Górnik Łęczna. Wnioski po pierwszym ligowym zwycięstwie w 2020 roku
18 czerwca 2020, 17:02 | BLIT
Górnik Łęczna wygrał w środę 1:0 ze Zniczem Pruszków. Podopieczni Kamila Kieresia przełamali się i mimo słabego początku wciąż mają szansę na bezpośredni awans do I ligi. Wyciągamy wnioski z pierwszego zwycięstwa łęczyńskiego klubu w 2020 roku.
Kamil Kiereś zdecydował się na identyczną wyjściową jedenastkę jak ta, która wyszła na boisko w Rzeszowie trzy dni wcześniej. Znów między słupkami stanął Adrian Kostrzewski. Młody golkiper spisał się dobrze i zakończył spotkanie z czystym kontem. Patryka Rojka zabrakło nawet na ławce rezerwowych.
fot. Fot. Wojciech Szubartowski
fot. Fot. Wojciech Szubartowski
Początek spotkania był lepszy w wykonaniu gości. Przez pierwszy kwadrans to zespół z Pruszkowa wykazywał więcej inicjatywy. To oni konstruowali akcje i starali się otworzyć wynik. Na pierwszy strzał gospodarzy kibice musieli czekać ponad pół godziny.
fot. Fot. Wojciech Szubartowski
fot. Fot. Wojciech Szubartowski
Najlepszą okazję dla Górnika w pierwszej połowie zmarnował Aron Stasiak. W 34. minucie po dobrej kontrze w pole karne wpadł Paweł Wojciechowski. Wyłożył on piłkę idealnie wbiegającemu na piąty metr koledze z drużyny, a ten fatalnie chybił. Stasiak w drugiej połowie nie pojawił się już na boisku.
fot. Fot. Wojciech Szubartowski
fot. Fot. Wojciech Szubartowski
Po przerwie w miejsce Arona Stasiaka pojawił się Dominik Lewandowski. Trener zdecydował się także zmienić taktykę i za środkowego pomocnika - Adriana Cierpkę wszedł drugi napastnik - Bartosz Śpiączka. Zmiany okazały się trafione. Zespół zaczął grać zupełnie inny futbol, zamykając rywali na własnej połowie.
fot. Fot. Górnik Łęczna
fot. Fot. Górnik Łęczna
W drugiej połowie z zimowego snu obudził się Leandro. Kapitan Górnika, który jesienią napędzał akcje lewym skrzydłem, w ostatnich spotkaniach grał dosyć asekuracyjnie. Już na samym początku drugiej połowy sprytnie wywalczył rzut wolny, dośrodkowywał i strzelał. Takiego Leandro chce oglądać Łęczna.
fot. Fot. Wojciech Szubartowski
fot. Fot. Wojciech Szubartowski
Marcin Stromecki z pewnością usłyszał od trenera, by próbować strzałów z dystansu. Żadna z jego prób nie była jednak skierowana w światło bramki.
fot. Fot. Wojciech Szubartowski
fot. Fot. Wojciech Szubartowski
To między innymi za sprawą duetu środkowych obrońców Tomasz Midzierski - Paweł Baranowski Górnik traci tak mało bramek. Niestety, by wygrywać, trzeba je także strzelać. Łęcznianie są najmniej bramkostrzelną drużyną z całej ligowej czołówki.
fot. Fot. Wojciech Szubartowski
fot. Fot. Wojciech Szubartowski
Paweł Wojciechowski jest jednym z najskuteczniejszych zawodników tego sezonu w II lidze. Przeciwnicy o tym wiedzą i rzadko dopuszczają go do sytuacji strzeleckich. Ostatniego gola z gry zdobył 30 listopada.
fot. Fot. Wojciech Szubartowski
fot. Fot. Wojciech Szubartowski
Jedynego gola zdobył Bartosz Śpiączka w 88. minucie spotkania. Napastnik miał ciąg na bramkę od samego wejścia na boisko. Ostatecznie udało mu się to niedługo przed upływem regulaminowego czasu gry. Asystę zaliczył Leandro. To pierwsza bramka Śpiączki po jego powrocie do łęczyńskiego klubu. Ostatni raz strzelił gola dla zielono-czarnych w ekstraklasowym spotkaniu z Ruchem Chorzów 2 czerwca 2017 roku. Być może to on będzie lekarstwem na skuteczność Górnika w kolejnych spotkaniach.
fot. Fot. Górnik Łęczna
fot. Fot. Górnik Łęczna
1 / 10
ZOBACZ TAKŻE:
Komentarze (0)
>