Za burdy w sektorze Wisły wojewoda ukarał… kibiców Widzewa [KOMENTARZ]
Po meczu Lecha Poznań z Wisłą Kraków wojewoda wielkopolski Piotr Florek zdecydował o zamknięciu sektora gości na stadionie przy ulicy Bułgarskiej. W ten sposób za rozróbę wywołaną na trybunie zajmowanej przez kibiców „Białej Gwiazdy”, postanowił ukarać… kibiców Widzewa, którzy w liczbie około tysiąca wybierali się na piątkowe spotkanie do Poznania. Teraz mecz obejrzą sobie najwyżej w telewizji.
fot. Grzegorz Dembiński/Bulgarska.pl
Przypomnijmy pokrótce wydarzenia z ubiegłotygodniowego spotkania: zaczęło się od tego, że kibice Lecha, przy biernej postawie ochrony, zerwali jedną z flag, wywieszonych przez przyjezdnych. To wywołało furię fanów Wisły, którzy zaczęli demolować swoją strefę stadionu oraz rzucać petardami w okolice sektorów rodzinnych gospodarzy. Na obiekt wkroczyła policja, rozpylając gaz i otaczając szczelnym kordonem kibiców z Krakowa, skończyło się stratami materialnymi oraz zatrzymaniem czterech osób.
Czy winni zajść byli kibice Wisły, demolujący toalety i bramy w swoim sektorze, czy lechici, zrywający im chwilę wcześniej flagę i wieszający ją odwróconą w kotle, czy też może zawiniła ochrona, która pozwoliła im znaleźć się zaskakująco blisko sektora gości? Z perspektywy trybuny prasowej nie da się tego stwierdzić, poza tym, to już nie jest moja rola. Od tego są odpowiednie instytucje, dysponujące nagraniami wideo i na pewno dużo bardziej szczegółowo orientujące się w przebiegu zajść.
Bez cienia wątpliwości można stwierdzić natomiast, że w rozróbach na sektorze Wisły nie było żadnej winy kibiców Widzewa. Paradoksalnie to właśnie oni zostali najbardziej ukarani, bowiem decyzja wojewody uniemożliwi im obejrzenie z trybun wyjazdowego spotkania swojej drużyny. - Nie ma w tym żadnej winy kibiców Widzewa, jednak nie widzę szans, aby bezpieczeństwo na tym sektorze poprawiło się do piątku – mówił kilka dni temu Florek, uzasadniając swoją decyzję. No cóż, kibice Widzewa nie zawinili, ale poniosą konsekwencje, pośrednio oberwie się również Lechowi, który straci finansowo na nieobecności fanów z Łodzi.
Dlatego decyzja wojewody wydaje się absurdalna. Choć Florek podkreśla, że nie chodzi o kibiców Widzewa, a o bezpieczeństwo na sektorze, to nie da się odeprzeć wrażenia, że wybrał drogę najprostszą. Zamiast ukarać winnych, zdecydował się na odpowiedzialność zbiorową, na której niczego nie tracą jedynie… kibice Wisły. Cóż, mam nadzieję, że idąc tym tropem wkrótce nie pozamyka nam dróg tylko dlatego, że trafiają się na nich pijani kierowcy.
Żeby było jasne - nie jestem zwolennikiem bezkarności. Winni wywołania burd podczas spotkania z Wisłą powinni ponieść konsekwencje. Podkreślam: WINNI. Nie wierzę, że przy obecnej technologii, przy zastosowaniu elektronicznych kart kibica, naszpikowaniu stadionów kamerami i zastosowaniu innych tego typu bajerów nie da się znaleźć osób, które powinny zostać ukarane. Nie kibice Lecha, nie fani Wisły, czy też Widzewa, a konkretne osoby za konkretne czyny.
Oczywiście stosowanie odpowiedzialności zbiorowej jest łatwiejsze. Może i to ładnie wygląda w mediach, gdy pan Florek ogłosi jak to dba o bezpieczeństwo na Stadionie Miejskim. A to, że jego decyzje trafiają w niewinnych i nijak nie prowadzą do ukarania rzeczywistych prowodyrów rozróby, to już najwyraźniej zupełnie inna kwestia.
Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.