2 liga: Kryzys Znicza trwa. Błędy w obronie ułatwiły zadanie Elanie
Błędy w defensywie piłkarzy Znicza przyniosły drugą porażkę pruszkowian z rzędu. Na wyjeździe ulegli Elanie Toruń 1:5. Honorowe trafienie zanotował Paweł Tarnowski, natomiast dla gospodarzy strzelali Michał Kołodziejski, Adam Dobosz, Filip Kozłowski, Krzysztof Wołkowicz oraz Artur Lenartowski.
fot. brak
W 19 kolejce drugiej ligi zespół Znicza mierzył się na wyjeździe z Elaną Toruń. Faworytem tego spotkania bez wątpienia byli gospodarze, którzy rozpoczynali mecz zajmując trzecie miejsce w tabeli. Pruszkowianie przeżywają aktualnie kryzys: za nimi trzy porażki w czterech ostatnich meczach. Zespół z Torunia natomiast imponuje formą, w dotychczasowych meczach przegrał tylko raz i sprawia dużą niespodziankę jako beniaminek rozgrywek drugiej ligi.
Znicz przystępował do meczu osłabiony brakiem trzech podstawowych zawodników – Marcin Bochenek i Adrian Małachowski pauzowali ze względu na czerwone kartki otrzymane w poprzedniej kolejce, natomiast kontuzję w dalszym ciągu leczy Marcin Smoliński. Osłabienia te spowodowały, że trener Tomasz Matuszewski postanowił zmienić ustawienie na 4-4-2 z duetem napastników Chałas-Zjawiński.
Od początku inicjatywę przejęli gospodarze, wysoki pressing zastosowany przez podopiecznych Rafała Góraka przyniósł efekt już w 6 minucie – naciskany w środku pola Maciej Machalski źle podał do Pawła Tarnowskiego, stracił on piłkę na rzecz Macieja Stefanowicza, który prostopadłym podaniem uruchomił Filipa Kozłowskiego. W sytuacji sam na sam górą był bramkarz pruszkowian – Piotr Misztal. Konsekwencją tej szansy był rzut rożny po którym padła pierwsza bramka tego spotkania. Po dośrodkowaniu Mateusza Stryjewskiego najprzytomniej zachował się Michał Kołodziejski i strzałem lewą nogą posłał piłkę do siatki.
Mecz toczył się w szybkim tempie, niedługo po pierwszym golu rajdem prawą stroną popisał się Adam Dobosz, jednak nikt nie przeciął piłki zagrywanej przez lewego obrońcę Elany. W 14 minucie swoją pierwszą groźną akcję przeprowadził Znicz, czego efektem była wyrównująca bramka - z lewej strony dośrodkowywał Marcin Rackiewicz, piłka trafiła pod nogi Macieja Machalskiego, który pięknie piętką odegrał do nabiegającego Pawła Tarnowskiego, a on nie miał problemu z pokonaniem bramkarza Elany. Stracona bramka zmobilizowała gospodarzy do wytężonych ataków, po zaledwie dwóch minutach mocny strzał Krzysztofa Wołkowicza odbił przed siebie Misztal, przed dobitką uchronił pruszkowian kapitan zespołu Piotr Klepczarek. Ten sam obrońca w 21 minucie przegrał pojedynek o górną piłkę z Doboszem, który popędził na bramkę i sprytnym strzałem między nogami Misztala ponownie dał gospodarzom prowadzenie.
Zaledwie trzy minuty później po raz kolejny niepewnie interweniował Klepczarek – po jego nieudanym wybiciu piłka trafiła w słupek – zebrał ją i dośrodkował Stryjewski, a Filip Kozłowski ręką skierował piłkę do bramki. Został za to upomniany żółtą kartką. Zespół z Mazowsza stać było jedynie na wyprowadzanie kontrataków, po jednym z nich Konrad Budek ograł Dobosza i wycofał piłkę do Tomasza Chałasa, jednak jego strzał do pustej bramki zablokował jeden z obrońców gospodarzy. W 38 minucie próbę Macieja Stefanowicza nieskutecznie blokował Rackiewicz, piłka spadła pod nogi Kozłowskiego, a wicelider klasyfikacji strzelców nie miał problemów z pokonaniem Misztala i podwyższył prowadzenie Elany na 3-1. Pod koniec pierwszej połowy wynik mógł być jeszcze wyższy jednak Dobosz po dobrej kontrze do pustej bramki nie trafił z szesnastu metrów.
Obraz spotkania nie zmienił się po przerwie, w dalszym ciągu dominowała Elana i szybko strzeliła czwartego gola – kolejny raz źle zachowali się obrońcy Znicza – Klepczarek i Rackiewicz. Ten drugi wybił piłkę wprost pod nogi Wołkowicza, który oddał piękny strzał z 18 metrów.
Prowadzenie trzema bramkami wyraźnie uspokoiło gospodarzy i kolejne minuty przebiegały w spokojnym tempie, bez groźnych sytuacji z obu stron. Po godzinie gry kolejnym dobrym zagraniem popisał się Machalski, którego podanie za obrońców przejął Rackiewicz, lecz trafił jedynie w boczną siatkę bramki. Gospodarze nadal kontrolowali przebieg meczu czego efektem dobre sytuacje Wołkowicza i Lenartowskiego. Dwukrotnie dobrze interweniował Misztal. W ostatniej akcji meczu kolejny raz skompromitowała się obrona Znicza - Górka nie miał najmniejszych problemów z ograniem Rackiewicza, rozegrał piłkę z Lenartowskim i strzelił wprost w Misztala, zdążył jednak dopaść do piłki i dograć ją do niepilnowanego Lenartowskiego, który strzelił do pustej bramki.
Kolejny beznadziejny występ Znicza w obronie, kardynalne błędy popełniał każdy z defensorów, a to że pruszkowianie stracili „zaledwie” pięć bramek to w głównej mierze zasługa Misztala. Coraz głośniej mówi się o zmianie szkoleniowca w Pruszkowie, co prawdopodobnie nastąpi po zakończonej rundzie.
W następnej kolejce na stadion Znicza przyjeżdża lider rozgrywek Widzew Łódź. Przy takiej dyspozycji pruszkowian faworyt może być tylko jeden.
Elana Toruń 5-1 Znicz Pruszków
Michał Kołodziejski 7, Adam Dobosz 21, Filip Kozłowski 38, Krzysztof Wołkowicz 48, Artur Lenartowski 90 - Paweł Tarnowski 14
Elana: Michał Nowak - Kordian Górka, Jakub Banach, Michał Kołodziejski, Adam Dobosz - Dominik Kościelniak (76. Damian Lenkiewicz), Maciej Stefanowicz (73. Mariusz Kryszak), Artur Lenartowski, Mateusz Stryjewski (59. Kacper Jóźwicki), Krzysztof Wołkowicz (82. Jan Andrzejewski) - Filip Kozłowski.
Znicz: Piotr Misztal - Konrad Budek, Piotr Klepczarek, Adrian Rybak, Marcin Rackiewicz - Jakub Zagórski, Maciej Machalski (77. Arkadiusz Pyrka), Mateusz Długołęcki, Dariusz Zjawiński (73. Patryk Kubicki), Paweł Tarnowski (71. Mateusz Kinast) - Tomasz Chałas (46. Przemysław Kocot).