 1:2 Reiman 62, 2:2 Reiman 70-karny, 2:3 Zarzecki 90+3.

Stal: Wasiluk 5 – Skała 5 (46 Gliniak 3), Duda 7 (87 Zięba), Basista ż 6, Kordas 5 – Pikul ż 4 (57 Gil 7), Szeliga 6, Reiman 6, Bętkowski ż 5 (59 Maślany ż 7), Ceglarz 7 – Milunović ż 6. Trener Tadeusz Krawiec.

Orlęta: Stężała – Ciborowski, Kiczuk ż, Panufnik, Szymala (29 Kalita) – Kaganek, Kot ż, Puton, Korolczuk (79 Zarzecki ż), Rycaj – Stanisławski ż. Trener Damian Panek.

Sędziował Myszka 4 (Stalowa Wola). Widzów 450.

ZDJĘCIA Z MECZU STAL RZESZÓW - ORLĘTA RADZYŃ PODLASKI;nf

ZOBACZ TAKŻE - Łukasz Szczoczarz w barwach Izolatora Boguchwała zagrał przeciwko Stali Rzeszów, której jest wychowankiem [WIDEO]


Polecamy