Zieńczuk: Jedna stracona bramka nas nie załamuje
- Jedna stracona bramka nie załamuje naszej drużyny, wszyscy walczą do końca i jesteśmy w stanie odrobić ciężkie rezultaty. Wiele meczów w tamtej rundzie było takich, że potrafiliśmy się podnieść nawet z 0:2. To cechuje dobre drużyny - uważa Marek Zieńczuk, który w meczu z Metalurgiem Skopje nie wykorzystał rzutu karnego dla Ruchu, ale zaliczył za to asystę przy ostatnim golu.
fot. Kamil Ficek / Ekstraklasa.net
Co wpłynęło na to, że zdecydował się pan strzelać rzut karny? (Zieńczuk nie wykorzystał karnego w meczu z Metalurgiem Skopje - red.)
Biorąc pod uwagę poprzedni sezon, wszyscy moi konkurenci się wykruszyli. Odszedł Wojtek Grzyb, Paweł Abbott i Rafał Grodzicki, który też był wyznaczony do rzutów karnych. Praktycznie nie było innego wyboru chyba. Ja mówiłem chłopakom, że jak będzie rzut karny, to będę strzelał. Nie boję się brać odpowiedzialności na swoje barki. Mam nadzieję, że gdy to ja będę sfaulowany, to żaden z chłopaków nie będzie się bał podejść.
Trenował pan ostatnio jakoś szczególnie ten element gry?
Szczerze mówiąc, to rzuty karne ciężko jest wytrenować. Jest tu trochę nerwów, trochę techniki, ale też loterii. Raczej koncentruję się na trenowaniu rzutów wolnych, tutaj jest większe pole do popisu jeśli chodzi o wykonywanie.
Co pan czuł straconej bramce?
Na pewno była złość. Zdawałem sobie sprawę, że przy takim wyniku wszyscy będą wypominali ten rzut karny i trzeba coś zrobić pozytywnego. Najgorsze co można w takiej sytuacji zrobić, to spuścić głowę i się poddać. Na szczęście dobrze zareagowaliśmy i strzeliliśmy trzy gole. Myślę, że ta pierwsza bramka była przełomowa, bo troszkę nas odblokowała w tym meczu.
Gdybyście wygrali 2:0, to przed rewanżem rezultat na pewno byłby lepszy, ale z psychologicznego punktu widzenia wyjść z 0:1 na 3:1 również musi działać budująco?
Na pewno pokazuje to, że jedna stracona bramka nie załamuje naszej drużyny, wszyscy walczą do końca i jesteśmy w stanie odrobić ciężkie rezultaty. Wiele meczów w tamtej rundzie było takich, że potrafiliśmy się podnieść nawet z 0:2. To cechuje dobre drużyny. Myślę jednak, że jeszcze nie jesteśmy w optymalnej formie. Brakuje tych meczów o stawkę i z każdym będzie co raz lepiej.
Kondycyjnie jednak wytrzymaliście cały mecz i starczyło sił na mocną końcówkę. Jak czujecie się w tym elemencie przygotowania?
Brakuje jeszcze kilku spotkań, które pozwolą nam wpaść w rytm meczowy. Spotkania sparingowe nie mają takiego charakteru, takiej boiskowej walki, być albo nie być.
Z punktu widzenia zawodnika dogrywającego, dobrze chyba mieć w polu karnym kogoś takiego jak Arek Piech?
Arek jest takim zawodnikiem, że potrafi czasem zdobyć bramkę z niczego. Zdarza mu się mieć przestoje 15- czy 20-minutowe, ale później błyśnie taką fantastyczną główką i na pewno jego handicap jest taki, że jest niskim zawodnikiem i chyba go trochę lekceważą obrońcy, a on zawsze gdzieś dynamicznie wejdzie między parę stoperów.
Z Chorzowa - Marcin Szczepański / Ekstraklasa.net