Zagłębie wydarło Wiśle remis. „Biała Gwiazda” zagra o utrzymanie
58 minut – dokładnie tyle czasu w grupie mistrzowskiej była Wisła Kraków. Wczesny gol Rafała Boguskiego w meczu 30. kolejki z Zagłębiem Lubin pomógł podopiecznym Dariusza Wdowczyka na niecałą godzinę. W drugiej połowie wyrównał Michal Papadopoulos i zepchnął „Białą Gwiazdę” do dolnej ósemki, gdzie po remisie 1:1 (1:0) z lubinianami zagra o utrzymanie.
fot. Piotr Krzyżanowski/Polska Press
W ciągu całego sezonu Wisła miała czterech trenerów, ale żaden nie zameldował Bogusławowi Cupiałowi wykonania zadania. Dariusz Wdowczyk zdołał wyciągnąć Wisłę za uszy z naprawdę poważnych tarapatów – do szczęścia brakowało tylko wygranej z Zagłębiem Lubin, ale remis skazuje wiślaków na walkę o utrzymanie do samego końca rozgrywek. Zabrakło naprawdę niewiele, żeby po dwóch remisach i czterech zwycięstwach znaleźć się na upragnionym ósmym miejscu w tabeli.
Po drodze Wisła miała trochę fartu (wystarczy wspomnieć końcówkę meczu w Chorzowie), ale w ostatniej chwili spadły na nią dwie małe plagi. Zaczęło się od decyzji PKOl, która zwróciła Lechii odebrany punkt i przy okazji zamknęła Wiśle drogę do awansu w przypadku remisu. Potem na samej rozgrzewce kontuzji doznał Paweł Brożek i musiał zastąpić go Krzysztof Drzazga. Warto dodać, że była to pierwsza zmiana w wyjściowej jedenastce „Białej Gwiazdy”, odkąd jej trenerem jest Dariusz Wdowczyk.
Do pełni szczęścia brakowało tylko triumfu nad Zagłębiem. Ten jedyny warunek był zarazem najtrudniejszym, ponieważ „Miedziowi” przyjechali do Krakowa kilka dni po wbiciu czterech goli niedawnej ligowej rewelacji z Gliwic. Długo wydawało się, że sława drużyny Piotra Stokowca i legendy o jej formie nie tylko wyprzedziły Zagłębie, ale i chyba minęły Kraków. W międzyczasie Wdowczyk z zespołu tracącego bramki w końcówkach zrobił jedenastkę, która potrafi udźwignąć presję i grać do końca. A przede wszystkim ufa swoim piłkarzom, choćby paliło się i waliło – wie o tym Rafał Boguski, który w Chorzowie jednym z najgorszych zawodników na boisku, a w jedenastej minucie trzelił pierwszą bramkę. Patryk Małecki wyciągnął piłkę niemal spod ziemi, zostawił w tyle Aleksandara Todorovskiego i miękko dośrodkował w okolice krótkiego słupka. Boguski urwał się obronie Zagłębia i efekciarskim strzałem zmieścił piłkę między słupkiem a bramkarzem.
Po półgodzinie gry Zagłębie miało okazję wyrównać, kiedy do rzutu wolnego podszedł Filip Starzyński. Ozdobą meczu miały być jego pojedynki z innym „synem marnotrawnym”, Rafałem Wolskim. Obaj długo nie odgrywali jednak wielkiej roli w swoich zespołach w porównaniu do kolegów, a piłka po strzale Starzyńskiego skozłowała kilka razy przed bramką Michała Miśkiewicza i wyszła poza boisko. Potem Wisła strzeliła jeszcze drugiego gola, ale przed wielkimi tarapatami uratował gości coraz odważniejszy Boguski, który dobił wrzutkę Małeckiego z pozycji spalonej.
Im bliżej końca meczu, tym bardziej wychodziło z wiślaków piłkarskie DNA z czasów Kazimierza Moskala. Słowem, kłopoty z utrzymaniem wyniku, marnowane dogodnych sytuacji na podwyższenie prowadzenia i coraz większe nerwy. Z czasem zabrakło i okazji na kolejne bramki, a do głosu doszło Zagłębie – z druzgocącymi skutkami dla walczącej o „ósemkę” Wisły. Starzyński przebudził się z letargu, dośrodkował na głowę Michala Papadopoulosa, a Czech przelobował główką Miśkiewicza na remis.
Po feralnej 68. minucie zamiast częściej atakować połowę Zagłębia, podopieczni Dariusza Wdowczyka zapuszczali się w pole karne rywala coraz rzadziej. „Miedziowym” tylko w to było graj, chociaż żaden z ich własnych ataków nie skończył się bramką. Decydującego gola nie wbiła także Wisła, mimo że na niewiele mniej niż kwadrans do końca główkę Zdenka Ondraszka z linii bramkowej wybił Maciej Dąbrowski, a w samej końcówce zmiennik Witalij Bałaszow nie sięgnął piłki oko w oko z Polackiem.
Jedna z nielicznych akcji Zagłębia przeważyła wszystkie ataki Wisły i skończyła marsz Dariusza Wdowczyka z dołów tabeli do grupy mistrzowskiej. Decydujący mecz przyciągnął na trybuny niewiele ponad dwadzieścia trzy tysiące widzów, i choć kibice do samego końca ogłuszającym dopingiem wspierali wiślaków, ta frekwencja wydaje się nie do powtórzenia w żadnym z spotkań w grupie spadkowej. W przypadku wygranej z Zagłębiem Wisła już za tydzień rozegrałaby derby z Cracovią. Zamiast tego, czeka ją domowy mecz z Górnikiem Zabrze, zaś „Miedziowi” zostają na czwartej pozycji.
<script type="text/javascript" src="http://widget.ekstraklasa.net/js/w.js#scorebox.html?mecz_id=5593ec8dfdeee4f44f9db09d&c=0&h=337&w=740"></script>