Zabójcze pięć minut Legii. Piast zdeklasowany na Łazienkowskiej
Piłkarze Legii Warszawa pokonali na własnym boisku Piasta Gliwice w meczu 12. kolejki T-Mobile Ekstraklasy 4:1. Na trafienie Władimera Dwaliszwiliego z pierwszej połowy na początku drugiej części odpowiedział Łukasz Hanzel. Pięć minut doskonałej skuteczności Legii pozwoliło jednak gospodarzom odnieść efektowne zwycięstwo 4:1.
Dla Legii ten mecz miał być przełomowy. Po dwóch bolesnych porażkach z Apollonem i Wisłą, przerwa reprezentacyjna miała być dla Legii zbawienna. Okres solidnej, spokojnej pracy ma przynieść efekt już w zbliżających się meczach z Trabzonsporem i Lechem. Piast miał być pokonany niejako z marszu. Gliwiczanie nie są już tak dobrą i skuteczną drużyną jak rok temu. Ich kryzys powiązany jest ze słabsza grą Podgórskiego, który z Legią zasiadł na ławce.
Od początku spotkania zarysowała się duża przewaga Legii. Akcje sunęły niemal tylko lewą stroną. Tak jakby Brzyski i Wawrzyniak, którzy tym razem wystąpili razem, chcieli za wszelką cenę udowodnić, że jeden jest lepszy od drugiego. Ten wewnętrzny mecz, o dziwo, w pierwszej połowie wyszedł Legii na zdrowie. Brzyski raz po raz nękał obrońców swoją szybkością pozostawiając rywali daleko w tyle i co ważne stwarzał partnerom szanse na zdobycia gola.
Tak było między innymi w 15. minucie, gdy na tacy wyłożył piłkę Furmanowi. Kapitan młodzieżówki jednak nie potrafił zaskoczyć Treli strzałem z 11 metrów, a piękna dobitka Pinto z ponad 20 metrów minimalnie minęła słupek.
Brzyski sam mógł strzelić bramkę parę minut wcześniej. Jego strzał powędrował jednak na słupek. Dobijający Pinto nie zdołał skierować futbolówki do siatki.
Wawrzyniak nie mógł być gorszy od kolegi. Aktywnie włączał się do akcji zaczepnych i jedna z nich w 30. minucie meczu przyniosła zamierzony efekt. Ojamaa zagrał do wychodzącego na obieg reprezentanta Polski, a ten dośrodkował w pole karne. Piłka minęła wszystkich obrońców, a akcję skutecznie zamknął Dwaliszwili.
Od tej chwili Legia grała już dużo spokojniej. Legioniści nie stwarzali sobie dobrych okazji do zdobycia gola. Gracze Piasta nie mieli jednak żadnych argumentów, aby odmienić oblicze gry. Kontry wyprowadzali z rzadka i nie mogły one zaskoczyć pewnie grających obrońców Legii. Niewytrzymujący do tej pory presji wynikającej z zastępstwa Kuciaka Skaba był bezrobotny.
Druga część zaczęła się zupełnie niespodziewanie, bo tuż po wznowieniu gry zamieszanie w polu karnym Legii wykorzystał Łukasz Hanzel. Pomocnik Piasta dobił uderzenie Pavola Cicmana po ładnej akcji prawą stroną Piasta i na Łazienkowskiej był już remis. Mistrzowie Polski po tej bramce przez niespełna kwadrans byli w szoku. Potem przyszło jednak pięć minut w ich wykonaniu, które totalnie wstrząsnęło gliwiczanami.
W 60. minucie Ivica Vrdoljak znakomicie zagrał w pole karne do Dwaliszwiliego. Ten w dobrej sytuacji strzelił tylko w słupek, ale na jego szczęście piłka spadła pod nogi Helio Pinto, który dopełnił formalności i wyprowadził Wojskowych na prowadzenie. Trzy minuty później Gruzin zdołał już jednak zdobyć swojego drugiego gola w tym meczu. Były gracz warszawskiej Polonii ponownie trafił do siatki głową, tym razem wykorzystując dośrodkowanie Dominika Furmana.
Nie minęły dwie minuty i po kolejnej pięknej akcji gospodarzy Piast przegrywał już 1:4. Jeszcze raz z dobrej strony pokazał się Furman, który wypatrzył na lewym skrzydle Michała Żyrę, a centra młodzieżowego reprezentanta Polski padła łupem członka tej dorosłej kadry Jakuba Rzeźniczaka. 'Rzeźnik' nie dał szans Dariuszowi Treli i stało się jasne, że trzy punkty tego dnia pozostaną w Warszawie.
Piłkarze Piasta nie byli w już stanie dać z siebie więcej, a Legia dążyła do kolejnych trafień. Na nieszczęście dla piłkarzy Jana Urbana dwóch dobrych sytuacji do podwyższenia rezultatu nie wykorzystał Michał Żyro. Jednakże na ostateczny wynik 4:1 nikt w stolicy nie może narzekać. Warszawianie pozostali liderem Ekstraklasy i mogą w spokoju przygotowywać się do czwartkowego starcia z Trabzonsporem w Lidze Europy.