Zawisza - Jagiellonia LIVE! Czy Jaga jest jeszcze w stanie powalczyć o finał?
Czy można przegrać mecz u siebie 0:2 i mimo wszystko wygrać dwumecz? To pytanie zadają sobie kibice Jagiellonii Białystok, która przed rewanżowym starciem półfinałowym Pucharu Polski z Zawiszą Bydgoszcz jest w takiej właśnie sytuacji. Już we wtorek okaże się, czy prowadzący w rywalizacji podopieczni Ryszarda Tarasiewicza postawią na własnym stadionie ostateczny krok do finału, który zostanie rozegrany 2 maja na Stadionie Narodowym w Warszawie.
Relacja na żywo z meczu Zawisza Bydgoszcz - Jagiellonia Białystok w Ekstraklasa.net!
Pierwszy mecz rozegrany w środę w Białymstoku ułożył się dla bydgoszczan fantastycznie. Już w czwartej minucie gry ich pierwsza akcja w walce z rozbitą wtedy Jagiellonią zakończyła się trafieniem byłego zawodnika klubu ze stolicy Podlasia, Vahana Gevorgyana. Po przerwie z kolei uderzeniem z dystansu poprawił Kamil Drygas i Zawisza zwyciężył 2:0, mimo że nie grał tego dnia wielkiego futbolu, a wspomniane dwie bramkowe sytuacje były jedynymi stworzonymi przez niebiesko-czarnych w tym spotkaniu. Dwubramkowa przewaga stawia tegorocznego beniaminka Ekstraklasy w idealnej, niezwykle komfortowej sytuacji przed rewanżem.
- Przyjeżdżajcie na pogrzeb – żartował po końcowym gwizdku szkoleniowiec Zawiszy, Ryszard Tarasiewicz, który przez kilka miesięcy pracował również w Białymstoku, gdy w sezonie 2006/07 przyczynił się do powrotu Jagiellonii do Ekstraklasy, ale potem rozstał się z klubem w niezbyt przyjemnych okolicznościach. 51-letni trener zdaje sobie sprawę, że mimo wszystko to jeszcze nie jest koniec rywalizacji. - Proszę mi uwierzyć, że zawodnicy naprawdę twardo stąpają po ziemi i wiedzą, że dzisiejsze zwycięstwo to dobra zaliczka, ale że trzeba jeszcze - po sobotnim meczu ligowym - rozegrać rewanż, który na pewno nie będzie łatwy. Nie jest to kurtuazja z mojej strony - nie sądzę, że będzie to spacerek.
Tarasiewicz jest jedną z sześciu osób związanych niegdyś z Jagiellonią. Oprócz niego w żółto-czerwonych barwach grało w przeszłości również pięciu jego piłkarzy – Vahan Gevorgyan, Piotr Petasz, Łukasz Nawotczyński, Igor Lewczuk oraz Hermes. Co ciekawe, dwaj ostatni z nich sięgali z klubem z Białegostoku po Puchar Polski pod wodzą… Michała Probierza, nowego-starego szkoleniowca Jagiellonii, który tydzień temu w pierwszym spotkaniu obu drużyn przeżywał swój drugi debiut w stolicy Podlasia. Warto przypomnieć, że kiedy ten trener sięgał po raz pierwszy z Jagiellonią po Puchar Polski, miało to miejsce właśnie na stadionie w Bydgoszczy, na którym zostanie rozegrany dzisiejszy rewanż. Michał Probierz i Bydgoszcz to dwa ‘pojęcia’, które wiążą się dla białostockich sympatyków z największym sukcesem w historii klubu i nikt na Podlasiu nie miałby nic przeciwko, żeby to połączenie znowu przyniosło bardzo przyjemne dla Jagi wydarzenia.
Białostoczanie pod wodzą nowego trenera zaczynają się powoli odradzać. W sobotę żółto-czerwoni bardzo pechowo zremisowały tylko z Piastem Gliwice 1:1, mimo że przez cały mecz byli zespołem wyraźnie lepszym, a w doliczonym czasie gry ich napastnik, Bekim Balaj, nie wykorzystał prawdziwej piłki meczowej, trafiając głową z dwóch metrów tylko w słupek gliwickiej bramki. Gol Albańczyka sprawiłby, że Jagiellonia znalazłaby się rzutem na taśmę w pierwszej ósemce, a tak drużynę Probierza czeka teraz trudna walka o utrzymanie w elicie. Takiego problemu nie ma Zawisza, który mimo dwóch ostatnich ligowych porażek w stosunku 0:3 (z Legią i Ruchem), jak zapowiada Radosław Osuch - właściciel klubu z Bydgoszczy, będzie walczyć o europejskie puchary w grupie mistrzowskiej.
Obie drużyny zmagają się przed wtorkowym meczem z problemami kadrowymi. W Jagiellonii pod dużym znakiem zapytania stoją występy Jakuba Słowika oraz Jonatana Strausa, którzy jednak i tak prawdopodobnie nie wybiegliby w podstawowym składzie białostoczan. Pod tym względem w znacznie gorszej sytuacji jest Ryszard Tarasiewicz, który na pewno nie będzie mógł skorzystać z Michała Masłowskiego, Pawła Abbotta, Herolda Goulona oraz Bernardo Vasconcelosa, a dodatkowo z problemami zdrowotnymi zmagają się także Łukasz Nawotczyński, Paweł Strąk oraz Paweł Wojciechowski.
Czy Jagiellonia jest w stanie na wyjeździe odrobić dwubramkową stratę z pierwszego meczu? Dla wtorkowego widowiska najlepiej by było, gdyby białostoczanie jak najszybciej zdobyli w Bydgoszczy gola, który sprawiłby, że kwestia awansu do finału ponownie byłaby otwarta. Każda bramka dla Zawiszy byłaby praktycznie równoznaczna z awansem bydgoszczan do majowego finału na Stadionie Narodowym. Który scenariusz się sprawdzi? Wszystko okaże się we wtorkowe popołudnie na Stadionie im. Zdzisława Krzyszkowiaka. Początek meczu o godzinie 17.45.