Zagłębie - Cracovia 1:2. Zasłużona wygrana Pasów w Lubinie

To co od razu rzuciło się w oczy, to powrót do podstawowej jedenastki Zagłębia Alana Czerwińskiego. Piłkarz będący jednym z objawień jesieni tego roku w LOTTO Ekstraklasie ostatnio był rezerwowym, lecz teraz trener Piotr Stokowiec postanowił wystawić go w podstawowej jedenastce.

O tym jak dobra była to decyzja przekonaliśmy się w 23 min. Wtedy to były piłkarz GKS-u Katowice zabawił się z Lennardem Sowahem na prawej flance i posłał płaską piłkę wzdłuż bramki, a do siatki wepchnął ją nadbiegający Patryk Tuszyński. Już wcześniej Czerwiński pokazywał się na połowie Cracovii robiąc przewagę i dając kolegom większe pole manewru.

Zagłębie chciało pójść za ciosem, ale po dwóch nieudanych akcjach inicjatywę przejęli goście. W 34 min do wyrównania doprowadził Javi Hernandez. Hiszpan wykorzystał zgranie głową Miroslava Covilo i będąc zupełnie osamotnionym w polu karnym "Miedziowych" uderzeniem z woleja nie dał szans Martinowi Polackowi.

- Przez pierwsze 15-20 min graliśmy po ziemi i nasza gra wyglądała na prawdę dobrze. Potem zaczęliśmy grać długą piłą, a to była woda na młyn dla wysokich pomocników i obrońców Cracovii. Musimy wrócić do gry dołem, bo mamy z niej więcej pożytku - mówił w przerwie Tuszyński.

Drugą połowę z wysokiego C rozpoczęły "Pasy". W 48 min po zamieszaniu w polu karnym gospodarzy słoweński obrońca Matić Fink oddał strzał z woleja, który wylądował w samym okienku bramki bezradnego Polacka. To bez wątpienia najpiękniejsze trafienie Finka w karierze.

Zagłębie szukało okazji do wyrównania, lecz to Cracovia atakowała groźniej i to ona była bliżej zdobycia kolejnego gola. Ostatecznie mecz zakończył się wygraną gości z Krakowa 2:1, a lubinianie mają o czym myśleć w rozpoczynającej się jutro przerwie na reprezentacje.