Żywot Królewskich bez Cristiano Ronaldo i Polacy w natarciu po europejski tryumf
Były reprezentant Polski, ekspert Polsatu Paweł Golański wierzy w dobre występy rodaków w Lidze Mistrzów
fot. Bartek Syta
Jaka drużyna intryguje najbardziej w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów?
Dobrych zespołów jest tak wiele, że trudno powiedzieć. We wtorek będę na meczu AS Monaco - Atletico Madryt i jestem zainteresowany postawą Francuzów, a w szczególności Kamila Glika w tym spotkaniu. Bardzo go lubię, szanuję jego pracowitość i śledzę jego poczynania. Ciekawią mnie wszystkie kluby, w których występują Polacy: Napoli, Monaco, Borussia Dortmund czy Juventus. Kibicuję Polakom.
Mimo swojej marki i dobrych wyników Bayern nie może od 2013 roku wrócić do finału. Teraz się w końcu przełamią ?
Na pewno to jest ich cel minimum, ale wiadomo jaka jest piłka. Robert Lewandowski nie musi już nikomu nic udowadniać, strzela bramki jak na zawołanie. Bayern z nim w składzie osiąga dobre rezultaty. Z grupy na pewno wyjdą, ale jak ułoży się losowanie i na kogo trafią, będzie miało decydujące znaczenie.
Ostatnie lata przyniosły dominację hiszpańskich drużyn w Lidze Mistrzów i w Lidze Europy. W tym sezonie kontynuacja?
To już powoli się kończy. Zobaczymy jak Real Madryt będzie się prezentował bez Cristiano Ronaldo. Barcelona od lat opiera swoją drużynę w podobny sposób. Liczę trochę bardziej na drużyny angielskie na czele z Liverpoolem i Manchesterem City z Pepem Guardiolą, który odmienił styl gry na Wyspach.
Guardiola od 2011 roku nie dotarł do finału LM. Czy jego filozofia i mentalność przestała działać w Europie?
Manchester City dominuje w lidze jak nikt inny, świadczy o tym zdobycie stu punktów, ale Liga Mistrzów to kompletnie inna ranga rozgrywek, inne drużyny i style. City jest budowane przez Guardiolę już jakiś czas i sam dobiera zawodników. Czas pokaże, czy stać ich na coś więcej niż tylko wyjście z grupy, ale kadrowo są na tyle silni, że mogą się przełamać.
Odejście Ronaldo oznacza koniec pewnej ery dla Realu. Czy Królewscy bardziej stracą, czy Juventus więcej zyska na tym transferze?
Na razie Juventus zbyt wiele nie zyskał, ale z czasem przyniesie kibicom z Turynu dużo radości. Jak strzeli raz, to nie przestanie. Dla Realu odejście Ronaldo będzie miało duży wpływ, bo co sezon brał udział w ok. 50 proc. bramek Królewskich. Zastąpienie takiego piłkarza nigdy nie będzie łatwe.
Dużo mówiło się o postawie Karima Benzemy, który sezon temu miał tylko 5 ligowych goli, a teraz ma już 4.
Benzema zawsze był w cieniu Ronaldo i Bale’a. Teraz dostanie szansę na pokazanie się. Napastników budują bramki, a jemu ich brakowało. Teraz będzie miał do tego więcej okazji.
UEFA dyskutowała o zniesieniu reguły bramek na wyjeździe. Jest Pan jej zwolennikiem czy przeciwnikiem?
Nie lubię zmian w futbolu. One zawsze będą i trzeba się z tym pogodzić. Mecze wyjazdowe na takim poziomie jak Liga Mistrzów, przy takiej ilości kibiców, są zdecydowanie trudniejsze.
Ponownie zabraknie polskiego klubu w Lidze Mistrzów. Czy czeka nas kolejne 20 lat bez europejskiej elity?
Chciałbym, żeby polskie kluby zadomowiły się w Lidze Mistrzów. Niestety, ale teraz jak śledziłem poczynania polskich klubów w eliminacjach, to mamy przepaść. Nie chodzi nawet o Legię i porażkę z Dundelange, ale wszystkie nasze zespoły. Najlepiej zaprezentowała się Jagiellonia, a reszta po prostu pokazała ile nam brakuje do rywali. Potrzebujemy zmian, lepszych transferów, a nie odrzutków z innych lig.
Miroslav Radović powiedział po spotkaniu ze Spartakiem Trnava o zbyt dużej rotacji zawodników co okienko transferowe.
No tak, ale z czego to się bierze? To się bierze z ciągłych zmian na ławce trenerskiej. Nowy trener przychodzi, sprowadza swoich piłkarzy, niektórych sprzedaje i wszystko jest robione w ekspresowym tempie. Trener nie ma czasu na budowę drużyny i często inne zdanie ma jeszcze dyrektor sportowy i prezes klubu. Łatwiej pracuje się jak się ma czas niż z presją wyniku na głową.
Pokusi się Pan o wytypowanie finału?
Czuję, że Liverpool znów zawojuje. Ciągle liczę też na polski akcent, więc powiem, że Bayern Monachium.