menu

Wojciechowski: Gdyby nie Lewandowski, Boniek byłby bez sukcesów. Wiem, jak należy zarządzać PZPN

24 października 2016, 19:24 | Tomasz Biliński

Kandydujący na stanowisko prezesa PZPN Józef Wojciechowski przedstawił swoje postulaty. Jego rywalem będzie obecny szef piłkarskiego związku Zbigniew Boniek. Wybory w piątek.

Józef Wojciechowski to jedyny kontrkandydat Zbigniewa Bońka w walce o stanowisko prezesa PZPN.
Józef Wojciechowski to jedyny kontrkandydat Zbigniewa Bońka w walce o stanowisko prezesa PZPN.
fot. Bartlomiej Ryzy/ Polskapresse

Wybory prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej są na ostatniej prostej. Gdy jeszcze miesiąc temu wydawało się, że ubiegający się o reelekcję Zbigniew Boniek nie będzie miał rywala, do gry wszedł Józef Wojciechowski. – Kręci mnie to – przyznał właściciel firmy deweloperskiej JW Construction. – Od lat prowadzę wiele biznesów. Odniosłem w nich sukces. Duża w tym zasługa ludzi, którymi się otaczam. Jednak kadra rozrasta się, a nikt nie chce całe życie być zastępcą. Trzeba dawać nowe szanse. PZPN taką jest, bo polska piłka boryka się z dużymi problemami – tłumaczył podczas spotkania z mediami były właściciel Polonii Warszawa.

Dziennikarzy do rozmowy zaprosił w poniedziałek. Boniek spotkanie zorganizował w miniony piątek. W obu przypadkach charakter był podobny. Z tą różnicą, że do podwarszawskich Ząbek Wojciechowski nie zaprosił przedstawicieli kilku redakcji. Zaproszenia były kierowane imiennie. Jeśli kogoś nie było na liście, a przyjechał, nie mógł wejść (poświęcił im jednak kilka minut po zaplanowanym spotkaniu). Natomiast rozmowy miały luźny charakter, ale z prośbą o ich nienagrywanie.

Podczas spotkania 26. na liście najbogatszych Polaków wg "Forbesa" Wojciechowski przedstawił swój plan wyborczy. Obecni również członkowie komitetu poparcia byli piłkarze Radosław Majdan i Cezary Kucharski słusznie zauważyli, że to jedyne postulaty w przypadku zbliżających się wyborów. Boniek we wcześniejszych rozmowach tłumaczył, że jego kampanią jest to, co zrobił przez czteroletnią kadencję. – Czy bez Roberta Lewandowskiego Zbigniew Boniek odniósłby jakiś sukces? – pytał retorycznie Wojciechowski. – To już większy wpływ na kadrę ma Czarek – żartował, uśmiechając się do agenta napastnika Bayernu.

Swojemu kontrakandydatowi zarzuca, że niewystarczająco angażuje się w sprawy związku. Jego zdaniem głównie dlatego, że Boniek zbyt dużo czasu spędza we Włoszech. Natomiast w zarządzaniu tak dużą organizacją konieczne jest, by na bieżąco wszystko kontrolować. Brzmi to tak, jakby Wojciechowski widział PZPN jako jedną ze swoich firm. I chyba tak jest.

Pytany o to, które doświadczenia bardziej przydadzą mu się w kierowaniu związku – z Polonii Warszawa czy choćby z firmy deweloperskiej, odparł, że zdecydowanie te drugie. Jego zdaniem PZPN to ogromna korporacja, w której należy otoczyć się kompetentnymi ludźmi i którą należy odpowiednio zarządzać. Do tego ważne jest inwestowanie zarabianych pieniędzy, a nie trzymanie ich na koncie, co zarzuca obecnej władzy. Zapowiada zainwestowanie przez całą kadencję przynajmniej 500 mln zł. Natomiast gdyby nie Polonia, nie startowałby w wyborach.

Przy okazji kwestii mieszkania Bońka we Włoszech, nie obyło się bez tematu reklamowania przez obecnego szefa związku nielegalnych w Polsce zagranicznych zakładów bukmacherskich. Prezes PZPN tłumaczy, że może to robić, bo jest obywatelem Włoch. To z kolei, zdaniem obozu Wojciechowskiego, jest łamaniem statutu związku. Według niego kandydat na prezesa musi mieszkać w Polsce. Boniek na to, że jest zameldowany w Bydgoszczy. Sprawa trafiła do ministra sportu.

Komitet poparcia przygotował na ten temat wyciąg artykułów ze statutu, kodeksu cywilnego i ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. „(Boniek) może mieć tylko jedno miejsce zamieszkania, rozlicza się we Włoszech, a zatem nie spełnia warunku z polskiej ustawy o podatku dochodowym albo wprost przeciwnie, spełnia i oszukał organy skarbowe” – czytamy w opracowaniu.

Tyle że cała sprawa była poruszana już przed poprzednimi wyborami. – Wszystko zostało wyjaśnione. Mogę zrobić kopiuj, wklej i wyślij – skwitował Boniek. – Cztery lata temu był inny rząd, inni ludzie w ministerstwie – podsumował Wojciechowski.

Wśród głównych punktów jego programu jest stworzenie koniunktury w polskiej piłce. Tak, by umożliwiła ona poprawę kondycji finansowej klubów nie tylko z ekstraklasy i I ligi oraz Wojewódzkich Związków Piłki Nożnej. Warto tutaj wspomnieć o prowadzonej przez Wojciechowskiego kampanii w terenie. Wprawdzie o jej szczegółach nie chciał mówić, za to Majdan opowiadał o rozmowach z częścią prezesów klubów I ligi i wojewódzkich związków. – Ich oczekiwania wobec nowego prezesa są takie same, jak cztery lata temu, bo przez ten czas obecny szef ich nie spełnił – podkreślił.

Ponadto były właściciel Polonii zapowiada walkę ze stadionowymi chuliganami i obniżenie kosztów szkoleń trenerów. – Jako PZPN weźmiemy na siebie koszty wyjazdów na zagraniczne staże – zapowiedział Wojciechowski, który zaznaczył też, że podczas wyborów najważniejsza będzie formuła głosowania.

Boniek chce skorzystać z systemu elektronicznego. Każdy z delegatów otrzymałby urządzenie i poprzez naciśnięcie guzika oddałby swój głos. – To łamie zasady tajności. Znam historie, że dwa dni po takim głosowaniu osoba dostawała telefon, że dokonała nie takiego wyboru, jaki był umówiony, albo że obsługujący system sami ustalali potrzebny wynik – przekonywał Wojciechowski. – Skoro elektroniczny system jest taki dobry, to czemu FIFA i UEFA go nie wprowadziły, a wciąż głosują na kartach? – pytał retorycznie biznesmen, który dodał, że zamówił już szklaną urnę i specjalne parawany.

Nie zabrakło także kwestii meczu tenisowego, który jakiś czas temu rozegrali między sobą kandydaci. Na łamach mediów każdy z nich przekonuje, że to on był górą. Wersja Bońka to 6:0, 6:1. – Było odwrotnie. Nie pamiętam dokładnie ile, ale wygrałem. Przypominam sobie za to, że Zbyszek grał w nowych butach od Gucciego i obtarł sobie piętę – opowiadał uśmiechnięty Wojciechowski, żartując, że nowy mecz mógłby zadecydować o stanowisku prezesa.


Polecamy